W zachodnio południowej części Badabum, w dystrykcie Wampirów po głównej ulicy przechadzała się właśnie piękna dziewczyna o platynowych włosach i zimnych, błękitnych oczach, których spojrzenie potrafiło przeszyć człowieka na wskroś. To właśnie przez nie nadano jej równie mroźne imię - Arctica. Ubrana była w szarą koszulkę odkrywającą jej białe ramiona i krótkie dżinsowe spodenki okazujące jej równie jasne nogi. Przy każdym kolejnym kroku o kostkę dziewczyny obijała się perła przyczepiona do srebrnej bransoletki, którą dostała od swoich nieśmiertelnych przyjaciół po jednej z ich pierwszych "sesji" w obietnicy wiecznej, nigdy niegasnącej przyjaźni. Nie spieszyła się. W świecie nieśmiertelnych czas płynął inaczej. Podążała w stronę gęstego lasu, gdyż to właśnie w nim zwykła odbywać swoje sesje z Gabrielem. Mieszkała co prawda na obrzeżach miasteczka w pięknej willi wiktoriańskiej z angielskim ogrodem i do lasu miała zaledwie parę kroków, ale bardzo lubiła tą tętniącą życiem część miasta. Po brukowanych uliczkach co jakiś czas przejeżdżały czarne wozy zaprzężone w dostojne konie barwy nieba w nocy. Powozili nimi mężczyźni ubrani w długie do ziemi płaszcze i obowiązkowo - meloniki. Natomiast wewnątrz wozów siedziały najczęściej piękne kobiety ubrane w długie, drogie suknie. Ich talie były zawsze ściśnięte ciasnymi gorsetami, a głowy zdobiły majestatyczne kapelusze z szerokimi rondami. Były to żony i córki najwyższych i najstarszych przedstawicieli klanów.
Częściej można było napotkać wzrokiem nowobogackie wampiry siedzące za kierownicami drogich aut stylizowanych na te z epoki postmodernistycznej. Na nadgarstkach tych osobników połyskiwały ekstremalnie drogie zegarki. Ich włosy były zawsze idealnie przylizane na żelu, a garnitury swoją wartością nigdy nie schodziły poniżej kilku milionów dolarów.
Po środku tego całego zamieszania stała niezwykła marmurowa fontanna, na której wyryte zostały nazwiska wszystkich wielkich przywódców rodzin, którzy zginęli podczas wielkiej wojny. W tej części sektoru nikt nie mieszkał. We wszystkich budynkach mieszczących się na tym obszarze znajdowały się sklepy z pięknymi wystawami przyciągającymi wzrok klienta niczym magnes żelazo, urzędy czy staromodne restauracje podające dania zarówno dostosowane do wampirów jak i do ludzi. Największą popularnością wśród obydwu ras cieszyła się tam oczywiście kaszanka. W czasie burz i huraganów szyldy zawieszone nad szwalniami i karczmami kołysały się wydając przy tym niepokojące dźwięki. Arctica przechodziła właśnie obok fontanny. Niedaleko znajdowała się bowiem jej ulubiona lodziarnia. Miała ochotę na lody z kawałkami czekolady. Co więcej jej koledzy mawiali, iż jej krew smakuje zdecydowanie lepiej po tym jak zje coś słodkiego. Wydzielała się wtedy do niej duża ilość endorfiny, nadającej jej słodki smak. Przy stoisku zgromadziła się już spora grupa osób od postaci w strojach stylizowanych na te, które nosiła średniowieczna szlachta, po takie przypominające swoim wizerunkiem samą Arcticę. Po zapłaceniu za przysmak nastolatka udała się już szybkim krokiem w stronę puszczy. Zdążyła jeszcze zauważyć kontem oka królową Elizę rozmawiającą z przywódcą krwiopijców. Do jej uszu doszły niektóre z słów wypowiadanych przez tą parę. Wśród nich pojawił się wyraz ''bal", "renesansowy", "Kopciuszek". A więc niedługo odbędzie się bal - pomyślała dziewczyna. Zastanawiało ją, który z jej kolegów zaprosi ją tym razem. Ślinka leciała jej już na samą myśl o wielkim torcie bezowym, który pożarła prawie w całości podczas ostatniego karnawału. Przeszło jej przez myśl, że tym razem ma ochotę na blok czekoladowy. Niestety musiała przerwać swoje przemyślenia, gdyż znalazła się już w miejscu docelowym swojej wędrówki. Stała pod wysoką sosną czekając na przybycie Gabriela. Wiedziała, że on już tu jest, ale nie pojawi się dopóki nie upewni się w sytuacji i nie odczyta do końca jej myśli. Przyzwyczaiła się do kompletnego braku prywatności. Nawet to lubiła. Miała bowiem pewność, że jest całkowicie akceptowana przez swoich przyjaciół. Bywało to jednak uciążliwe, kiedy jeden z nich postanowił zażartować z jej zakochańczych myśli na temat jednego z nich. Mijały kolejne minuty, a Arctica zaczynała się niecierpliwić. No bo ile można czekać na to aż ktoś się tobą łaskawie pożywi. Zirytowana już miała odwrócić się na pięcie i odejść, kiedy tuż przed nią zmaterializował się jej roześmiany kumpel. Nie mogąc znieść tego jego głupiego uśmieszku, nastolatka zaczęła okładać tors chłopaka swoimi drobnymi piąstkami co oczywiście nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Zmęczona prychnęła pod nosem i sfrustrowana popatrzyła się prosto w bordowe oczy Gabrysia z niemym wyrzutem.
- No już się nie denerwuj. Wyobraź sobie, że twoją słodką krew doprawioną endorfinami ulepszamy jeszcze domieszką ostrego smaku irytacji. Połączenie idealne. - powiedział Gabriel z niebezpiecznym błyskiem w oku robiąc krok w jej stronę tym samym przypierając dziewczynę do drzewa.
Z Arctici momentalnie uszło całe napięcie. Z błogim wyrazem twarzy oparła głowę o pień drzewa. Gabryś zadowolony z takiego obrotu spraw przysunął się do niej jeszcze bliżej i chłonął jakże nietypowy zapach jej krwi. Pachniała ona drogimi perfumami przewyższającymi wszelkie dotychczas wyprodukowane. Według niego Arctica była niezwykłym połączeniem skromności, która wyrażała się między innymi w jej ubiorze i naturalnej elegancji, której dziewczyna nie potrafiła ukryć, ponieważ niesamowita uroda i wrodzona delikatność jej na to nie pozwalały. Pamiętał, że zanim pierwszy raz skosztował Arctici to myślał, że ta dziewczyna wydaje majątek, tylko po to by ładnie pachnieć, a tu taka niespodzianka. Dla Gabriela jasnowłosa była po prostu symbolem estetyki. Może to i dziwnie brzmiało, ale Arctica była właśnie taka - estetyczna. W myślach, wyglądzie, we wszystkim. Chłopak zbliżył się jeszcze trochę, tak by Arctica znalazła się w potrzasku między jego ciałem a drzewem. Ułożył ręce na jej ramionach i zaczął delikatnie gładzić odsłoniętą skórę dziewczyny kciukami. Cały czas patrzył się głęboko w jej oczy szukając w nich choćby najmniejszej oznaki strachu, który mogła chować nawet sama przed sobą i nie zdradzać w myślach. Nie chciał żeby się bała. Razem z chłopakami już jakiś czas temu zaproponowali jej, że nie będą się nią żywili, a w urzędzie mają znajomości i nikt się o tym nie dowie. Do tej pory z uśmiechem cisnącym się na usta wspomina chwilę kiedy Arctica z różanym rumieńcem powiedziała, że ona to w sumie lubi. Powoli przejechał chłodnym palcem przez obojczyk po pulsującą żyłę na szyi niewiastki, jak lubił ją nazywać. Delikatnie nacisnął na nią kciukiem powodując tym samym gwałtowny oddech Arctici. Zbliżył swoją twarz do jej owiewając usta błękitnookiej lodowatym powietrzem. Po chwili mocniej nacisnął na żyłę dziewczyny i w tym samym momencie wtulił ich wargi w siebie w czułej pieszczocie. Po chwili oderwał się od jej ust i przeniósł dłonie pod jej uda unosząc ją tak by jego twarz znajdowała się na wysokości jej szyi.
Gabriel przysunął się do drobnego uszka niewiastki i szepnął niskim, chrapliwym głosem:
- Przechyl głowę proszę.
Arctica z rozkosznym wyrazem twarzy wykonała polecenie. Nie minęła sekunda jak poczuła motyle pocałunki, którymi obsypywana była jej szyja.
- Wiesz, że nie musisz- usłyszał kolejny szept.
- Ale chcę. - odpowiedziała.
- Przygotuj się.
Arctica uspokoiła oddech i czekała. Poczuła znajome, zimne kły na swojej szyi, które po chwili delikatnie przebiły jej skórę. W tym momencie odpłynęła. Czuła tysiące pięknych zapachów. Delikatny ból i napięcie w szyi dawało jej ogromną przyjemność. Nie wiedziała co dzieje się wokół niej. Odzyskała świadomość dopiero leżąc na kolanach Gabrysia na plaży w towarzystwie reszty chłopaków. Chciała wstać, ale zatrzymała ją ręka Gabriela.
- Poleż jeszcze. Wypiłem dzisiaj trochę więcej niż zwykle. - mówiąc to z czułością głaskał ją po włosach.
- Ej Gabi. To nakarm ją chociaż tym nieszczęsnym blokiem czekoladowym o którym tak namiętnie dzisiaj rozmyślała. - krzyknął Ezeh.
- To otwórz buzię Acti. - poprosił dziewczynę Gabi.
Arctica posłusznie wykonała polecenie.
- IIIIIIIII, prosimy o zgodę na lądowanie. - śmiał się Gabryś wymachując oderwanym kawałkiem bloku czekoladowego.
- Tu centrum dowodzenia. Zgoda udzielona. - zaśmiała się Arctica wystawiając język, na którym wylądował kawałek ciasta.
CZYTASZ
Opowieści z Badabum
FantasyLudzka królowa Eliza rządząca klanem wampirów, krainą aniołów i niebiańskich stworzeń oraz eksperymentem wychowawczym. Do tego dodajmy różową bańkę potępionych niepodlegającą żadnym prawom, słodką socjopatkę, nastoletnią panią detektyw ze schizofren...