Nazajutrz budzi mnie dźwięk dzwonka mojego telefonu. Niechętnie przekręcam się na drugą stronę łóżka i chwytam komórkę do ręki. Odbieram od razu, nie sprawdzając nawet kto dzwoni.
- Halo ? - rzucam, nieco zachrypniętym głosem.
- Cześć skarbie. - słyszę w słuchawce najbardziej irytujący głos na świecie.
- Czego chcesz Chad ? Wiesz która godzina ?! - pytam retorycznie, sama nie znając odpowiedzi na to pytanie.
- Idealna na spotkanie ze mną.
- C... co ?
- Będę za minutę. - mówi, po czym rozłącza się.Wzdycham i rzucam telefon na szafkę nocną. Chad prawdopodobnie sobie tylko żartuje i wcale do mnie nie jedzie, dlatego kładę się z powrotem na poduszkach i podciągam kołdrę pod samą szyję. Jest niedziela dlatego postanawiam przeleżeć ten dzień w łóżku z dobrą książką oraz muzyką. Przymykam oczy, a w tym samym czasie słyszę pukanie, rzucam ciche "proszę" i spoglądam w stronę drzwi. W moim pokoju pojawia się Clara.
- Witaj Carmen. - mówi uśmiechnięta.
- Cześć. - odpowiadam z zamkniętymi oczami.- Masz gościa. - oznajmia, a ja natychmiast unoszę powieki. - Chada Graysona.
Tylko nie to. Nawet w niedzielę nie da mi spokoju.
- Wpuścić go do ciebie ? - pyta, a ja podrywam się z łóżka.
- Nie ! Ja do niego zaraz zejdę. - mówię, a Clara kiwa głową i wychodzi z pokoju.Wzdycham ciężko, wiążę włosy, wsuwam na stopy pantofle i wchodzę do garderoby. Zakładam na siebie pierwszą sukienkę która wpada mi w ręce i wychodzę z pokoju. W kuchni zauważam Clarę, przygotowującą dla mnie śniadanie, a w salonie Chada. Chłopak siedzi na kanapie i przygląda się zdjęciom na ścianie. Ma na sobie dżinsy i czarny t-shirt oraz zarzuconą kraciastą koszulę, a w rękach trzyma bukiet polnych kwiatów. Mimo iż go nie trawię, to muszę przyznać, że jest on naprawdę przystojnym facetem. Chad obraca głowę w bok, a gdy zauważa mnie od razu podrywa się z miejsca i podchodzi.
- Cześć Carmen. - mówi, pochylając się i chcąc mnie pocałować. Reaguję szybko i odpycham go, kładąc mu dłonie na tors, który nawiasem mówiąc jest naprawdę bardzo twardy.
Często widzę Chada bez koszulki, ponieważ mamy razem treningi. I powiem szczerze, że nawet mi się robi gorąco, gdy na niego patrzę, ale to mija, kiedy przypominam sobie, że to przecież Chad. Przez chwilę mam ochotę przejechać dłonią przez całą jego klatkę piersiową, ale w ostatniej chwili powstrzymuję się.
- Hej. - rzucam, nieco niechętnie i zabieram dłonie z jego ciała.
- Są dla ciebie. - uśmiecha się, wręczając mi bukiet.
- Ew. Nie lubię polnych kwiatów. - krzywię się i oddaję kwiaty Chadowi.
- Trudno. - mówi, wzruszając ramionami.- Będę próbował dalej.
Chłopak posyła mi najsłodszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam, ale ja się nie daję oczarować i wywracam oczami.
- Tak w ogóle to po co tu przyszedłeś ? - pytam, marszcząc brwi i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Przyszedłem cię odebrać. Myślałem, że będziesz już gotowa. - mówi, lustrując mnie wzrokiem.
- Coś jest nie tak z moim strojem ? - pytam, a on kręci szybko głową przecząco.
- Ależ skąd. Kocham go. Możemy już iść. - mówi, kładąc swoją dłoń na dole moich pleców, tuż nad pośladkami.
- Zaraz. - zatrzymuję go, odsuwając się od niego.
- Gdzie ty mnie zabierasz ? - pytam, nie rozumiejąc jego zachowania.
- No, na randkę. - mówi spokojnie.
- Na co ?
- Na randkę. - uśmiecha się.
- Nic nie wiesz ?
- Um, nie ?
- Twoja mama wczoraj dzwoniła do moich rodziców i powiedziała im, że z chęcią się ze mną umówisz.
- Mam rozumieć, że moja matka załatwiła mi randkę z tobą ? - pytam, dźgając go palcem w sam środek klatki piersiowej.
- Dokładnie. - mówi ucieszony, łapiąc moje palce i ściskając je lekko.
- Nie ma mowy. - rzucam, obracając się na pięcie i chcąc ruszyć do swojego pokoju.
- Poczekaj ! - słyszę głos Chada, ale ignoruję go.