Rozdział 11

230 33 2
                                    


Do późna siedziałam z Robertem. W końcu zasnęłam. Obudziłam się o drugiej rano. Roberta nie było. Rozejrzałam się dookoła. Siedziałam w małym pomieszczeniu o zaokrąglonych ścianach, na których znajdowały się książki. Byłam oparta o jeden z regałów. Wstałam i obróciłam się w stronę półki. Zobaczyłam pięknie ozdobiony srebrnymi wzorami, granatowy grzbiet książki. Wyciągnęłam ją. Na okładce widniał wilk wyjący do księżyca. Wyglądała tak znajomo. Spojrzałam na podłogę. Koło mojej nogi leżał mój szkolny plecak z kartką.



Chyba wiesz, o co mi chodzi. 

Robert



No tak... Dba o moje wykształcenie szkolne. - Pomyślałam.

Nie miałam wf, więc mniejsza kieszonka była pusta. Schowałam do niej książkę. Założyłam plecak i udałam się w stronę szkoły.



***



Weszłam do szatni i zobaczyłam...

-Siema. - Uśmiechnęłam się od niechęci.


-Wiesz, że nie tylko ty znasz moją tajemnicę? Ja twoją też znam.


-Kto by ci uwierzył?


-Wszyscy...


-Ta, jasne KAMIL o ile to twoje imię. Do czego zmierzasz? - (Kryminały mi nie służą).


-Ja nie wydam Cię, a ty mnie.


-Też mi coś... - Odeszłam.


Usiadłam na ławce i otworzyłam plecak, by sprawdzić, czy Robert spakował mi dobry piórnik.


-Co to do... jest? - Powiedziałam szeptem do samej siebie.


W plecaku znalazłam jedną długą linę do wspinaczki,sprzęt na próbki śladów i kilka innych rzeczy. Z tego gimnazjum nie da się tak łatwo wyjść. Musiałam w tym wypadku wejść do łazienki na parterze i niestety wyskoczyć oknem. Zajęło mi to trochę czasu względem tego, że nigdy tego nie robiłam. Byłam na boisku. Furtka była zamknięta. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się przejść przez siatkę. Pobiegłam w stronę gór.



***



Byłam przy ,,altance''. Przeszłam przez nią, idąc w stronę schodów.


Sporo się zmieniło.


Schody na górę były totalnie zdemolowane, ale nie na tyle, żeby nie dało się po nich wejść. Obok stolika stał Robert...


-Myślałem, że przyjdziesz szybciej. 


-Ja też... Więc po co miałam przyjść?


-Widziałaś schody, wampiry czegoś tu szukały. Masz sprzęt?


-Tak. - Podałam mu plecak. - W czym mogę ci...


-Na tę chwilę w niczym. - Przerwał mi. - Po prostu usiądź i dotrzymaj mi towarzystwa.


-Dobrze. 

Oparłam się o stolik. Wyciągnęłam książkę z plecaka i zaczęłam ją czytać.Co jakąś chwilę spoglądałam na Roberta. Chyba nie potrzebował pomocy. Zagłębiłam się więc w książce.


-Co czytasz? - Usiadł obok mnie.


-Sama nie wiem... - Podałam mu książkę.


-Chyba żartujesz... - Oczy wyszły mu na wierzch. - Przecież to jest ta książka, której szukamy...


-Chcesz powiedzieć, że tę książkę napisali...


-Tak.


-I że w niej jest...


-Tak, w tej książce jest sposób na to, żebyśmy byli razem...


-To na co czekamy?


Robert położył książkę na stoliku i zaczął ją przeglądać kartka po kartce.


-Jest! - Wykrzyknął. - Potrzebny jest wilczy kamień.


-I co trzeba zrobić?


-Trzeba narysować symbol plemienia i stanąć na środku z Wilczyn kamieniem podczas pełni.


-Pełnia była niedawno. Przez tyle czasu może się dużo wydarzyć...


-Ale dzisiaj jest błękitna pełnia.


-Czyli los nam sprzyja. - Przytuliłam go.


-Tak.


-Dobrze, a jak ten kamień wygląda? - Zapytałam.


-Jest tutaj.


-Ja ten kamień już gdzieś widziałam.


-Gdzie? - Zapytał z niedowierzaniem.


-Ja po niego pójdę, a ty narysuj symbol.


-Dobrze, spotkajmy się w parku przed północą obok trybun.


-Dobrze. - Pobiegłam w stronę domu.


Pamiętała ten dzień doskonale, gdy znalazłam ten kamień. Nie wiedziałam dlaczego, ale czułam, że muszę go zabrać ze sobą.
Wpadłam do domu. Jak jakiś oszołom rzuciłam się do swojego pokoju. Podbiegłam do biurka.


Ciągle tu jest. - Uśmiechnęłam się.


Miałam już iść, gdy przyszedł mi na myśl pewien pomysł. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z niej pewną rzecz. Musiałam pamiętać kamień w prawej, plan B w lewej kieszeni.


Wyszłam z domu i udałam się w stronę parku. Widać, że jest bardzo późno. Przyspieszyłam. Minęłam tylne wejście do parku i udałam się w stronę trybun.


-W samą porę. - Uśmiechnął się.


-Widzę, że nie ja jedna. - Odwzajemniłam uśmiech.


-Masz?


-Chyba tak. - Wyciągnęłam kamień i podałam mu co. - Czy to ten?


-Tak.


----------------------------

Witajcie wilczki ♥

Mam nadzieję, że zdrowie wam dopisuje :) Z całego serca ♥ dziękuję, że jesteście nadal ze mną :D Nie wiecie jaka to dla mnie motywacja. ♥♥♥

Wataha [zawieszone]Where stories live. Discover now