Wiosna życia

12 2 13
                                    

- Proponuję zrobić tak - zaczął, rzucając mu wściekłe spojrzenie. - Zapomnimy o tym i będziemy udawać, że nic się nie stało. Piliśmy whiskey, rano wróciłeś do domu. 
- Ale... dlaczego? - spytał nieśmiało Michał.
- Nie jestem pedałem, czaisz? Zapomnij o tym i tyle. Nigdy więcej do niczego takiego nie dojdzie - mówił chamskim tonem. - Jeśli piśniesz słowo Julii, znajdę cię. Rozumiesz? Teraz spierdalaj.

               Więc Michał wyszedł. Udał się na przystanek tramwajowy przy Placu Wolności z bólem głowy, odbytem pełnym spermy, nudnościami i cholernym uczuciem zimna. I ze strugami łez spływającymi po chłodnych rumianych policzkach. Szedł przed siebie ze wzrokiem utkwnionym w ziemi i dłońmi w kieszeniach. Nie myślał o niczym, tylko o tym, jak bardzo kocha Oskara i jak dobrze było mu z nim ostatniej nocy. 

               Wieczorkiewicz wypił resztki whiskey, a szklanki rozbił o ścianę, próbując ulżyć swojej wściekłości. Chodził tam i z powrotem, wypalając kolejne papierosy, które ani trochę mu nie pomagały. Starał się nie myśleć o obrzydzeniu, jakie do siebie poczuł, kiedy zobaczył nagiego brata swojej dziewczyny w swoim łóżku z samego rana. I jeszcze to frywolne "dzień dobry". Oddałby chyba wszystko, gdyby mógł cofnąć czas. Było mu niedobrze. Nie mógł nawet pogadać o tej sytuacji z Krystianem, bo wyśmiałby go, nazwał pedałem i zerwał kontakt. Nie wiedział, co począć.

               Michał zaraz po powrocie na Górczyn przygotował sobie gorącą kąpiel. W przeciwieństwie do Oskara nie chciał o niczym zapominać. Siedział w wannie i delikatnie masował swojego członka, myśląc o swoim chłopaku. I wtedy nagle zadzwonił jego telefon, który zawsze brał ze sobą do łazienki. A na jego ekranie widniało imię "Oskar". 

Może jednak zmienił zdanie, pomyślał.

               Ale wtedy przypomniało mu się, że Oskar nie dzwoni do niego, tylko do Julii.

- Cześć, kochanie - powiedział wysokim głosem. - Dlaczego dzwonisz tak wcześnie?
- Obudziłem cię? - zapytał z troską Oskar.
- Nie, akurat biorę kąpiel - odpowiedział.
- Szkoda, że mnie tam nie ma... - westchnął. - Dzwonię, bo fatalnie się czuję. Pomyślałem, że może nie śpisz, że może wpadnę, to poczuję się lepiej.
- Jasne, kiedy będziesz?

               Michał szybko wyszedł z wanny, założył niebieską sukienkę i schował niepożądane przedmioty. Założył perukę, pomalował usta szminką i czekał na mężczyznę, próbując płynnie wrócić do roli Julii. 
               Wszystkie troski, smutki i łzy zostały na barkach Michała, a do życia znów została powołana szczęśliwa i miła Julia. Kiedy blondyn założył maskę dziewczyny Oskara Wieczorkiewicza, zupełnie zatarł w pamięci wydarzenia z zeszłej nocy - zupełnie jak gdyby faktycznie nic nie wiedział. 

               W końcu ukochany dotarł na miejsce i blondyn z radością pognał otworzyć mu drzwi. Kiedy jednak ujrzał go w progu skrajnie wyczerpanego i załamanego, jego humor również się pogorszył. Na powitanie przytulił go mocno do siebie i zaprosił do środka, proponując kawę. Oskar schylił się z bólem i zdjął buty, po czym udał się do kuchni, gdzie Michał krzątał się przy blacie. Mężczyzna objął chłopaka w pasie. Blondyn zachichotał cicho. Przenieśli się do salonu i zajęli miejsca na kanapie. Jasnowłosy usiadł na kolanach, skutecznie maskując ból tyłka po upojnej nocy. Oskar znów spoglądał na niego z miłością, wszystko było w porządku. 

- Co się stało? - zapytał w końcu, widząc okropny stan Oskara.
- Nie mogłem spać - skłamał. - Może to jakaś wiosenna chandra.
- Może mogę ci jakoś poprawić nastrój? - zaproponował, uśmiechając się figlarnie.
               Odstawił filiżankę na stolik i powoli przysunął się do mężczyzny. Zaśmiał się słodko i patrzył mu w oczy dłuższą chwilę, po czym delikatnie wsunął dłoń w jego spodnie.

- O, więc chcesz... Skoro chcesz - odparł z radością Wieczorkiewicz.
               Rozpiął rozporek, ułożył się wygodnie i pozwolił swojej dziewczynie działać.
               Michał dotykał go, dostarczając mu masę przyjemności. Chwycił jego członka i poruszał ręką w górę i w dół. Kiedy zaś zauważył, że jego sukienka niepokojąco rozprostowuje i podnosi się między kolanami, zsunął się na ziemię i włożył sobie penisa Oskara do ust. 
- Julia... - wyjąkał łamiącym się głosem mężczyzna.

               Wsuwał go coraz głębiej i głębiej, mrucząc przy tym cicho i masując jednocześnie swojego członka tak, by ciemnowłosy tego nie widział. Czuł, jak mężczyzna twardnieje w jego ustach i dochodzi. Przełknął jego nasienie i oblizał usta. Oskar uraczył go wówczas szerokim uśmiechem i widać było wyraźnie, że ma ochotę na więcej. Michał wstał z podłogi i zasiadł ukochanemu na kolanach, podczas gdy tamten położył dłonie na jego pośladkach i skierował na swojego znów twardniejącego penisa.

- Boję się - powiedział blondyn. - Może na początek spróbujemy tylko z tyłu?
- Jak sobie życzysz, słońce - odparł z uśmiechem. - Odwróć się.
               Krajewski zsunął z siebie majtki i rzucił nimi w Oskara, po czym znów usiadł na jego kolanach, lecz tym razem tyłem do niego. Mężczyzna podniósł do góry dolną część jego sukienki i zaczął masować jego uda, podczas gdy tamten nabijał się na jego twardego członka, jęcząc przy tym z podniecenia. Wieczorkiewicz wzdychał głośno i niecierpliwie naciskał na ramiona chłopaka, by przyspieszyć tempo. Dłoń Michała znów powędrowała między jego nogi i zaczęła dostarczać mu jeszcze więcej satysfakcji niż dotychczas. 

- Cudownie - powtarzał, poruszając biodrami w górę i w dół. - Cudownie...
- To już - powiedział nagle.
- Zrób to we mnie - wyjąkał i już po chwili poczuł w sobie gęstą ciepłą ciecz.
               Założył bieliznę i wrócił na kolana swojego chłopaka, całując go czule.
- Hej, Julia - zaczął nagle, ledwo łapiąc oddech. - Ty kłujesz.
               Michał położył dłoń na swoim policzku, zdając sobie sprawę, że zapomniał się ogolić po powrocie ze Starego Miasta. Jego serce znów zabiło szybciej, bał się bowiem potwornie, że Oskar znowu potraktuje go jak śmiecia. Zaśmiał się nerwowo.
- Nie mam ostatnio czasu na wosk - powiedział drżącym głosem. 
- Masz problemy z hormonami? - spytał.
- Trochę... ale nie mówmy teraz o tym - odparł i ku uciesze mężczyzny pocałował go namiętnie i zaborczo.

               Siedział mu na kolanach i wpijał się w jego usta jak spragniony świeżej krwi wampir. Zdawało im się, że zakochują się w sobie coraz bardziej i bardziej, a każdy z nich posiadał zupełnie inną definicję miłości. I każda z nich była zła.
- Zjemy razem śniadanie? - zapytał Michał, trzepocząc zalotnie rzęsami.

                Okazało się jednak, że jak na młodego obywatela Poznania przystało, lodówka w mieszkaniu Michała świeciła pustkami. Postanowili więc niczym świeże małżeństwo wybrać się razem na zakupy i przyrządzić coś wspólnie. Uśmiech nie schodził blondynowi z twarzy, kiedy tak przemierzali ulice mocno trzymając się za ręce. Wstąpili do ABC na Zgodzie i wrzucili do koszyka tyle jedzenia, ile się w nim zmieściło. I kiedy już kierowali się do kasy, pojawiła się na horyzoncie osoba, której przybycie nie mogło w tym przypadku zwiastować niczego dobrego. Zanim ją dostrzegli, ich uszu dobiegł kobiecy krzyk:
- Michał!

Moja własna wiosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz