#2

198 29 3
                                    

- Nie łatwiej byłoby wziąć taksówkę...? - jęknęła Cami, powłócząc leniwie nogami.
- Idziemy trochę ponad pół godziny, leniu. - odparł Luke.
- Zresztą i tak już jesteśmy. - uśmiechnęła się Thalia, widząc metalowe drzwi, za którymi znajdowało się wejście do Bunkra.
Licealiści szybko dopadli klamki, po czym po kolei weszli na schody, które prowadziły do wnętrza pubu. Do uszu Thalii od razu dobiegł rytm Iron Maiden, przez co mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Gdy weszli do środka, Luke momentalnie spytał, zacierając ręce:
- To co, towarzystwo? Piwo?
- Jesteś tu jedynym pełnoletnim, geniuszu. - odparła Thalia.
- Ojej, truskaweczko, nie udawaj takiego świętoszka... I tak wiem, że nie odmówisz. - chłopak puścił jej oczko, uśmiechając się złośliwie, a chwilę później oddalił się do baru.
- Znajdziemy jakiś stolik? - spytał Will.
- Tam jest wolne. - oznajmiła Cami, wskazując na miejsce blisko baru. - Thalia... - dodała z wielkim uśmiechem, którego nie powstydziłby się sam Freddy Krueger.
- Co?
- Stołek obok baru, długowłosy brunet. - powiedziała, chichocząc pod nosem. Gdy Thalia odwróciła się, aby sprawdzić o co przyjaciółce chodzi, poczuła jak jej twarz niebezpiecznie przechodzi w odcień delikatnej czerwieni. W owym brunecie poznała chłopaka z kiosku, który teraz obdarzał ją pewnym siebie uśmiechem.
- Nie bądź aspołeczna, podejdź do niego. - podśmiewała się przyjaciółka.
- Chodź, debilu. - oznajmiła krótko Thalia, próbując nie zwracać uwagi na dziki śmiech Cami. Usiadłszy przy stoliku, przy którym byli już Will i Luke z czterema kuflami piwa, jeszcze raz rzuciła wzrokiem na długowłosego bruneta, sącząc łyk alkoholu. Kierowanie swoich oczu w tamtą stronę okazało się być oczywistym błędem, gdyż o mało nie popluła się piwem, widząc jak chłopak zbliża się do ich stolika.
- Thalia! Idzie tu! - szepnęła z ekscytacją Cami.
- No co ty nie powiesz? - odparła dziewczyna, próbując wcisnąć się jak najgłębiej w oparcie kanapy, na której siedziała razem z przyjaciółką.
- O nie, nie ma mowy... Idziesz tam! - oznajmiła Cami, po czym wypchnęła Thalię z wygodnego schronienia, jakim na obecną chwilę było siedzisko.
- Ty mały, zdradziecki kurwiu... - syknęła czerwonowłosa, jednocześnie wpadając na bruneta, który zdążył podejść do grupki przyjaciół.
- Zasłużyłem sobie na takie wyzwiska? - spytał ze śmiechem, ratując Thalię przed upadkiem.
- Przepraszam, to do innego małego kurwia... - powiedziała dziewczyna, patrząc na Cami wzrokiem ,,Już nie żyjesz". - To nie ty dzisiaj sprzedałeś mi bilet? - dodała.
- Właśnie dlatego poszedłem, poznałem cię. Czy zechciałabyś zdradzić mi swe imię, urocza nieznajoma? - spytał, grając poważnego.
- Thalia. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Adrian. - oznajmił, odwzajemniając uśmiech.
- Często tu bywasz? - spytała dziewczyna.
- Jak tylko mam czas to przychodzę, najlepszy pub rockowy w mieście. A ty?
- Jestem tu praktycznie co pią...
- Przepraszam, kradnę ją na moment. - przerwała Cami, pojawiając się nagle obok przyjaciółki. Thalia spojrzała przepraszająco na Adriana, podczas gdy tamta ciągnęła ją za ramię w kierunku toalet.
- Po raz pierwszy facet nie ucieka na mój widok, a ty, jasnej cholery, musiałaś mi się wciąć...
- Sytuacja kryzysowa, Will jest ścigany przez bandę wściekłych emo-dziewczynek... - wyjaśniła Cami, przyspieszając kroku.
- Słucham?! - spytała zaskoczona.
- Wepchnęły się nam do stolika, a kiedy Will je zaczął przeganiać, to uznały, że tak nie może być, no i teraz próbują go złapać.
- Czyli dobrze rozumiem, że drogi William nie umie się obronić przed grupą emo?
- Poprawka, przed grupą pijanych emo o wielkich, sztucznych pazurach, uzbrojoną w różowe i czarne szminki... Zresztą, cały czas uważa, że kobiet się nie bije.
- A Luke?
- Luke dorwał się do whisky...
- Zabiję go kiedyś... Tego zostawić na pięć minut, a już się nawali jak messerschmitt... Gdzie ten drugi debil?
- Zabarykadował się w męskiej toalecie.
- KURWA! - usłyszały donośny krzyk Willa.
- Ale chyba niezbyt skutecznie. - stwierdziła Cami.
- Żyję z idiotami... - uznała Thalia, po czym razem z przyjaciółką wparowały do męskiej toalety, gdzie Will był maltretowany szminkami przez grupę dziewczyn.
- Wy! Kosmetyki na ziemię, teraz. - rozkazała Thalia. Gdy jej słowa nie przyniosły efektów, złapała za włosy jedną z emo, po czym ostrzegła:
- Jeśli w tej chwili go nie zostawicie, to osobiście utnę wam wszystkim grzywki i wepchnę je do waszych gardeł.
Dziewczyny zaczęły oddalać się od Willa, po czym szybko wyleciały z toalety.
- Wyglądasz żałośnie. - stwierdziła ze śmiechem Thalia, widząc pomalowanego na różowo chłopaka.
- Zamknij się, truskaweczko.
- Zmyj to i zbieramy się do domu, Luke już nie jest w stanie używalności. - oznajmiła Cami.
- Idźcie ogarnąć tego kretyna, dołączę do was. - powiedział Will, na co przyjaciółki zaczęły kierować się do stolika.
- Autografy po dwudziestej! - wybełkotał głośno Luke, gdy Artur, ich znajomy barman, zaczął go przekonywać do wyjścia z pubu. Punkowiec leżał na stole, kurczowo trzymając w dłoni butelkę Ballantines'a.
- Luke, ty ćwierćmózgu... Idź w końcu do domu. - powiedział zrezygnowany Artur.
- Ja ćwierćmózg? Poczekaj, gdzieś kangura zgubiłem...
- Thalia, weź coś z nim zrób... - poprosił barman, gdy dziewczyny do niego podeszły. Po jego minie można było wywnioskować, że już nie wie czy się śmiać, czy płakać.
- Chodź tu, debilu... - powiedziała Thalia, łapiąc Luke'a za włosy, za które zaczęła go ciągnąć do wyjścia.
- To co, do zobaczenia Artur. - rzuciła w kierunku barmana, po czym razem z Cami i Willem wyszli z Bunkra.
- Idziemy do mnie? Rodzice wyjechali na weekend, możecie przenocować. - powiedziała Cami.
- Na razie musimy tę pałę przewieźć tramwajem tak, żeby go nie zgarnęli...
- A taksówka? - spytał Will.
- A masz pieniądze? - odparła Thalia, na co chłopak spuścił wzrok.
- Czyli tramwaj. - podsumowała Cami. Licealiści ruszyli na przystanek, podtrzymując półprzytomnego Luke'a.
- Co za dzień... - pomyślała Thalia, co jakiś czas uderzając pijanego w czoło, aby nie bełkotał więcej o kangurach.

Dwa Metalowe SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz