Byłem zaledwie kilka metrów nad ziemią. Zamknąłem oczy. Już przygotowałem się na śmierć. Nagle poczułem poznane mi już ciepło. Na moich plecach pojawiły się ogniste skrzydła niczym skrzydła Feniksa. Zacząłem lecieć. Zamiast uderzyć w ziemię, zacząłem mknąć pomiędzy miejskimi latarniami i samochodami. Dotarłem do zakrętu. Pierwszy raz miałem możliwość skorzystania ze skrzydeł w prawdziwym życiu, więc nie wiedziałem jak skręcać. Nie mogłem nic zrobić. Po chwili w głowie poczułem olbrzymi ból. Uderzyłem w latarnię. Wygięła się, a ja z łoskotem upadłem na ziemię. Byłem ledwo żywy. Krew z rany na głowie zmoczyła mi włosy, a następnie zaczęła płynąć w stronę moich ust. Leżałem na ziemi przez długi czas. Miałem ledwo otwartę oczy, a obraz był lekko rozmazany. Po dłużej chwili usłyszałem łopot skrzydeł, bynajmniej ptasich. Pojawiła się przede mną piękna postać. Była ubrana na biało, jej twarz była młoda, a włosy złote niczym korony królów. Nie miałem siły. Zamknąłem oczy. Poczułem wiatr. Zrozumiałem, że owa piękność wzięła mnie na swoje ręce i wzbiła się w niebiosa. Po kilku sekundach w powietrzu zemdlałem.
Obudziłem się w momencie, kiedy słońce zaczęło zachodzić za horyzontem. Leżałem w szpitalnym łóżku. Byłem sam w całkowicie białej, zimnej sali. Jedyne co tu było oprócz łóżka to szafka nocna. Byłem cały obolały. Poczułem się jak osoba u schyłku swojego życia. Powoli wstałem z łóżka i zacząłem kuśtykać w stronę drzwi. Miałem prawą rękę w gipsie co nie ułatwiało tego zadania. W ten sposób przebyłem jeszcze kilka korytarzy. Spotkałem lekarza. Gdy mnie ujżał, wzdrygnął się. Kazał mi wracać do łóżka i powiedział, że jutro na spokojnie o wszystkim porozmawiamy. Z pomocą mężczyzny wróciłem do sali i położyłem się spać.
Obudziłem się około godziny 9 rano. Przy łóżku siedział niedawno poznany lekarz.
Lekarz: Dostałeś poważnych obrażeń. Twoja ręka jest złamana, a czaszka pęknięta. Na szczęście nic nie zagraża twojemu życiu. Cudem mózg uniknął obrażeń, a kości niedługo powinny się zrosnąć. Pamiętasz w ogóle co ci się stało? Może ktoś cię napadł?
Markus: Niestety nie pamiętam. - Oszukałem go. Nie mogłem mu powiedzieć o moich nie dawno odkrytych zdolnościach. Nie uwierzyłby w to.
Lekarz: Nieważne, porzućmy ten temat. Za kilka godzin możemy wypuścić cię stąd wypuścić. Powinieneś zostać dłużej, ale potrzebne jest nam więcej wolnych sal.
Spędziłem w tym pokoju 3 godziny. Nie mogłem odwieźć swoich myśli od blondynki, która się mną zajęła. Była najpiękniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałem, a do tego była zbliżona do mnie wiekiem. Była idealna. Postanowiłem ją odszukać.
**#Od Autora#**
Dziękuję wam za 100 wyświetleń w jeden dzień. Jesteście niesamowici! Zachęcam was do dzielenia się waszymi spekulacjami dotyczącymi przyszłości Markusa. Chciałbym zobaczyć na ile wasze wyobrażenia różnią się od tego co mam w planach.

CZYTASZ
Syn Lucyfera
ParanormalMarkus ma 15 lat i chodzi do 3 klasy gimnazjum. Nie ma szczęścia w miłości i często wpada w tarapaty. Bije się z innymi uczniami prawie codziennie i odwiedza gabinet dyrektora równie często co jego właściciel. Pewnego dnia wydarza się coś co zmienia...