Marzec

772 120 4
                                    

Marzec był naszym koszmarem. Widywaliśmy się rzadko, jeśli w ogóle nadarzyła się okazja. Trenowałeś by na koniec sezonu pokazać na co cię stać. Oddalałeś się. Zmęczony zasypiałeś w moich objęciach i dopiero wtedy mogłam ci się przyjrzeć. Sińce pod twoimi oczami dziwnie kontrastowały z bladą cerą i jasnymi włosami. Oddychałeś niespokojnie. Nawet sen nie dawał ci odpoczynku. Wymykałam się z twoich objęć i boso błądziłam po pokoju. Nienawidziłam bezczynności bardziej niż zimy, to nas różniło; ty kochałeś tę porę roku. Ja zamykałam się wtedy w swoich czterech ścianach malując.

Układałam pędzle, ścierki i farby, dopóki ruch na łóżku nie przypomniał mi o twojej obecności. Przyglądałeś mi się bez słowa, a ja nadal krzątałam się po pokoju.

— Herbaty? — pytałam, choć znałam odpowiedz na tyle dobrze, by kilka chwil później móc oglądać twoje zaspane oczy i kubek w dłoniach. Zatracałeś się w sporcie. Zapomniałeś o mnie i o sobie. Wychodziłeś każdego poranka, a ja udawałam, że śpię. Nie chciałeś rozmawiać, nie zwierzałeś mi się, nie obiecywałeś. Jednak przychodziłeś każdego wieczoru, by móc zasnąć z głową ułożoną na moim brzuchu. Wplątywałam palce w twoje przydługie włosy i błagałam w duchu, żeby marzec się skończył. Przeklęty miesiąc mącący w naszym związku dłużył się bez opamiętania i zabierał nam resztki wiary.

Czasami żałuję swojego narzekania. Nie zauważałam małych rzeczy dających mi szczęście. A teraz, duszę się w samotności. Zaplątana w potoku myśli, uważam, że marzec już na zawsze będzie moim koszmarem.

Papierowe Kwiaty | A.wellinger ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz