#Rozdział 7

380 14 4
                                        

  W szpitalnym pokoju nie było nic do roboty, więc postanowiłem się zdrzemnąć. Po godzinie obudziły mnie krzyki dochodzące z korytarza. Były przeraźliwe i głośne, jakby ktoś obdzierał ludzi ze skóry. Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem wyjrzeć i dowiedzieć się co jest powodem tych dźwięków.

   W momencie gdy zebrałem siły na opuszczenie łóżka, do mojego pokoju wparował mężczyzna. Był niewiele wyższy ode mnie i podobnie zbudowany. Jego głowę przykrywała czarna, bujna czupryna, większość twarzy skrywała się za chustą tego samego koloru. Na sobie miał czarny, skórzany płaszcz, a pod nim ochraniacz klatki piersiowej. W ręce dzierżył jednoręczny miecz pokryty warstwą karbonu. Spojrzał na mnie i bez chwili namysłu zaczął szarżować. Odskoczyłem , ledwo  unikając  ciosu. Przy drugim ataku nie miałem już tyle szczęścia. Rozpędzona broń rozdarła skórę na moim policzku zostawiając silnie krwawiącą rysę. Bolało jak cholera, ale nie skupiłem się na tym, ponieważ kolejny atak już nadciągał. Nie miałem co zrobić. Podniosłem nad głowę rękę w gipsie. Ostrze uderzyło o nią najpierw rozwalając gips, a następnie wbijając się w okolicach łokcia. Krzyknąłem nie mogąc znieść palącego bólu. Nie mogłem poruszyć kończyną i stałem się praktycznie bezbronny. Byłem praworęczny, co dodatkowo utrudniało moją sytuację. Mężczyzna uderzył mnie pięścią w splot słoneczny. Próbowałem zatrzymać cios, lecz moja lewa ręka była tak słaba że nie dałem rady. Uderzenie było na tyle silne, że wylądowałem na podłodze i nie mogłem złapać oddechu. Napastnik postanowił to wykorzystać to biorąc kolejny zamach. Odepchnąłem się bogami od łóżka, aby uniknąć kolejnych obrażeń, ale nie udało mi się. Miecz trafił mnie w bezwładnie leżącą prawą rękę. Tym razem miecz wyrządził o wiele większą krzywdę. Przebił się przez moje kości gruchocząc je, a następnie przeszył się na wylot. Spojrzał na odciętą rękę tryskającą krwią i wybiegł z pokoju. Spojrzałem się na ranę. Bolało jak cholera. Zdarłem z siebie ubranie, aby zatamować krwawienie. Przyłożyłem materiał i widziałem jak po kilku sekundach robi się cały szkarłatny od krwi. Cały się trzęsłem. Nie mogłem wytrzymać tego widoku. Zemdlałem

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

 Syn LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz