Czerwiec

594 120 0
                                    

Czerwiec przynosił ze sobą kłótnie. Ambicje zbyt często budziły w nas egoizm. Wspierałam cię jak mogłam, ale nie kiedy trenowałeś tak jak w czerwcu. Chodziłeś przemęczony, ale dumny z siebie, napędzała cię wola walki. Hamowałam ja. Prosiłam i marudziłam. Nie powinieneś był harować aż tak, ale wystarczyło, że raz zasmakowałeś sukcesu i nie chciałeś o tym zapominać. Mówiłam, że to dla twojego dobra, choć robiłam to dla siebie. Chciałam być całym twoim światem, ale skoki spychały mnie na drugi plan. Dlatego kłóciliśmy się często. Różniło nas jednak to, że w moim przypadku wystarczył mały impuls do wybuchu. Ciebie ciężko się łamało, ale ja posiadałam ten dar.

— Pierdol się Wellinger i nie pokazuj mi się na oczy. — Moje ręce powędrowały do góry. Zawsze byłam wyjątkowo ekspresyjna. Ty za to stałeś jak słup, patrząc na mnie z góry. Nawet się nie skrzywiłeś.

— Jesteś pieprzoną egoistką. Zawsze byłaś. — Nie musieliśmy dużo mówić. Kilka przekleństw i mało znaczących wrzasków, by rozejść się w stanie wojennym. Miałeś racje, byłam egoistką i byłam zepsuta, ale ty podzielałeś mój los. Rzadko, bo przecież byłeś zbyt dobry, ale jednak natury nie oszukasz. Myślałeś tylko o sobie, kiedy oddawałeś kolejne skoki, uśmiechałeś się sztucznie, kiedy ktoś okazywał się być lepszy. Twoje zachowanie mnie denerwowało. Ba, nienawidziłam cię wtedy.

A teraz, twój uśmiech jest szczery, gratulacje miłe dla oka, uściski prawdziwe. Zbyt często zarzucaliśmy sobie egoizm, hipokryzję, arogancję. Jeszcze częściej próbowaliśmy się tego wyzbyć. Tobie się udało, ja nadal z tym walczę.

Papierowe Kwiaty | A.wellinger ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz