[2]

859 83 11
                                    

Gdy poczuła promienie słońca, przebijające się przez żaluzję, otworzyła zaspane powieki. Przetarła zmęczone oczy, po czym zrzuciła z siebie kołdrę i wstała z łóżka. Podchodząc do okna, po drodze wzięła z szafki nocnej swój naszyjnik w kształcie małego motyla, który dostała na pierwsze urodziny. Dziewczyna odsłoniła białe firany, by później otworzyć okno. Do pokoju od razu wleciał przyjemny wiatr, który uderzył w jej bladą twarz. River związała włosy w koka, po czym wzięła z szafy ubrania. Nie zastanawiając się zbyt długo, postanowiła, że założy białą sukienkę, w niebieskie kwiaty, która w pasie była przewiązywana niedużą kokardą. Gdy wzięła swoją kosmetyczkę, ruszyła w stronę łazienki.

W bosych stopach stanęła przed wielkim lustrem, by móc rozczesać włosy. Czesała je starannie i powoli tak aby nie ominąć żadnego kołtuna. Dziewczyna przez chwilę zapomniała o nieprzyjemnym chłodzie, który drażnił ją w stopy. Dopiero, gdy odłożyła szczotę, skrzywiła się, po czym szybko wyszła z łazienki. Zeszła po schodach do kuchni, gdzie siedział jej ojciec. Mężczyzna przeglądał właśnie gazetę, pijąc przy tym kawę. Gdy zobaczył wchodzącą do pomieszczenia córkę, uniósł wzrok znad gazety, uśmiechając się do niej.

- Hej - Przywitała się, podchodząc do lodówki. Wyciągnęła z niej mleko, po czym sięgnęła po płatki i miskę.

- Coś się stało? - Zapytał, gdy brunetka usiadła na przeciwko niego. Dziewczyna słysząc pytanie, zmarszczyła brwi, jednocześnie mieszając łyżką w mleku - Rzadko zdarza ci się tak szybko wstawać.

- Po prostu - Zaczęła, spoglądając na płatki - Chciałam iść do jadalni trochę wcześniej - Dodała wzdychając ciężko. Mężczyzna skinął głową, po czym wrócił do czytania gazety, zaś River dokończyła śniadanie i bez słowa opuściła kuchnię.

Gdy ubrała buty, szybko wybiegła z domu. Ruszyła przed siebie z uśmiechem na ustach, podziwiając wszystko co znajdowało się dookoła. Dziewczyna bardzo lubiła przyrodę, a szczególnie, wtedy kiedy zaczynało się lato. Te słońce, które każdego dnia pojawiało się na niebie, te kwiaty, które szczęśliwie rosły ogrzewając się w promieniach, ta woda, te ptaki, ten las i jadalnia.

- Freddy Family Dinner - Westchnęła sama do siebie, wyjmując klucze z małej kieszeni.

Otworzyła wielkie drzwi, a gdy weszła do środka poczuła zapach, którego sama nie potrafiła opisać. Rankiem w jadalni pachniało latem albo nowością. Był to zapach przywołujący wspomnienia, powodujący, że na kilka chwil zapominało się o całym świecie i odlatywało do miłych chwil. Brunetka uniosła wzrok, a jej oczom ukazały się jasne promienie słońca, wpadające przez okno, które idealnie padały na scenę z trzema robotami. Mechaniczne zwierzęta były wyłączone. Wydawały się teraz takie smutne, tak jakby ktoś, wyłączając je, odbierał im szczęście, a nawet życie. River stanęła przy wejściu do sali głównej i oparła głowę o tą samą białą, pokrytą kafelkami ścianę. Nagle poczuła pustkę w sercu. Dokładnie tą samą pustkę, co po utracie matki. Dziewczyna nie wiedząc czemu ruszyła do przodu. Gdy była coraz bliżej mechanicznych zabawek, jej serce coraz szybciej biło. Nigdy się do nich nie zbliżała, mimo tego, że śpiewające roboty były jej pomysłem. River wcale się ich nie bała, ona widziała w nich coś innego niż widzą wszyscy ludzie. Gdy była ośmioletnią dziewczynką i po raz pierwszy tutaj trafiła, dojrzała przez okno dwa animatrony stojące na tej samej scenie. Kiedy przyszła tu znowu robotów już nie było. Jako małe dziecko nie rozmyślała nad tym długo, jednak zbiegiem lat, ta sytuacja wydawała się jej coraz bardziej dziwna.

Brunetka zatrzymała się kilka centymetrów przed sceną. Stanęła na przeciwko brązowego niedźwiedzia. Powoli wyciągnęła swoją delikatną dłoń w stronę wielkiego animatronika, który stał ze spuszczoną głową. Dziewczyna dotknęła pyszczka mechanicznego zwierzęcia lecz gdy usłyszała jakiś hałas odsunęła rękę, odwracając głowę. Wtedy robot powoli otworzył oczy, lekko podnosząc głowę. Kiedy brunetka ponownie spojrzała na misia, ten powrócił do swojej pierwotnej pozycji. Więcej nawet nie drgnął...

***

- I mógłbym tak rozmawiać i rozmawiać, ale kto by chciał słuchać jakiegoś dziadka, kiedy tuż za kurtyną stoją prawdziwe gwiazdy - Po tym zdaniu dzieci wybuchły śmiechem, a na wielkiej scenie pojawiły się mechaniczne zabawki.

River patrząc na to wszystko przez okno, uśmiechnęła się. Przyłożyła palec do szyby, po czym zaczęła powoli sunąc nim po szkle. Zatrzymała go dopiero wtedy, kiedy najechała na wielkiego misia. Cicho zapukała, a niedźwiedź wbrew pozorom odwrócił swój wzrok. Na chwilę spojrzał na stojącą przy oknie dziewczynę, po czym podniósł swoją wielką mechaniczną łapę i pomachał do niej. River odwzajemniła gest, uśmiechając się przy tym. Nie było to dziwne, ponieważ roboty miały wbudowany specjalny system, który umożliwiał im robienie wielu ludzkich czynności.

Kiedy odwróciła się od okna, zobaczyła jak mała dziewczynka siedzi na drewnianej ławce. Wymachiwała wesoło nogami, patrząc w jasne niebo. W dłoni trzymała tego samego misia, którego dzień wcześniej River sięgnęła z półki.

- Dlaczego nie jesteś w środku? - Zapytała brunetka, podchodząc do małej.

- A dlaczego ty nie jesteś w środku? - Dziewczynka spojrzała pytająco, a River wzruszyła ramionami - Jak to nie wiesz? Musisz mieć jakiś powód - Dodała, energicznie zeskakując z ławki - Każdy musi mieć jakiś powód. Niedorzeczne jest unikanie czegoś bez powodu.

- Tak po prostu - Westchnęła głośno - Wolę oglądać wszystko z okna.

- Ehhh - Pokręciła głową, stawiając misia na ławce, tak by był odwrócony do niej pyszczkiem - Dorośli są taccy dziwni - Odrzekła przeciągając przedostatni wyraz.

- Ej nie jestem dorosła, mam osiemnaście lat - Wtrąciła oburzona brunetka. Dziewczynka uśmiechnęła się do niej, łapiąc ją za nadgarstek i ciągnąc w dół. Swoimi małymi dłońmi złapała wisiorek River i zaczęła go dokładnie oglądać.

- Ładny. Co oznacza? - Zapytała zaciekawiona.

- Wolność - Odpowiedziała, zdejmując łańcuszek - Możesz go wziąć, jeżeli chcesz - Dodała, podając go dziewczynce.

- Dziękuję - Uśmiechnęła się szeroko, zakładając go na szyję - Wiesz, chyba muszę już iść - Westchnęła smutno - Ale jutro wrócę - Dodała energicznie, odwracając się i znikając z pola widzenia River.

Niewidoczny uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz