▼Boring▼

608 37 2
                                    

Characters:
▶Who is Coming? (Tsubaki) & [T/I] & Lawless (Hyde) & Licht Jekylland Todoroki◀
Type:
▶x reader/seinen/sad story◀

~—🌺^🌺^🌺—~

          Stałam w bezruchu. Widziałam jak zabijał kolejną nieposłuszną osobę. Wszędzie krew. Z własnej woli uczył mnie podstaw, by przeżyć wśród takich osób na świecie jak ta, która właśnie wpatrywała się z jękiem i przerażeniem w oczach. Właśnie ten przeciwnik był w stanie zamordować kogoś, na kim innym zależy. Obrał mnie za cel. Dostrzegłam tylko czerwonawy błysk światła. Dobił wroga ostrzem katany. Melancholia przepełniała jego ciało nakazując mu co ma robić, jak postępować. Nie bez powodu był żądny zagłady Chciwości...
          Pragnący mszczenia się za swoją zamordowaną w podły sposób rodzinę. Piąty z braci nie okazał litości, wybił większość z nich jak jakieś robactwo, i to sam! W pojedynkę na całą rodzinę Melancholii!
          Ciemnowłosy uniósł głowę znad ciała depcząc sandałem niegdyś zdolnego do walki wampira i krocząc po chwili pośród letniego deszczu schował oręże. Krótkie odgłosy przypominające lekkie stuknięcia drewna.

Czerwona mgła jak spojrzenie; intensywna niczym nienawiść, lekka i rześka wiążąca się z satysfakcją. Radość? Pragnął zemsty.

          — W tym świecie nigdy nie zaznasz spokoju... — rzekł beznamiętnie, oddalając się coraz bardziej.

          Wyciągnęłam za nim dłoń, chcąc cokolwiek rzec... zamilkłam nieświadomie. Śnieżnobiałe kimono znikało powoli z mojego pola widzenia. Wzrok odmawiał posłuszeństwa, łzy napływały do oczu.

        Tak szybko się pojawił i znów odchodzi. Dalej patrzyłam przed siebie, z czasem mgła z deszczykiem zniknęła. Nie wróci. Opuściłam bezwładnie rękę, za chwilę zniknie. Moja jedyna rodzina...

~^—🍁🍂🍁—^~

          Kolejny dzień stałam na drodze z parasolem pośród deszczu i czekałam na niego, z nikłym zamiarem jego powrotu. Łudząc się, iż faktycznie pokaże mi się po raz kolejny.

        Tajemniczy, żądzy mordu w oczach. Nie widziałam kogoś podobnego do Servampa, którego prezentuje. Zerknęłam przez ramię, nici z planów, zostawił mnie jak i garstkę ważnych dla niego istnień; Higana, Shamrocka, Otogiri, Belkię, a nawet towarzystwa. Wszyscy byliśmy dla niego kwiatami; sługami, na których może zawsze polegać, lecz sam nas zostawił. Chciał byśmy wiedli normalne życie, zapomnieli o Melancholii. Nie mogłam tego zrobić, nie byłam posłuszna. Przyłączyłam się jedynie do niego, ciągle pozostając człowiekiem.


          — Nie potrafię o tobie zapomnieć i żyć jak dawniej — starałam zdobyć się na uśmiech, nikłe szanse.

          Ruszyłam przed siebie ocierając łzę na widok stojącego w oddali towarzystwa. Znałam ich z widzenia, przerażające choć spokojne spojrzenie... odwróciłam wzrok. To nie kto inny jak Eve Chciwości. Anioł ze skrzydlatym plecakiem.
          Buty zapłonęły fioletową, błyszczącą materią na mój widok. Przyspieszyłam kroku w jego stronę, nie pragnąc walki.
Gdy miałam go minąć poczułam na swoich plecach morderczy wzrok.

          — Zaczekaj moment, mam sprawę — wystraszona odwróciłam się do męskiej sylwetki, to on! — Chyba możesz ze mną pogadać pomijając między nami relacje.

          Nie wiedziałam co powiedzieć, przygryzłam nerwowo wargę. Spuściłam wzrok, sam fakt, iż musiałam zadzierać wysoko głowę by na niego spojrzeć nie pomagał, a co dopiero to, że jest wrogiem pogrąża mnie całkowicie.
          Zerknęłam ku górze unosząc parasol.

❝Survival❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz