Rozdział 1

38 7 2
                                    




Carmen poruszyła się,leniwie wyciągając rękę by wyłączyć wwiercajacy się w uszy buzik w telefonie.Przetarła ręką twarz i jęknęła widząc godzinę wyświetlając ą się na małym ekraniku.

- Szósta trzydzieści...

Podniosła się z ciepłej pościeli i przy akompaniamencie skrzypiacego łóżka odsłoniła widok z okna.Do pomieszcznia wpadły jasne promienie słońca rozświetlajac cały pokój. Blondynka przymrużyła oczy broniąc się przed rażącym światłem i wzięła głęboki wdech wygrzewając się w porannym słońcu.Przeciągnęła się i złapała telefon z którego po chwili zabrzmiały pierwsze dźwięki piosenki Riptide.
I was scared od dentists and the dark
I was scared of pretty girls and starting conversations
Oh all my friends are turing green

Nucąc, blondynka poczłapała do łazienki gdzie złapała za szczoteczkę,wycisnęła na nią pastę i zaczęła swoją rutynową poranną toaletę.Podparła się dłonią o umywalkę i spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
Uśmiechnęła się do siebie.
Poczochrane proste włosy sięgające do ramion opadały na jej zarumieniona buzię, wpadając jednoczesnie do wąskich zielonych oczu.
- Czeka cię następny dzień Carmen, nie zepsuj go.- mruknęła do siebie zrywając z lustra mała blado żółta karteczkę z napisem motywującym i uśmiechniętą buźką.
Wróciła do pokoju, gdzie ubrała się w zwykłe podwinięte do kostek jeansy,bluzkę z krótkim rękawkiem i swoje ukochane  wyblakłe ,pomaranczowe trampki. Nie lubiała robić sobie makijażu,a raczej nie umiała.Podkreśliła tylko swoje rzęsy mascarą,która wybrała dla niej Ginger, jej przyjaciółka.
Złapała dżinsowa torbę i grzechoczac breloczkami,zbiegla na dół zjeść śniadanie.
Zrobiła sobie dwa tosty z serem,jeden schowała do torby,a drugi wsadziła do ust.
Wyszła z domu,zakluczając drzwi.W międzyczasie wsadziła sobie słuchawki do uszu i ruszyła w stronę przystanku autobusowego.

*

- Jeszcze tylko zajęcia dodatkowe...- popchnęła zmęczona drzwi.

Rozejrzała się wokoło po prawie całkiem opustoszałym pomieszczeniu oświetlonym późno popołudniowym słońcem.
Budynek liceum był cały skąpany w pomarańczowym świetle.
Fotografowie nazywają ten czas Złotą Godziną.
Była to zdecydowanie ulubiona pora dnia Carmen. Zaraz po poranku.
Spokojnym krokiem ruszyła w stronę swojej ławki, obok której siedziała wysoka brunetka. Jej długie, proste włosy zasłaniały jej twarz i opadały swobodnie na jej szczupłe ramiona.
-Cześć Ginger.- blondynka uśmiechnęła się ciepło. Szturchnęła ją i płynnym ruchem dosiadła się do przyjaciółki.
-Oh...Hej - dziewczyna poderwała głowę.
Zamknęła książkę leżącą na jej kolanach, uprzednio zaznaczając fragment zakładką i ogarnęła włosy.
- Myślałam, że już nie przyjdziesz.- powiedziała
-Ja też.-wzruszyła ramionami -Dużo mnie ominęło przez ostatni tydzień?
- Nic takiego — ścisnęła dłońmi powieść.
Była ona oprawiona w twardą, czerwoną okładkę. Na środku mieniło się złote nazwisko autora i tytuł, a obok nich widniały ciemnozielone zdobienia.
Carmen od razu rozpoznała ten egzemplarz.

Wojna secesyjna.

-To książka Lynn'a?-zapytała
-Hm? Tak. Pożyczył mi ją parę dni temu.-czule pogładziła tomisko opuszkami palców.

Blondynka spojrzała na nią znacząco.Ginger była dla niej jak otwarta księga.

Zrozumiała też dziwne zachowanie swojego brata.

No tak.

-On też cię lubi.-stwierdziła, otwierając swoją torbę.
Ginger spojrzała na nią szczerze zaskoczona. Uniosła brwi wyszczerzając swoje szczenięce,ogromne,brązowe oczy . Wyglądała na tyle komicznie,że Carmen wbrew sobie parsknęła śmiechem.

Pokój SvenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz