[6]

549 55 20
                                    

Dokładnie po godzinie trzeciej w nocy, dziewczyna po cichu zeszła po schodach i udała się do kuchni. Na całe szczęście animatronik nadal tam był. River podeszła do wielkiego pudła i spróbowała je podnieść, jednak okazało się być za ciężkie. Brunetka ze złości kopnęła karton, który delikatnie się przesunął. Po chwili namysłu zaczęła go pchać w stronę pracowni. Nie było to łatwe, ale teraz liczyło się tylko to, czy dziewczyna będzie miała w sobie dużo determinacji i odmieni los lisa. Kiedy udało jej się przetaszczyć pudło na sam dół, chwyciła za klamkę i delikatnie na nią nacisnęła, tym samym otwierając skrzypiące drzwi. Ostatecznie karton umiejscowiła obok metalowego stołu, po czym wyjęła z kieszeni plany budowy i rozłożyła je na drewnianym biurku. Zapaliła małą lampkę i spojrzała na stare kartki. Nie wiedząc za bardzo od czego tak naprawdę ma zacząć, postanowiła na początek wyjąć lisa z pudła i położyć go na stole. Jak pomyślała, tak też zrobiła. Ułożyła robota na twardej powierzchni, a kiedy to zrobiła oparła się dłońmi o stół i nachyliła nad animatronikiem. Dopiero teraz, kiedy była tak blisko niego, mogła zauważyć, że naprawdę jest zniszczony, a do tego cały w kurzu i pajęczynach. W głowie River pojawiło się pytanie. Czy jest sens go naprawiać?

Mimo wątpliwości, przysunęła do siebie narzędzia i nawet nie mając doświadczenia w takich sprawach, wyjęła z głowy robota arduino*. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku. Nawet bez większego rozbierania lisa można było zauważyć, że płyta prototypowa oraz kable, były w nienaruszonym stanie, co oznaczało, że nie tutaj leży problem. Możliwe, że animatron nie działał, z powodu zepsutego silnika.

Z każdą następną chwilą, dziewczyna coraz bardziej przekonywała się w tym, że tylko szkodzi robotowi i tak nic z tego nie będzie. River w ogóle nie znała się na tych sprawach. Tylko czasami przyglądała się, jak jej ojciec składa animatrony, ale nigdy nie miała okazji sama spróbować. Można było powiedzieć, że to był jej pierwszy raz. Nie wystarczyła tutaj tylko determinacja i chęci, dziewczyna potrzebowała w tym momencie zdolności oraz jakiejkolwiek wiedzy.

***

Na zakurzonym zegarze wiszącym na ścianie, zbliżała się godzina szósta nad ranem. Nawet z pracowni dało się usłyszeć ciche kroki, dochodzące z góry i należące do jej taty. Dziewczyna usiadła zmęczona na drewnianym krześle, znajdującym się na przeciwko metalowego stołu. Duży robot siedział na twardej powierzchni, czekając na włączenie. River mimo wszystko miała wątpliwości. Czy bała się rozczarowania? A może bólu jaki poczuje, kiedy okaże się, że cała praca poszła na marne? Nagle przypomniała sobie moment, w którym jej tata powiedział, że zawsze warto próbować i nie bać się porażki. I choć te słowa zostały wypowiedziane dziesięć lat temu, dziewczyna bardzo dobrze je pamiętała. Wtedy coś w niej pękło. Bez dłuższego zastanawiania podeszła do robota i go włączyła.

Chwila włączenia... Nic

Minuta później... Nic

Dwie minuty później... Nic

Trzy minuty później... Nic

River złapała się za swoje ciemne włosy i zacisnęła dłonie na głowie, wbijając paznokcie w skórę. Ledwo powstrzymała się od łez, które zebrały się w kącikach jej oczu. Tyle pracy, zmarnowanego czasu... nadziei. Dziewczyna niczym huragan odwróciła się i pobiegła w stronę drzwi. Kiedy nacisnęła na klamkę i miała już wychodzić, usłyszała zza pleców cichy szmer. Odwróciła się z nadzieją, że robot się poruszy, ale okazało się, że to szczur, który przebiegł jej przed oczami. River westchnęła głośno, po czym wyszła z pracowni. Gdy zgasiła światło, odwróciła się, by zamknąć za sobą drzwi. Nagle w ciemnościach, zauważyła dwa małe światełka, przypominające oczy. Brunetka zapaliła szybko światło, ale dwie małe kropki zniknęły. Ponownie zgasiła wszystkie światła, ale tym razem już nic się nie pojawiło. Chwyciła za klamkę i powoli ze spuszczoną głową, zamknęła drzwi, które głośno skrzypnęły.

***

- Hej - Zawołała, stojąc oparta o framugę drzwi. Mężczyzna słysząc głos córki, odwrócił się z uśmiechem na twarzy - O której wychodzisz? - Zapytała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Za chwile - Oznajmił, biorąc jeszcze łyk kawy - Idziesz razem ze mną?

- Chyba się jeszcze położę - Odparła z uśmiechem, który tak ciężko jej przychodził.

Mężczyzna skinął głową, po czym wziął jakieś papiery i ruszył do wyjścia. Kiedy po domu rozniósł się dźwięk, zamykanych drzwi, dziewczyna przetarła swoje oczy ze zmęczenia i udała się na górę, by trochę odpocząć.

*********
Arduino – to mały komputer (mikrokontroler) stanowiący mózg robota.

Niewidoczny uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz