Rozdział 3

37 7 6
                                    

Postanowiłam, że ( może niektórym ) sprawię wam przyjemność dodając rozdział. Przybywa on z dedykacją dla slodyczek. Dziękuję za poprawki!

Wzamian proszę wszystkich, którzy to czytają, o zostawieniu po sobie gwiazdki i/lub komentarza. To trochę smutne, że czyta to tak wiele osób, a głosuje mniej niż jedna trzecia :(

~~•~~•~~•~~•~~

* Narrator na horyzoncie *

Między agentami panowała idealna cisza. Nikt się nie odzywał, nie wykonywał gwałtownych ruchów. Skierowali się na recepcję. Pierwsza odezwała się Bridget.

- Emmo, czy jest jeszcze jakieś biurko dla nowych razem z wyposażeniem?- zapytała koleżanki. Jej ton głosu był uprzejmy, nie było żadnych niepotrzebnych słów.

- Już sprawdzam- odpowiedziała brunetka, siedząca za ladą. Kliknęła coś w komputerze. Robiła wszystko z uśmiechem, wesoło nucąc ulubioną piosenkę. Zdawała się być wieczną optymistką.

- Na drugim piętrze, w dziale akt do spraw kradzieży powinno stać nieużywane biurko i wyposażenie- odparła po kilkunastu sekundach.

- Świetnie - warknęła podziękowanie agentka Black. Specjalnie nie ukrywała złości. Lepiej, aby White już teraz poznał jej maskę dla osób z pracy.

Kiedy weszli do windy, nerwowo nacisnęła guzik. Jasper uważnie ją obserwując, zapytał obojętnie, z nutą ciekawości:

- Kim jest ten idiota?

Osoba, która znajdowałaby się wtedy w windzie, prawdopodobnie nic by nie zrozumiała. Dla Black były to słowa znaczące. Powiedzieć swojemu partnerowi, kim jest jej największy wróg z pracy? Czemu nie.

- Nazywa się Darryl Glue. Jest tęgi, głupi i nigdy nie rozwiązał jakiejś sprawy bez czyjejś pomocy. Pracuje na wydziale od narkotyków. To piętro, na które jedziemy. - Jej głos był opanowany. Gdyby nie to, że mówiła o swoim wrogu, można by powiedzieć, iż opowiedziała jak to wczoraj kupiła bułki i masło.

Jej partnerowi to wystarczyło. Wielokrotnie miał do czynienia z takimi typkami ( dop.aut.: musiałam;).    Obrażają i gnębią innych, żeby podbudować swoje ego.

Wysiedli na drugim piętrze. Żwawym krokiem przemierzali korytarz. Jak na razie droga była spokojna. Bridget myślała, że mieli szczęście, kiedy usłyszała ten obleśny głos. Zatrzymała się w bezruchu.

- No, no, no... Kogo my tu mamy.

Darryl Glue był rzeczywiście tęgim mężczyzną. 170 cm wzrostu nie pomagały osiągnąć jakiegokolwiek wrażenia, że może być w miarę przystojny. Brązowe włosy były rozczochrane, tłuste i rzadkie. Wodniste, niebieskie oczka nadawały mu dziecięcej aury. Już na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, iż nie rozmawia się z mądrym facetem.

Black próbowała go zignorować. Starała się, ale znów w miejscu zatrzymał ją jego przesiąknięty pogardą głos.

- Nawet nie waż się mnie ignorować, ty wredna zołzo!

To zbudziło w niej chęć do działania. Jak błyskawica, choć bardziej pasuje tu Flash, obróciła się w jego stronę i przywaliła mu w szczękę. Ten zatoczył się pod wpływem uderzenia. Korzystając z tego chwyciła swojego partnera za nadgarstek i pociągnęla za sobą. Otworzyła drzwi znajdujące się na końcu korytarza po czym zamknęła je i odetchnęła z ulgą.

Nie zauważyła, że nadal trzyma Jaspera za nadgarstek.

~~•~~•~~•~~•~~

Tym razem trochę akcji zamiast opisów. Mam madzieję, że się Wam podobało. Pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu. Wszyscy!!!Miłego dnia, wieczoru, nocy czy jakiejś innej pory dnia, podczas której to czytacie ;)

Data wstawienia: 28 marca 2017 r.

Tenebris

Mrok w moim sercuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz