#Rozdział 4

492 25 2
                                    

Nie wiedziałem gdzie jestem. W okół mnie była tylko ciemność. Nagle, pod moimi stopami zaczął palić się ogień. Myślałem że zaraz poczuję olbrzymi ból, ale ku mojemu zaskoczeniu nie wydarzyło się to. Przede mną pojawiły się cztery postacie. Od razu poznałem trójkę z nich. Byli to mężczyźni którzy wdarli się do mojej szkoły. Mieli podarte ubrania a na ich całym ciele można było ujrzeć długie łańcuchy. Owe łańcuchy rozpoczynały się tam, gdzie płonął ogień i więziły ich ręce i nogi. Czwarta postać była wyższa od poprzednich i ubrana była w czarną szatę z kapturem

Markus: Kim jesteś?

???: Dowiesz się tego, ale nie teraz. Wystarczy, żebyś wiedział że jestem Ci bliski, BARDZO bliski.

Markus: Co zrobiłeś tym ludziom?!

???: Ja tego nie zrobiłem. To wszystko jest twoją winą. To nie są ludzie, to tylko ich duszę. Zabiłeś ich nim mieli czas zadośćuczynić za swoje grzechy. I spotkała ich kara taka, jak wszystkich innych z tego miejsca. Spędzą wieczność w piekle poddawani wielu strasznym torturom. Ale muszę Ci jedno przyznać. Spełniłeś moje oczekiwania, ale to dopiero początek. Jesteś o wiele potężniejszy niż ci się zdaję.

Po skończeniu swojej wypowiedzi tajemnicza postać zniknęła, a wraz z nią duszę przestępców. Po chwili zacząłem spadać. Krzyczałem, ale nie mogłem usłyszeć mojego głosu. Wyobraziłem sobię że zaczynam lecieć w górę. Poczułem na swoich plecach ciepło, a następnie zacząłem się unosić. Na moich plecach pojawiły się skrzydła z najprawdziwszego ognia.

 Syn LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz