-No brawo, brawo Robert. - Usłyszałam klaskanie za plecami. Obróciłam się. To był Kamil. - A teraz Robert oddaj mi kamień.
Zrozumiałam. Robert był po ich stronie.
Księżyc odsłoniły chmury. Błękitny słup światła sięgnął narysowanego symbolu. Ocknęłam się. Spojrzałam jeszcze raz na Roberta, a on patrzył cały czas prosto w moje oczy.
-Nie. - Odpowiedział.
-Że co? Jak śmiesz?
Robert wybiegł prosto na środek symbolu. Błękitne światło zaczęło świecić coraz jaśniej. Rozległ się potężny huk. To było jak ogromny wybuch.
Czułam ogromny ból w głowie. Nagle coś innego. Jak by coś mi jeździło po szyi. Otworzyłam oczy.
-Aaaaaaaaa!!! - Odskoczyłam. Widziałam ogromnego wilka ludzkich rozmiarów i to na czterech łapach.
-Spokojnie to tylko ja. - Wilk zmienił się w Roberta.
Wstałam i rzuciłam się w jego stronę. Przytuliłam go przy tam tak, że oboje upadliśmy. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy przez długą chwilę.
-Proszę to chyba twoje. - Podał mi wilczy kamień.
-Dzięki. - Schowałam go do kieszeni. - Chodźmy! Teraz muszą cię zaakceptować.
Pobiegliśmy w stronę stada. Minęłam Belle i natrafiłam na idącego Sebastiana.
-I jak?
-No cóż.... Rozmawiasz z nowym przywódcą.
-Gratuluję. Wiedziałam, że wygrasz. Trzymałam kciuki.
-Dzięki. A co to?
-Co takiego?
-On. - Pokazał na Roberta. - Pachnie inaczej. Bardziej swojo. Jak wilk.
-Bo nim jest.
-No właśnie. - Usłyszeliśmy głos Kamila. - Przecież to wbrew prawu.
-Jakiemu prawu? - Zaprotestowałam.
-Nie ma nic na temat przemiany wampira w wilka jako złamanie zasad. - Sebastian stanął po mojej stronie.
-Jest. - Upierał się Kamil.
Sebastian spojrzał na mnie, a ja na niego błagającym spojrzeniem zasłaniając Roberta.
-Dobrze, czego chcesz w zamian? - Zapytał Sebastian.
-Tylko wilczego kamienia. Albo oddajcie tego zdrajcę.
-Nie oddamy ci Roberta, a kamienia nie mamy. - Targował się Sebastian.
-Ona go ma. - Spojrzał na mnie Kamil z szyderczym uśmiechem.
-Martyna daj mu to, czego chce.
Wyjęłam fioletowy kamień z kieszeni i podałam Kamilowi.
-A i jeszcze jedno. - Dodał Kamil.
-Co takiego? - Sebastian zapytał ze spokojem.
-Brawury.
***
-Jak wy mogliście? Nie dość, że bez pozwolenia...
-Czyjego pozwolenia? - Przerwałam.
-Przywódcy, czyli mojego.
-A kiedy nim zostałeś?
-Dzisiaj o ósmej rano.
-No, a to się stało wczoraj w nocy.
-Niech ci będzie, ale to nie zmienia faktu, że straciliśmy przez wasze głupoty wilczy kamień.
-Ten kamień? - Wyjęłam z prawej kieszeni kamień i rzuciłam Sebastianowi.
-Tak... Ale jak ty....przecież dałaś go Kamilowi.
-Zbierałam w dzieciństwie kamienie szlachetne. Są bardzo podobne. Cóż będzie mi tamtego brakować, ale ten chyba jest ważniejszy.
-Nie chyba tylko na pewno. - Uśmiechnął się Sebastian.
-A kto przystąpi do brawur? - Przerwał Robert.
-Chyba ostatni głupek zgodzi się z nimi w to grać... - Powiedział Sebastian.
-Ja to raz. - Powiedział Robert.
-A ja to dwa. - Stanęłam przy Robercie.
-Czyli jeszcze jedna osoba...pójdę to załatwić. - Sebastian oddalił się od nas.
-Martyna zwariowałaś? - Robert złapał mnie za ramiona.
-Tak
-Nie wiesz, w co się pakujesz. Brawury to gra dwóch drużyn po trzy osoby. Wampiry kontra wilki. Na śmierć i życie.
-Nie zostawię cię samego. - Przytulił mnie.
Całymi godzinami Robert i Sebastian opowiadał mi, jak gra się w brawury, co będzie i czego się spodziewać... W pewnym momencie musiałam ich opuścić, gdyż ciężka sytuacja nie zwalniała mnie z wykładów. Poza tym dzisiaj mam zaliczenie! Strasznie się boję, bo w zwykłej szkole choćbym nie wiem, jak się uczyła, to za dobrych ocen nie miałam. Krótko mówiąc, orłem nie byłam.Ale do nic niewiedzących też nie należałam. To było coś pomiędzy... Na ogół jak to zwykle przypada mi myśleć,, pytania nie są znowu takie trudne". A potem niespodzianka-Pytania były trudne, sądząc po ocenie.... Miała tylko nadzieję, że tego nie zawalę. W przeciwnym razie nie mam na co liczyć... Strach nie pomaga niestety.
Zajęłam swoje miejsce. Dostałam kartkę. Zaczęłam czytać. Pytania naprawdę wydawały się proste.
Dobrze to ujęłam... ,,wydawały się ". - Myślałam.
Gdy skończyłam, Robert uczył mnie jak na torze mam się zachowywać. ,,Jak taran ". A w innych konkurencjach ,,Jak karabin". Do brawur zostało się tylko kilka dni....
-----------------
Witajcie wilczki♥
Cieszę się, że pomimo takiej nieobecności wciąż jesteście ze mną♥ Cóż...mam ostatni mało czasu i przygotowuje zarazem inne opowiadanie, ale o tym kiedy indziej. Życzę udanego tygodnia ♥♥♥

YOU ARE READING
Wataha [zawieszone]
Werewolf,,Jesteś wilkiem. Twój jest las, a ty należysz do niego.''