chapter13

1.8K 204 15
                                    


-Anthony…

Minęła długa chwila, nim Tony zrobił cokolwiek innego, niż bezmyślne gapienie się na poruszające się usta bruneta. Przez ten cały czas bóg powtarzał słabym ochrypłym głosem jego imię, jakby nie potrafił powiedzieć nic innego. W jego głosie geniusz wyczuwał coś, co znał, ale nie potrafił nazwać. Wiedział jednak, że to coś ważnego.

- Anthony…

- Loki, co ty mi robisz? Co się dzieje? To ty mnie prześladujesz? Ty mi się śniesz po nocach? Ty nade mną czuwasz?

Bóg otworzył usta, ale tym razem żaden dźwięk się z nich nie dobył. Na twarzy bruneta pojawił się szok, a blada dłoń dotknęła krtani.

- Nie będziesz więcej mówił? Loki, co się tutaj dzieje?

Loki pokręcił głową. Nie miał pojęcia, co się stało. Był wręcz pewien, gdy udało mu się wymówić imię Starka, że czar prysł. Coś jednak nadal nie dawało mu się odzywać, prócz tego jednego słowa, tego imienia. Spojrzał bezradnie na geniusza, nie potrafiąc mu niczego wytłumaczyć.

- Ty naprawdę nie możesz nic powiedzieć. – Tony ujął twarz bruneta w swoje dłonie i przejechał kciukiem po jego wargach. – Te blizny. Naprawdę miałeś zszyte usta. To musiało być paskudne przeżycie.

Loki uśmiechnął się smutno i pokiwał głową, nie starając się w ogóle odsunąć od mężczyzny. Stark odwzajemnił jego uśmiech, nie przestając dotykać jego warg.

- Wiem… Czuję, że powinienem teraz coś sobie przypomnieć. – Tony szepnął cicho, patrząc w zielone oczy boga. – Wszystko łączy się w spójną całość. I chociaż to doskonale wiem, jedyne co czuję na twój widok, to złość. Twoje zaklęcie nie dość, że było niekompletne, to teraz jeszcze nie chce puścić.

Brunet uśmiechnął się przepraszająco w odpowiedzi. Co innego miał zrobić. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Westchnął, po czym oparł głowę na ramieniu Starka. Ten właśnie moment Thor wybrał sobie, by wbiec na dach.

- Bracie, przyszła pora, by wybrać się po Kapitana. Hel… - blondyn zatrzymał się, widząc ich oboje przy balustradzie. – Czyżby wszystko się udało? Loki, twój głos…

- Nie udało się. Ta cała magia jest do bani. – Tony odsunął się od bruneta z grymasem złości na twarzy. – A ja nadal mam ochotę mu złamać nos, jak na niego patrzę. Może ty mnie oświecisz, co tutaj się dzieje?

- Czyli jednak nie zadziałało? – Thor zasmucił się i wolnym krokiem podszedł do nich. Położył dłoń na głowie Kłamcy i uśmiechnął się do niego. – Wymyślimy inny sposób, by przywrócić ci głos.

- Może mnie ktoś wprowadzi w ten cały burdel?! – zirytował się geniusz, po czym spojrzał z ukosa na dwóch bogów. – Thor, mówiłeś coś o Stevie. Gdzie on w ogóle jest?

- Kapitan znajduje się w państwie umarłych wraz z córką Lokiego. Pani Umarłych zażądała, by ktoś z nią pozostał w tym martwym miejscu, gdy zabierałem stamtąd Lokiego. I Kapitan zgłosił się na ochotnika.

- Steve szukał z tobą Lokiego? Dla mnie? – Stark spojrzał na blondyna zszokowany. – Ale ja go zraniłem. Dlaczego?

-Sam będziesz musiał go zapytać, gdy już z nim wrócimy, przyjacielu. – Thor pociągnął bruneta w stronę windy, ale Tony zagrodził im drogę z determinacją malującą się na twarzy.

- Idę z wami.

- Anthony!- wykrzyknął oburzony Loki, a bóg piorunów spojrzał na niego ze zdziwieniem w niebieskich oczach.

Nie Pamiętam Cię. Ale Potrzebuje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz