Tato... dlaczego?

94 3 1
                                    

Iga.
Życie jest pojebane. Nie wiedziałam, że ten słodki motylek ma tak czułe serduszko.
Kiedy moje blizny się zagoiły, wróciłam do domu. Nadal miałam zamiar walczyć. Jak mogłam odpuścić sobie moją uroczą miłość? Może za szybko jej powiedziałam o uczuciach. Może za późno powiedziałam prawdę. Może miała trochę racji.
Oprócz tego, że bolał mnie brzuch, podobno był ładnie posiniaczony, to jeszcze musiałam coś zrobić z Ros. Wiedziałam, że muszę trochę poczekać, przecież tak nie wyjdę z domu. A może ona też potrzebuje trochę czasu, aby zatęsknić? I tak zablokowała mój numer, znowu muszę się fatygować pod jej dom. A może w ogóle mam poczekać do końca wakacji? W szkole będzie łatwiej nawiązać z nią jakikolwiek kontakt. Przynajmniej mam taką nadzieję. Eh, Ros, ty mój mały problemie.

Iga włączyła jakąś ruchliwą muzykę i klęła w ciszy, że nie może tańczyć. Chciała jakoś odreagować, poskakać. Wstała z grymasem bólu na twarzy i poszła na balkon. Usiadła na zimnych płytkach i odpaliła papierosa.
"W końcu. Ten jebany szpital wykończyłby mnie psychicznie."
Zaciągnęła się.
"Dlaczego ona tak panikowała widząc papierosa? W jej wieku widziałam już na oczy dziwki i trochę kokainy na ich nosach."
Uśmiechnęła się i wypuściła dym z płuc.
"Muszę się w tym roku postarać. Zdać. Muszę pamiętać, żeby nic mnie nie rozpraszało. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Inaczej znowu posiedzę kolejny rok, jezu. Tak mi się nie chce."
Kończąc papierosa zanuciła kawałek piosenki, która dobijała się do jej uszu.
Z kolejnym grymasem bólu doturlała się z powrotem do swojego pokoju. Po drodze zahaczyła kolanem o szafkę.
- Kuuurrwaaa!!
Rzuciła się na łóżko ze łzami w oczach.
Co chwilę sprawdzała telefon, nudziło jej się. Nawet nie mogła grać bo siedzenie przy komputerze ją wykańczało.
- Iga, jesteś?! - jej ojciec. - Zaraz do ciebie przyjdę!
Słyszała jak stawiał zakupy na stole.
Jeden krok po schodach.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty.
Dwudziesty.
Dotarł na miejsce.
- Skarbie, musimy porozmawiać. - usiadł delikatnie obok niej na łóżku. - Dostałem umowę. Mam pracę, dobrze płatną.
W pierwszej chwili nie wiedziała o co chodzi, ale ucieszyła się. Chociaż nie brakowało im pieniędzy to więcej nie oznacza gorzej.
- Jest jeden szczegół. - kontynuował. - Za tydzień mamy być w Norwegii. Już na stałe. - czekał na jej reakcję. Łza poleciała z jej oka prosto na jego rękę.
- Tato... dlaczego? - rozpłakała się.

chyba zwariowałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz