Twoje Love Story Z Ticci Tobym- Część Dziesiąta

168 16 1
                                    

Klara
Byliśmy już w galerii. Było by wszystko ok gdyby nie ten ochroniarz, którego zauważyłam. Stał spokojnie nie podejrzewając niczego. Ja jednak zaczęłam się stresować. Toby to zauważył.
-Spokojnie...- szepnął i patrzył się przed siebie idąc przez galerię.- Klara nic się nie dzieje.- uspokajał mnie. To nie pomogło. On wyjął rękę z kieszeni i złapał mnie za dłoń. Rumieniec zagościł na moich policzkach, ale chusta to wszystko zakrywała. Tak chyba nawet lepiej wyglądaliśmy bo już nie przypominaliśmy jakiś terrorystów czy bóg wie co. To mnie już uspokoiło i widok ochroniarzy, którzy byli dość gęsto ustawieni, już nie sprawiał mi większych problemów. Co jakiś czas czułam jak Toby drży. Zauważyłam już to dawno, ale nadal jest to dla mnie tajemnicą. Nie miałam odwagi się go zapytać z czego to wynika.
W końcu znaleźliśmy się przed salonem gier. Sporo czasu nam zajęło dojście tu bo jest to ogromna galeria. Zauważyłam jak niski blond włosy chłopak zmieża w naszym kierunku.
-Toby, patrz ktoś do nas idzie...- wskazałam palcem na tego typka.
-To Ben!- uradował się chłopak. Gdy blondwłosy był już koło nas przybił piątke z Tobym. Kojaże go z jakiejś gry, ale nie pamiętam tytułu. Gdy mnie zauważył to zmienił nastawienie.
-O hejka mała.- powiedział flirciarskim głosem.
-Do kogo mówisz mała?- zaśmiałam się.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne.- powiedział ironicznym głosem.
-To może wejdziemy do środka?- zaproponował brązowowłosy.
-Spoko.- odpowiedziałam.
W środku było ciemno i świeciły się tylko ekrany maszyn do gier. Uznałam, że nikt już nie zauważy że jestem poszukiwana więc zdjęłam chuste. Graliśmy w strzelanki, wyścigi samochodowe i motocyklowe. Spedziliśmy tam ok. 2 h. Kiedy już nam się skończyły żetony postanowiliśmy wracać. Założyłam ponownie chustę na twarz i wyszliśmy z pomieszczenia. Znowu czułam wzrok ochraniarzy na sobie. Ale teraz bardziej.
-Toby chodźmy szybciej.- powiedziałam prawie niesłyszalnie. Toby przyspieszył kroku, a Ben szedł tuż koło nas.
Poczułam jak ktoś silnym uściskiem łapie mnie za ramie. Gdy się odwróciłam zobaczyłam 2 napakowanych ochroniarzy.
-Panienka pójdzie z nami.- powiedział jeden z nich.
-Jakim prawem?!- krzyknęłam. Kilku gapiów zebrało się wkół całego tego zamieszania.
-Jesteś dziewczyną, która zniknęła parę tygodni temu wraz ze swoim ojcem. Klara Marley. A kolega to pewnie Ticci Toby.- w tym momencie 4 innych ochroniarzy unieruchomiło brązowowłosy. Ben gdzieś pobiegł.
Toby patrzył w podłogę. Zaczął się lekko śmiać pod nosem. Śmiał się coraz głośniej. Wreszcie wzniósł głowę w górę i zaczął się psychicznie śmiać. Ochroniarze byli zaskoczeni.
-Jak dawno nie zabijałem!- jego oczy były przepełnione żądzą krwi. To nie był zwykły Toby. Był najbardziej psychiczną osobą jaką widziałam.
Toby sprzedał kopniaki w krocze każdego ochroniarza który go trzymał. Gdy już czterech ochraniarzy klęczało trzymając się za intymne miejsca brązowowłosy pobiegł do jakiejś restauracji i wrócił z garścią ostrych noży.
-Cholera- powiedział ochronarz który mnie trzymał. Zaczął ze mną biec mówiąc coś do krótkofalówki przyczepionej do jego ramienia. Toby się zamachnął i rzucił w mężczyznę, który mnie trzymał. Trafił idealnie w tył głowy. Krew zaczęła sie sończyć brudząc mnie przy okazji. Strażnik osunął się na ziemię zostawiając mnie wolną. Słyszałam w tle ciągle psychiczny śmiech Tobyego. Zabijał ludzi bez litości. Czerwona ciecz była wszędzie. Toby nagle upadł na kolana łapiąc się za głowę. Przez sekunde widziałam Slendermana, który pojawił się przed Tobym. Potem zgasło światło w całej galerii. Ktoś złapał mnie za rękę i ciągnął do wyjścia. Na dworze było ciemno, ale lampy uliczne oświetlały miasto. Okazało się że trzymał mnie Jeff. Pobiegł w jakąś uliczkę. Przybyli tam też Ben, Slenderman i Toby. Slender złapał każdego z nas swoimi mackami i przeteleportowaliśmy się do rezydencji.
-Toby,- Slender zwrócił się do brązowowłoswgo- pogadamy jutro po śniadaniu w moim gabinecie. Po tych słowach odszedł. Tobyemu nie było do śmiechu.
-Toby- powiedziałam kładąc rękę na jego ramieniu. On wziął moją dłoń i ją pocałował.
-Przepraszam, nie mogę dziś z tobą rozmawiać. J-ja nie mogę spojrzeć tobie w oczy.- po tych słowach zniknął za drzwiami łazienki.
Toby
Oparłem się wyprostowanymi rękami o umywalkę. Moje brudne i posklejane włosy od krwi opadały na twarz. Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Moja twarz miała liczne zadrapania.
Tak nie miało być. Klara jeszcze ma za słabą psychikę. Ona zabiła tylko jedną osobę i nie powinna widzieć jak wpadam w szał. Ale nie mogłem tego uniknąć bo
przcież
jestem
psychopatą...  

Twoje Love Story Z Ticci Tobym (Zakończone)Where stories live. Discover now