▼Never mind▼

770 35 14
                                    

Characters:
▶Lawless (Hyde) & Licht Jekylland Todoroki, Kranz Rosen◀
Pairing:
▶Lawlicht◀
Type:
▶shounen-ai◀

~—♪♪♪☆ミ ☆彡♪♪♪—~

          — Drań, Archanioł, istny demon opętał Lich-tana! — wrzeszczał na swojego Eve machając rękami.


          — Krwiopijca, szczur, cholerny jeż, Hyde jesteś cholernym szkodnikiem! — odpysknął Servampowi.

          — Przestańcie...! — przekrzyknął ich Kranz.

          Zapadła cisza, cała trójka która stała na środku pokoju pogrążyła się w myślach. Rosen nie wytrzymał i ruszył do drzwi, gdy ta dwójka ciągle patrzyła w stronę mężczyzny z uplecionym warkoczem. Otworzył drzwi i wyszedł trzaskając nimi o framugę.

          — Zawsze wyprowadza się go łatwo z równowagi~ — podparł dłoniami kark. — Nie będzie mnie przez dłuższy czas, Lich-tan!

          Lawless pomachał ręką za sobą i ruszył wolnym krokiem w stronę wyjścia. Natomiast zdenerwowany do granic możliwości pianista usiadł na kanapie w oburzeniu.

          "Po raz kolejny ten szczur robi awanturę!" – pomyślał brunet.

          Zarzucił nogę na kolano. — Hyde. Wracaj tutaj.

          Licht już od kilku dni zaczynał przeczuwać, że ten cholerny demon coś planuje. Myśli przeciwko niemu i tego typu sprawy stawiał na pierwszym miejscu, by mieć stuprocentową pewność co do Lawlessa.
          Wzywany Servamp stanął przed drzwiami obracając się do swojego Eve, wyczekiwał ważnej sprawy, która przeszkodziła mu w wyjściu z apartamentu. Lekko przekrzywił głowę wbijając wzrok na białe pasmo włosów u Lich-tana.

          — Problem, aniołku? Nie będę się zbytnio oddalał — wzruszył ramionami blondyn.

          — Nie w tym rzecz. Usiądź, muszę pogadać z tobą w końcu, demonie.

          Słowa anielskiego pianisty przesiąknęły grozą i tajemniczością, jednocześnie zmuszając Chciwość do rozkazu. Wrócił i rzucił się okrakiem na kanapę nie odrywając spojrzenia od patrzącego w podłogę towarzysza.

          — Masz rację co do Kranza. Prosił bym nawiązał z tobą kontakt normalnie i bez żadnych kłótni, czy walk — przerwał patrząc mu groźnie w oczy. — I potrzebuję tylko twojej cholernej odpowiedzi, nadążasz?

          — Pewnie, że tak~! Więc na czym polega ta misja? — usiadł po turecku nachylając się lekko w stronę anioła.

          — Muszę wiedzieć, czy masz jakieś marzenie.

          Zamurowało Lawlessa. Czuł jak serce wali mu w piersi, jak młot o kowadło, wyginające rozgrzany metal. W myślach jeża była jedna odpowiedź, którą tylko on znał i dobrze wiedział, że to marzenie nigdy się nie ziści. Nie ujrzy światła dziennego, a co dopiero będzie w stanie je wyjawić!

          — Lich-tan! O czym ty mówisz...? — rozbawiony próbował odwieść go od pytania. — Chyba zapomniałeś, że ja niczego nie pragnę–

          — Zamknij się, jesteś Chciwością. Musisz czegoś chcieć — mruknął odwracając wzrok.

          "To prawda, jest coś, czego pragnę od bardzo dawna. Ale nie mogę ci tego powiedzieć, to wbrew twojej naturze..." – ucichł w myślach.

          — Nie mam marzeń.

          — Każdy je ma.

          — Ja nie mam...!

          — W takim razie po co żyjesz, szczurze?

          Dobre pytanie. Licht nie musiał patrzeć na swojego partnera by stwierdzić, że Lawless rozmyślał nad tymi słowami. Servamp z każdą chwilą wyglądał, jakby miał zaraz stąd uciec.

          Wstał na równe nogi patrząc na okno balkonowe. — Po coś pewnie muszę, racja?

          Znów cisza zawitała w skromnych progach demona i anioła. Ani jeden z nich nie wiedział, czy wypada w jakiś sposób kontynuować dalszą rozmowę.

          — Lich-tan. Miałbym tylko jedną prośbę skierowaną do ciebie... — Lawless stanął plecami do pianisty.

          — Jednak się złamałeś — warknął zwycięsko pod nosem.

          — Nie takiego określenia oczekiwałem. Chcę, chcę... chcę poczuć jak to jest kochać. Wszystko od początku, Licht.

          Todoroki zmarszczył brwi, gdy zdał sobie sprawę, co wampir chciał przez to powiedzieć.

          — Jeśli myślisz, że tym kimś będę ja i bezkarnie chcesz się ze mną lizać, to nie zapominaj kim jestem!

          Ciemnowłosy rzucił się na nogi tworząc tradycyjną pozę na anioła. — To byłoby niestosowne, ponieważ... Jestem aniołem! — Hyde jednak minimalnie się uśmiechnął i nieznacznie zarumienił.

          Opadli po chwili na swoje miejsca, by nie stać jak dwójka idiotów (którymi troszeczkę byli, gdyż nie wiedzieli co ich do końca łączy).
          Nagle Servamp pchnął ręką Todorokiego, który tylko spojrzał na niego z mordem w oczach upadając na dalszą część sofy. Ruszył ku osiemnastolatkowi prędko znajdując się – w dobrze znanej każdemu pozycji – nad nim.
          Ich twarze stykały się lekko nosami, gdy to Lawless próbował uciec od pomysłu, który sam uroił sobie w głowie, lecz jego Eve mu na to nie pozwolił...
Złapał Hyde'a za niestarannie ułożony kołnierz koszuli i szarpnął go w dół, łącząc ich usta w czułym pocałunku.
          Anioł z demonem zaczyna flirtować? Faktycznie coś jest nie tak z tym światem.

          Coraz dłuższą chwilę trwali w nieznanym im dotąd uczuciu i nawet w taki sposób starali się wygrać walkę o dominację. Poszli w ślinę; bez dwóch zdań. Jeden podlizywał podniebienie drugiego, a ciche sapnięcia i jęki były rzeczą naturalną.
          Nie zamierzali rezygnować z przyjemności, jakby zapomnieli kim faktycznie dla siebie są: nie wrogami do końca życia, tylko nieświadomymi przyjaciółmi, a nawet miłością.

~—♪♪♪☆ミ ☆彡♪♪♪—~

~~~~~~
(a/n) jest godzina dawno po trzeciej, czyli jako-tako czwarta, a mi się zebrało na napisanie one-shota (i tak pewnie wstawię go później). to chyba jedyny pairing, który jeszcze nie zniszczył mi psychiki. pozdrawiam yaoistki! this is my new OTP~! ٩(^ᴗ^)۶ ♪v(⌒o⌒)v♪

❝Survival❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz