Zbliżała się godzina osiemnasta, co oznaczało, że do rozpoczęcia urodzin zostało półtorej godziny. Były to pierwsze urodziny w Freddy Family Dinner, które były tak dopracowane. Każdy starał się, by wszystko było dopięte na ostatni guzik, a w szczególności Luke. River również od samego rana biegała po jadalni, wprowadzając poprawki w dekoracjach jak i w menu. Wszystko musiało być zrobione perfekcyjnie, ponieważ Tony był naprawdę wybrednym dzieckiem i ciężko było mu jakkolwiek dogodzić. Kiedy wszystko wyglądało dość znośnie, osiemnastolatka zabrała się za przygotowanie animatroników do występu. Takie rzeczy zazwyczaj były załatwiane przez ojca dziewczyny, jednak ten był zajęty mechanicznym lisem, ponieważ animatron od jakiegoś czasu dziwnie się zachowywał. Często sam z siebie się wyłączał, a kiedy już udało się go ponownie uruchomić, ten zaczynał szaleć.
- Dzwonili moi rodzice, niedługo powinni być - Odrzekł Luke, podchodząc do River, która próbowała znaleźć w stosie kartek specjalną piosenkę urodzinową.
- Yhym - Mruknęła pod nosem, jednocześnie przerzucając tonę kartek z jednej strony na drugą.
- Cieszę się, że zgodziłaś się dzisiaj przyjść - Odparł z uśmiechem, klękając obok brunetki - Potrzebujesz pomocy? - Zapytał, kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Poradzę sobie.
- Myślałem, że animatroniki same wiedzą co śpiewać. Nie sądziłem, że trzeba uczyć ich tekstu - Zadrwił cicho, jednak dziewczynie wcale nie było do śmiechu.
- Bo nie trzeba, ale to specjalna piosenka urodzinowa. Poza tym szukam nut, bo ktoś jednak musi zagrać melodię - Westchnęła zrezygnowana, wstając na równe nogi - No nic, pójdę poszukać gdzie indziej - Dodała z uśmiechem, po czym ruszyła w stronę sali głównej.
- Poczekaj - Zawołał, a ta na chwilę się odwróciła - Przecież nie musisz się tak trudzić, to tylko piosenka. Zawsze można zaśpiewać inną.
- To... - Zaczęła, odwracając się plecami do chłopaka - Ważna piosenka - Szepnęła cicho i ruszyła przed siebie.
***
Gdy wielkie drzwi od jadalni, otworzyły się z hukiem, w budynku zapanowała ciemność oraz cisza. Można było tylko usłyszeć kroki dwunastoletniego chłopca, który z każdą następną sekundą przyspieszał. Kiedy dotarł do wielkiej sali, ponura atmosfera zmieniała się w wesołą i pełną radości. Wszyscy wyskoczyli z ukrycia, krzycząc przy tym wszystkiego najlepszego. W tym samym czasie wszystkie światła zostały ponownie włączone, a dwa animatroniki weszły na scenę. Trzeci robot wyszedł z kuchni, trzymając w żółtych dłoniach wielki tort urodzinowy.
- Wow - Oczy chłopca błysnęły w świetle reflektorów, a usta wykrzywiły w kształcie literki "O" - To wszystko dla mnie? - Tony nie czekając na odpowiedź, zabrał tort urodzinowy, po czym ruszył w stronę stołu. Kiedy miał już zacząć jeść, River złapała go za ramię i odwrócił twarzą do sceny.
- Najpierw piosenka urodzinowa.
***
- To... - Zaczęła, odwracając się plecami do chłopaka - Ważna piosenka - Szepnęła cicho i ruszyła przed siebie.
Pobiegła do sali głównej, w której jeszcze panowały pustki i zaczęła dokładnie szukać kartki, na której tak bardzo jej zależało. Nie mogła się poddać, nie teraz. Spokojnym krokiem podeszła do jednej ze ścian, na której wisiało pełno rysunków dzieci. Może jakieś dziecko znalazło tą kartkę i powiesiło na ścianie? Pomyślała, jednak nie było to prawdą. Kartki nigdzie nie było, a River zaczęła tracić nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek ją znajdzie. Gdy miała już się wycofywać, zobaczyła, że kurtyna od Pirate Cove delikatnie się poruszyła. Zaciekawiona osiemnastolatka podeszła do pirackiego zakątka i szybkim ruchem odsłoniła fioletowe zasłony. Wtedy zobaczyła, że na jednej z obdrapanych ścian wisi tekst do piosenki.
***
Kiedy chłopiec podszedł do sceny, mechaniczne zabawki zaczęły grać urodzinową piosenkę (piosenka w mediach).
- Skąd ją znasz? - Zapytał z ciekawości Luke, wpatrując się w animatrony.
- Moja mama mi ją śpiewała, gdy byłam mała - River uśmiechnęła się na wspomnienia o mamie, którą ta krótko znała. Jako dziecko nie lubiła o niej rozmawiać, może to dlatego, że dobrze wiedziała co się stało z kobietą. Mimo tego, że ojciec dziewczynki często powtarzał, że jej mama jest teraz szczęśliwa i, że kiedyś do niej wróci, ta wiedziała, że to nigdy nie nastąpi. River była dość kumatym dzieckiem i zdawała sobie sprawę z tego, że jej rodzicielka nie żyje i już nigdy jej nie zobaczy. Jednak nigdy nie rozpaczała po jej stracie.
- Nigdy tak właściwie jej nie widziałem. Gdzie ona je...
- Nie żyje - Przerwała chłopakowi, wpatrując się w młodszego brata Luke'a, który wyglądał na szczęśliwego.
- Przepraszam nie wiedziałem - Dodał po chwili współczującym głosem.
- Nie musisz przepraszać - Odpowiedziała z uśmiechem na ustach, po czym usiadła przy jednym ze stołów. Luke również ruszył się z miejsca i usiadł na przeciwko dziewczyny.
River na chwilę ucichła. Przez dobre kilka minut obserwowała ludzi, którzy znajdowali się w jadalni i najwyraźniej dobrze się bawili. Dziewczyna patrzyła raz na scenę, raz na udekorowane stoły, a raz na Pirate Cove, które teraz było zasłonięte fioletową kurtyną. Najprawdopodobniej lis miał swój gorszy dzień i nie był w stanie poprawnie działać na przyjęciu. Mimo, że ojciec dziewczyny nie wykrył żadnych błędów, które mogłyby być odpowiedzialne za takie zachowanie, to i tak postanowił, że najbezpieczniej będzie jeżeli animatron pozostanie wyłączony przez kilka dni.
- O czym tak myślisz? - Zapytał wpatrzony w brunetkę chłopak.
- O niczym, po prostu się przyglądam - Oznajmiła, nie spuszczając wzroku z pirackiej zatoczki - Za moment wracam - Dodała.
River skierowała się do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła na przeciwko wielkiego lustra, które zajmowało jedną ścianę. Dziewczyna odkręciła kran i przemyła zimną wodą twarz, na której pojawiły się wypieki. Było jej gorąco, choć w jadalni panowała pokojowa temperatura. Brunetka złapała się za ciemne włosy i przybliżyła bladą twarz jeszcze bliżej lustra. Kiedy trochę się odsunęła, wzięła kilka głębokich wdechów i na chwilę zamknęła powieki. Otworzyła oczy dopiero wtedy, kiedy usłyszała krzyk. Wybiegła z łazienki niczym huragan i stanęła na środku sali głównej. Dopiero wtedy zobaczyła, że kurtyna z Pirate Cove jest zerwana, a tuż obok niej stoi dużych rozmiarów robot. Jednak najbardziej przerażający był widok osoby, która leżała u stóp animatrona. Kiedy River przepchnęła się przez tłum zszokowanych ludzi, od razu rozpoznała twarz człowieka, leżącego we własnej kałuży krwi.
- Tato...
CZYTASZ
Niewidoczny uśmiech
FanfictionByła tylko małą dziewczynką zagubioną w swoim świecie pełnym fantazji. Mimo młodego wieku nie wierzyła w przypadki, dla niej wszystko co się wydarzyło miało jakieś znaczenie. Zawsze wesoła, miła, uśmiechnięta i pomocna. Gotowa poświęcić życie dla uk...