▼Citrus▼

670 47 17
                                    

Characters:
▶Sakuya Watanuki (Melancholy's subclass) & [T/I]◀
Type:
▶x reader/normal◀

~—◈💝◈—~

          — Hej, [T/I]! Zgadnij teraz, ile jest z tego prawdą!? — uśmiechnął się wystawiając mi palec przed oczami.

          — To, że wampiry znowu atakują...? Istne kłamstwo.

          — To błąd!

          Wznowiłam tempo starając się iść w innym kierunku niż on. Mimo skończonych lekcji ten zielonowłosy chłopak ciągle mi towarzyszył. Trochę irytował swoim zachowaniem, ale to w końcu Sakuya.

          Westchnęłam widząc jak wyższy chłopak przyśpiesza w stronę zachodzącego słońca... ciągnąc po chwili mój nadgarstek. Z niewidocznym uśmiechem ruszyłam za nim.

        Pędził jak uradowane dziecko, do zachodzących promieni słońca... choć jesteśmy na tego typu zabawy za starzy, to mimo wszystko czułam radość. Zamrugałam. Poruszający serce widok ukazał mi się przed oczami.

          Przyjemny wiatr sunął po włosach i ciele chłodząc lekko, uniosłam wzrok na zatrzymującego się nastolatka. Spojrzałam w stronę jego obserwacji.

          — Czy twoim prawdziwym celem było ciągnięcie mnie przez połowę ulicy oraz pokazanie zachodu słońca, a nie udowodnienie, iż wampiry ponownie atakują? — spojrzałam z ukosa w jego oczy.

          — Ale powiedz, czy nie jest ładnie? Przyznaj chociaż rację, że nawet o taką głupotę warto cię wyciągnąć na zewnątrz...

          — W tej kwestii możesz być pewny.

          Wzniosłam wzrok na ognistą gwiazdę, która powolnie przestawała oświetlać ulice Tokio. Połowa horyzontu przysłoniła słońce.
          Znów zerknęłam na rozbawionego chłopaka, przyglądał się temu zjawisku z najmniejszym spokojem.

          — Sakuya–

          — Mogę ci coś powiedzieć? — wtrącił. — To ważne.

          Uśmiechnęłam się lekko. — Co takiego?

          — Kocham cię! — nagle stanął przede mną.

          Moja twarz nabrała wypieków, zdziwiona przystanęłam w bezruchu wgapiając się w oczy chłopaka. Wyrażał swoim uśmiechem ogromną euforię, która nie powiem... była zaraźliwa.

          — To fajnie — zachichotałam. — I co teraz?

          — Żebym mógł wyrazić swoje uczucia do ciebie, muszę cię pocałować! — wtórował palcem ku górze.

          Zamknęłam oczy wzdychając, musi być aż tak przewidywalny?

          — No to teraz domyśl się, co uznałem jako prawdę, a co jako kłamstwo! — zaśmiał się lekko.

          "Naprawdę? Nawet z takich rzeczy mi tutaj żartuje...".

          — To była prawda~... bo też cie kocham, Sakuya.

          Zbliżyłam się do twarzy zdziwionego nastolatka składając całusa na jego policzku, na co oblał go lekki rumieniec.
          Roześmiana odsunęłam się od zielonowłosego przyjaciela patrząc mu w krwiste oczy. Również się uśmiechał.
Przypominał mi na pewien sposób samą siebie. Śmiech jaki z siebie wydał był do granic możliwości przepełniony radością, złapał moją dłoń i prowadził w stronę mego mieszkania.

          "Miło z jego strony, że chce mnie odprowadzić".

          Ruszyliśmy zaledwie kilka kroków, a już znaleźliśmy się pod blokiem mieszkaniowym. Niegrzecznie byłoby go tak zostawić...

          — Sakuya, może masz ochotę na coś? — spojrzałam na chłopaka ciągnąc go po schodach.

          — Skoro już jesteśmy pod drzwiami to chętnie.

          Otworzyłam z uśmiechem uprzednio od zabezpieczając zamek drzwi, puszczając gościa do mieszkania. Pierwsze co zrobił to skierował kroki do kanapy – pomijając fakt, iż wcześniej zdjął buty, jak na kulturalną osobę przystało.
          Rzuciłam torbę o jasne panele i zaszłam do kuchni szukając czegoś by ugościć Watanukiego.
Na blacie praktycznie niczego przyzwoitego nie można było znaleźć poza kilkoma narzędziami kuchennymi. Sięgnęłam ręką wgłąb stojącej niedaleko lodówki wcześniej ją otwierając, może tutaj znajdę coś ciekawego... dzbanek z dzisiejszą lemoniadą.

          Wyciągnęłam stawiając go na blacie, wolną ręką przysuwając dwie szklanki. Nie patyczkowałam się z rozlaniem smakowej wody do naczyń. Wzięłam szklanki z napojem i wróciłam do zielonowłosego siadając obok.

          Wysunęłam jedną w stronę Sakuyi. — Dla ciebie.

          — Dzięki — uśmiechnął się biorąc szklankę i upił od razu łyk. — Kwaśne.

          — W końcu to lemoniada, więc–

          — Posłodzimy je trochę, co?

          Spojrzałam na niego lekko zdziwiona. — He?

          Nim zdążyłam załapać o co mu chodziło, chłopak już trzymał mnie za dłoń całując namiętnie po ustach. Faktycznie czułam słodycz, aniżeli kwaśny smak cytryny...

~—◈💝◈—~

(a/n) kolejny "x reader". (*^▽^*)
znajdzie się ktoś tutaj, który lubi tego wampira tak samo jak ja?
psst! w drafcie mam jeszcze dwa pairingi. ( ≧﹏≦ )

❝Survival❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz