Twoje Love Story Z Ticci Tobym- Część Szósta

178 14 0
                                    


Alex
Gdy Klara przestała płakać podałam jej chusteczki.
-Dzięki.
-Spoko.
-A i dzięki, że mnie uratowałaś. Nie zbyt pamiętam co się wtedy działo... Możesz mi powiedzieć co ja wtedy robiłam??-spytała mnie Klara trochę zachrypniętym głosem.
-Ale wiesz... mnie tam nie było.- powiedziałam jej.
-J-jak to? Przecież nie było tam nikogo oprócz mnie i Jeffa. On pewnie by mi nie pomógł bo chciał mnie zabić. A z resztą byłam w twoim pokoju.
-To był Toby.- uświadomiłam ją. Ona była tym zaskoczona.
-Toby? Przecież on jest mordercą. I przecież mnie okłamał. On nie jest tym miłym i troskliwym uczniem, którego poznałam.
-Toby jest najmilszym i najbardziej troskliwym mordercą jakiego znam, a znam ich sporo. Tego ucznia co poznałaś to nie jest wykreowana postać. Toby nie jest zbyt dobrym aktorem. Jego charakter jaki znasz jest prawdziwy. A mordercą jest w bonusie. To on cie uratował. Przyniósł tu. Troszczył się o ciebie. Opiekował się tobą. Jemu naprawdę na tobie zależy.
-Serio? Jeju nie wiedziałam.
E.J.
Wszystko słyszałem. Musze powiedzieć to Tobiemu.
Wybiegłem z rezydencji. Nie musiałem go długo szukać. Siedział na drzewie na którym zwykle rozmyśla.
Płakał. Żałośnie płakał. Wspiąłem się na drzewo i usiadłem naprzeciwko jego.
-Hej. Psst, Toby. Nie płacz już bo sam się zaraz rozpłacze. Powiedz mi jak to się stało, że od początku naszej znajomości widziałem cię tylko płaczącego ze śmiechu?- próbowałem go rozweselić, ale to nie pomagało.
-Dobra wale prosto z mostu. Klara gdy się dowiedziała, że ją uratowałeś była zaskoczona i jakby się do ciebie przekonała.- po tych słowach nagle pszestał płakać i podniósł głowę.
-Serio?- pytał z niedowierzaniem.
-Serio.- zapewniłęm go.
-Ej kto jej to powiedział?
-Alex.
-Nie wiem jak jej podziękuje.
Alex
-W sumie mam zjebane życie więc jak będę się zadawała z mordercami to nic się nie stanie. Urozmaicenia nie zaszkodzą- powiedzała razem zaczęłyśmy się śmiać, ale ona posmutniała, zakryła oczy dłonią i się popłakała.
-Ej, co się stało?
-Narazie przecież nie mogę zostać. Jest jeszcze mój ojciec, a z resztą tu są mordercy, a ja nim nie jestem. Nie będe tu pasowała...
-Hej. Nie płacz, przecież załatwimy sprawę z twoim tatą. A Slender przecież chciał żebyś została. Musi ci dużo wytłumaczyć o co chodzi z twoją matką.
-Co znaczy "załatwić sprawę z tatą"? I co z moimi rzeczami?
-Hmmm... Moooże wrócisz teraz do domu, poczekasz aż twój starszy pójdzie w kime, spakujesz się i uciekniesz. Ja będę na ciebie czekała w parku koło twojego domu. Jutro twój tato pomyśli, że jesteś w szkole, a potem to pomyślimy.
-Ok, świetny pomysł. To idziemy?- spytała estuzjastycznie.
-Chyba nie chcesz się wybrać tam w cropp topie i spotenkach.- powedziałam
-Cholera. No tak jest przecież 20:30. Zimno na dworze.
-Spoko porzycze ci swoje rzeczy.
~Time skip przed domem Klary~
Klara
-To ja poczekam w parku jak bedziesz gotowa to napisz sms.- powiedziała Alex.
-Ok.- odpowiedziałam.
Weszłam do domu. Drzwi były otwarte. Ojciec spał na kanapie przed telewizorem. Starałam być jak najcichsza i wślizgnąć się na górę do swojego pokoju. Ale ten cholerny wazon musiał stać na tej półce. Nie zauważyłam go i uderzyłam w niego łokciem, a on spadł na podłogę. Roztrzaskał się na tysiąc kawałków.
-Co się kuźwa dzieje?- słyszałam pijany i zachrypnięty głos ojca.
-Zaczyna się...- powiedziałam cicho do siebie.
Ojciec wstał i popatrzył się na mnie.
-O moja... Ta... Kuźwa... Córka.- powiedział chwiejąc się. Gdy jest pijany często zapomina jak mam na imię.
-Klara...- przypomniałam mu jak się nazywam.
-Klaara. No właśnie. To powiedz mi ,Klaruś, gdzie ty się szlajałaś?- przybliżył twarz do mojej twarzy i mogłam poczuć jego alkocholowy odur. On tak śmierdzi, że chyba popijał wódkę piwem.
-Byłam w bibliotece.- okłamałam go- Uczyłam się do sprawdzianu z fizyki.
-Taaaak? To jak to się stało, że jak sobie leżałem na ławeczce w parku to widziałem jak przytulałaś się z jakimś gówniarzem i poszliście do kina.
-Ale to nie tak!
-Ja wiem jak to jest. Jesteś po prostu dziwką!- on chyba oszalał.
-Nie!- zaprzeczyłam.
-Ja tu ciężko charuje, a ty sobie zarabiasz rozbierając się brzed facetami??
-Ale ty przecież nic nie robisz! A zresztą nie jestem prostytutką!- krzyczałam. Kiedyś nawet by mi się to nie śniło.
-Jesteś tak samo głupia jak twoja matka.- w tym momencie nie wytrzymałam. Wzięłam zamach i uderzyłam go z pięści w twarz. On upadł.
-MOJA MAMA NIE JEST GŁUPIA!- przemówił ten demoniczny głos.
-Co jest kurwa...- powiedział mój ojciec. Opanowałam się. Zoriętowałam się że jak jestem bez złości to jestem słaba.
Zanim się obejżałam ojciec już wstał i tym razem to on wyłożył mnie na łopatki. Bił mnie jak opętany. Ale zastanowmy się kto jest naprawdę opętany.
Nareszcie udało mi się uciec. Zamknęłam się na klucz w łazience. Wyjełam z apteczki leki uspokajające i nabrałm strzykawką podwójną dawkę.
Otworzyłam drzwi i bez wachania wstrzyknęłam zawarość strzykawki w rękę wściekłego ojca. Lek od razu zaczął działać i kolejne ciosy zadawane mi w twarz były coraz słabsze. W końcu ojciec zasnął. Zwykle jak ojciec mnie pobił to siniaki na mojej twarzy jak i na rękach i nogach zakrywałam mocnokryjącymi kosmetykami. Ale teraz nie miałam czasu. Napisałam do Alex żeby już przyszła.
Jak najszybciej spakowałam swoje rzeczy m.in. ubrania, buty, kosmetyczkę, szczotkę do włosów, zeszyt do rysunków, ładowarkę, szczoteczkę do zębów itd.
Gdy już wszystko było spakowane postanowiłam wyjść. Założyłam swoje białe force na nogi i wyszłam. Alex już tam na mnie czekała.
-Ok, to idziemy?- spytała mnie Alex, bo wiedziała, że to dla mnie trudne i bardzo stresujące. Ma szczęście nie zauważyła moich siniaków bo już było ciemno.
-Yhym.- zgodziłam się cicho.
Poszłyśmy w stronę lasu...  

Twoje Love Story Z Ticci Tobym (Zakończone)Where stories live. Discover now