[3]

731 74 2
                                    

Swoimi niebieskimi jak niebo oczami, wpatrywała się w pojedyncze krople deszczu uderzające o szybę. Odeszła od starego okna i skierowała się do wielkiej sali. Dźwięk jej delikatnych kroków można było usłyszeć w całym budynku. Każdy następny krok wydawał coraz głośniejsze echo, które odbijało się o zniszczone ściany. Cisza panująca w całym budynku była nie do zniesienia. Zero śmiechu, rozmów, czy muzyki. Tylko jej kroki i ciche krople uderzające w okno. Gdy, w końcu dotarła do wielkiego pomieszczenia zwanego salą główną, dłonią przejechała po brudnej ścianie, w poszukiwaniu włącznika światła. Kiedy udało się jej go znaleźć, włączyła światło, a wraz z nim kolorową karuzelę, reflektory skierowane na scenę oraz dwa stojące na podwyższeniu, złote roboty. Animatrony równocześnie podniosły swoje ciężkie głowy, po czym otworzyły oczy.

- W-witamy w F-freddy Family D-dinner - Odezwał się zacinającym głosem Złoty miś - C-czy jesteście g-gotowi n-na zabawę - Dodał, wymachując przy tym rękoma. W tym samym czasie złoty królik, trzymający gitarę, zaczął grać na niej melodię. Dźwięki muzyki były tak okropne, że ledwo dało się to znieść. Wyglądało na to, że obydwa roboty miały zniszczony system, przez co ich głosy oraz ruchy nie były tak płynne jak powinny.

River niepewnie zrobiła kilka kroków do przodu, nie spuszczając z maszyn swojego wzroku. Podeszła do sceny, a obydwa animatrony skierowały na nią swój wzrok. Ich martwe spojrzenia przeszywały brunetkę na wylot. Dziewczyna weszła na podwyższenie i stanęła na przeciwko złotego misia, który odwrócił w jej stronę głowę. Wtedy River poczuła jakby jej ciało zaczęło kołysać się na boki, a głowa stawała się cięższa. Resztkami sił uniosła swój wzrok i spojrzała w oczy niedźwiedzia, które teraz był puste. Okropna muzyka ustała, a po pomieszczeniu rozniósł się dziecięcy śmiech, który z wysokiego, przemienił się w niski i jeszcze bardziej przerażający. Nagle w pustych oczodołach animatrona pojawiły się ludzkie oczy.

Przerażona dziewczyna, obudziła się z koszmaru, jednocześnie podnosząc do pozycji siedzącej. Przetarła jeszcze drżącą dłonią, swoje oczy, po czym westchnęła głośno. Przecież to był tylko zwykły koszmar, wywołany najprawdopodobniej wspomnieniami z dzieciństwa. I choć River bardzo dobrze o tym wiedziała, coś nie dawało jej spokoju. Ona nie lubiła dużo rozmyślać nad tym miejscem, jednak czasami w jej życiu były takie chwile, gdzie po prostu o nim myślała... Dużo myślała. Zawsze zastanawiała się, co opuszczona
jadalnia może robić w lesie. Kto ją porzucił? I dlaczego? Kim były dwa złote animatrony, które od tak, pewnego dnia zniknęły z jadalni. Czy ktoś je przeniósł? I jak tak, to kto? Po co ktoś miałby to robić? Tyle pytań i zero sensownych odpowiedzi.

Brunetka zrzuciła z siebie kołdrę, po czym wstała z łóżka i cichym krokiem wyszła z pokoju. Nie chciała obudzić swojego taty, dlatego nie zapalała światła. Podparła się ściany i powoli zaczęła zmierzać w stronę schodów. Kiedy była już na dole, skręciła w lewo, a chwilę później znalazła się przed niedużymi, ciemnymi drzwiami. River złapała za klamkę i bez wahania weszła do pomieszczenia. Dopiero teraz dziewczyna zapaliła światło, by nie spaść ze stromych schodów, prowadzących do pracowni jej ojca. To właśnie w tamtym miejscu powstały wszystkie mechaniczne zwierzaki. To tam jej tata spędzał najwięcej czasu, tworząc razem z swoim przyjacielem nowe plany na jadalnię. I choć z początku pomysł na zabawiające dzieci, roboty był dość abstrakcyjny, to z czasem wszyscy się przekonali, że był to strzał w dziesiątkę.

Dziewczyna weszła do ciemnego pomieszczenia, bez okien. Tu zawsze panował mrok i ponura atmosfera, która z czasem robiła się naprawdę uciążliwa. Wydawać by się mogło, że ktoś wyssał życie z tego pokoju. River zapaliła światło, a wtedy jej oczom ukazał się czerwony robot, leżący na metalowym stole. Wokół niego znajdowało się pełno narzędzi oraz stalowych części. Animatron wyglądał na bardzo zniszczonego albo jeszcze nie dokończonego, co było bardziej prawdopodobne. Jej ojciec nigdy nie wspominał, że planuje budowę kolejnego robota, co jeszcze bardziej ją zdziwiło. Brunetka ostatni raz w tym miejscu była cztery lata temu, zaraz po otwarciu Freddy Family Dinner. Wtedy nie było tu żadnego nowego animatronika, ani nawet planów na budowę następnej mechanicznej zabawki.

River podeszła bliżej zwierzęcia, przypominającego z wyglądu lisa i delikatnie przejechała dłonią po jego pyszczku. Na opuszkach jej palców został kurz, co znaczyło, że budowa lisa została już dawno porzucona. Dziewczynie z jakiegoś dziwnego powodu zrobiło się naprawdę go szkoda. Leżał tu sam, w ciemnościach, bez życia. Brunetka zrobiła kilka kroków w tył, po czym skierowała się do niewielkiego biurka, na którym znajdowały się plany budowy animatroników oraz jadalni. Wzięła do ręki kartki, na których znajdował się lis, po czym schowała je do kieszeni w spodenkach. Podeszła do drzwi i położyła dłoń na włączniku światła, po czym jeszcze raz spojrzała na leżącego w ciemnościach robota.

Niewidoczny uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz