[8]

517 58 6
                                    

River jeszcze przez jakiś czas przyglądała się mechanicznym zabawką, stojącym na scenie. Dopiero po kilkunastu, a może kilkudziesięciu minutach postanowiła wrócić do domu. Kiedy miała już wychodzić z jadalni, usłyszała ciuchy szmer dochodzący zza jednej ze ścian. Dziewczyna zdziwiła się, po czym podeszła trochę bliżej. Nadstawiła ucho, jednocześnie pukając kilka razy w ścianę. Dziwne odgłosy ucichły, a osiemnastolatka odwróciła się i ruszyła do wyjścia. Chwyciła za klamkę i zanim zdążyła otworzyć drzwi, poczuła nieprzyjemny chłód uderzający w jej twarz. Na chwilę całe jej ciało zdrętwiało, a serce zaczęło szybciej bić. Dziewczyna dała radę odwrócić tylko głowę. Kiedy to zrobiła, ujrzała tą samą ścianę, jednak teraz była brudniejsza, a na środku stały wielkie drzwi. River zrobiła kilka kroków do przodu, choć nie było to łatwe. Brunetka wyciągnęła dłoń i chwyciła za starą klamkę, która zaraz po dotknięciu odpadła, a ściana zaczęła się sypać. Po chwili drzwi zniknęły, a nastolatka ocknęła się. Okazało się, że nadal stoi koło drzwi wyjściowych, trzymając za klamkę. 

Dziwne. Pomyślała, wychodząc z jadalni. Nim jednak zdążyła opuścić parking, poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek. Dziewczyna odwróciła się, a jej oczom ukazał się chłopak, który najprawdopodobniej był w jej wieku. 

- Przepraszam - Odezwał się po chwili - Czy ty jesteś właścicielką? - Zapytał, puszczając, w końcu zdezorientowaną dziewczynę. 

- Nie - Odrzekła niepewnie, nie spuszczając wzroku z ciemnych tęczówek chłopaka - Ale jestem córką właściciela. Coś się stało?

- Mogłabyś mnie do niego zaprowadzić? - Spytał, a River szybko skinęła głową - Luke - Wyciągnął dłoń w jej kierunku, a ta przełknęła cicho ślinę.

- R-River - Zająknęła się, nerwowo ściskając dłoń Luka. Kiedy trochę się odsunęła, mały chłopiec, który wyglądał na dziesięć lat, podbiegł do nich i stanął obok szatyna. 

- Szybko - Złapał go za dłoń i zaczął ciągnąc w stronę budynku - Nie mogę się doczekać aż, w końcu je zobaczę. Luke, no ruszaj się 

- Poznaj mojego młodszego braciszka Tony'ego - Zaśmiał się, pokazując białe zęby.

- Hej - River wyciągnęła rękę w stronę chłopca, jednak ten nie miał zamiaru się witać. Jeszcze bardziej zaczął ciągnąc swojego brata w stronę budynku, krzycząc przy tym, że zaraz zamkną im jadalnie przed nosem.  

- Przepraszam cię za niego. Ale wracając, zaprowadzisz mnie do swojego taty?

- A no tak - Brunetka zaśmiała się nerwowo, po czym wyprzedziła braci i otworzyła drzwi do jadalni - Zapraszam. Tak właściwie to co chcesz od mojego taty? - Zapytała, kiedy cała trójka weszła do budynku - Ale jak nie chcesz to nie mów - Dodała pośpiesznie, czerwieniąc się. 

- Tony ma niedługo urodziny - Westchnął, kiedy jego młodszy brat pobiegł w stronę sali głównej - Razem z rodzicami postanowiliśmy wyprawić mu tutaj urodziny, jeśli to nie będzie problem. 

- Na pewno nie będzie - Odrzekła, uśmiechając się - To mój ojciec - Wskazała palcem na starszego mężczyznę, który właśnie wychodził ze swojego biura. Luke skinął głową, po czym ruszył w stronę ojca dziewczyny. 

River jeszcze przez chwilę przyglądała się nowo poznanemu chłopakowi. Dopiero, kiedy ten spojrzał w oddali na dziewczynę, spuściła szybko wzrok i niczym huragan uciekła z jego pola widzenia. Usiadła na scenie i zamknęła oczy, Otworzyła je dopiero wtedy, kiedy poczuła jak ktoś lekko ją popycha. 

- Możesz przekazać mojemu braciszkowi, że ja o wszystkim wiem. Niech nie myśli, że udało mu się ukryć przede mną imprezę urodzinową - Burknął mały chłopiec, którym okazał się być Tony. 

- Co przepraszam? - Zapytała River, która nawet nie próbowała ukryć zaskoczenia. Chłopiec tylko zmarszczył brwi, po czym usiadł obok dziewczyny. 

- Nie ważne. I tak ta miejscówka jest do bani - Prychnął, spuszczając wzrok.

- A ja myślałam, że chciałeś tutaj przyjść - Zaśmiała się, siadając po turecku. Tony nie wiedząc co powiedzieć, uniósł dumnie głowę.

- Zmieniłem zdanie. W ogóle gdzie jest ten kretyn - Warknął, zdenerwowany, a brunetka wybuchła śmiechem - No co? 

- Nie nic, po prostu wydajesz się być taki słodki - Zakpiła, chwytając go za policzki.

- Odsuń się, albo oskarżę cię o molestowanie - Burknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. River również skrzyżowała ręce na klatce tak jak chłopak, jednocześnie unosząc dumnie głowę do góry. Kiedy skończyła go przedrzeźniać, ponownie zaczęła się śmiać. 

- No nareszcie jesteś - Krzyknął Tony, w stronę Luka - To jakaś wariatka, ona jest nienormalna - Wskazał palcem na brunetkę, która była rozbawiona całą tą sytuacją. 

- Nigdy więcej cię tutaj nie zabieram, a teraz ją przeproś.

- Po moim trupie - Tony wytknął język dziewczynie, po czym szybko uciekł w stronę bawiących się dzieci. 

- Jak bardzo narozrabiał? - Zapytał Luke, siadając obok brunetki.

- Tylko troszeczkę - Zaśmiała się - Udało ci się załatwić imprezę urodzinową dla brata? - Dodała, przechylając lekko głowę w bok.

- Tak. Masz naprawdę świetnego tatę - Uśmiechnął się - Będziesz tutaj jutro?

- Jestem tutaj codziennie - Odpowiedziała, zeskakując ze sceny.

- W takim razie też jutro wpadnę.

- Świetnie. Jeśli będziesz chciał to pomogę ci w przygotowaniach do imprezy urodzinowej - Zaproponowała, a Luke skinął głową. 

- Spadłaś mi z nieba.

Niewidoczny uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz