Ciemność, ciemność, ciemność. Pomocy... Czemu jest tu ciemno? Dlaczego jestem sam? Nie chcę być sam... Pomocy! Jest tu kto?! Halo!! Pomocy... Nie chcę tu być. A tak w ogóle to kim ja jestem? Potwór!! A... no tak... Jestem potworem. Demon!! Jestem demonem. Nie masz prawa żyć! Pomocy!
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie mam prawa żyć..
Nie MASZ prawa żyć..
Pojedyncze łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Ale one były jakoś dziwnie gęste. Wycieram je. Nie... To nie łzy... to krew! Nagle poczułem, że tracę grunt pod nogami.zapada się pode mną. Zaczynam spadać i spadać. Boję się! Błagam... Pomocy…
Gwałtownie otwieram oczy i biorę jak największe wdechy. Czuję się jakbym nie oddychał przez jakiś czas. Rozglądam się po jasnym pokoju z białymi oknami i ścianami. Chwila... to nie mój pokój! To... szpital? I jeszcze żyję? Nie wykończyli mnie? Wow... Rozglądam się dokładnie i zauważam Kakashi’ego i Sakure siedzących... Nie. Śpiących na siedząco. Ale co ty robi Sakura? Przecież mnie nienawidzi... co nie?
~Ototo! Nareszcie się obudziłaś!
~Aniki! Ile spałem?
~Z jakieś 16 godzin... Kiedy zemdlałeś, ta oto ekipa wparowała Ci na chatę i Cię zabrała do szpitala. Ale wydaje mi się, że Uchiha zaczyna coś podejrzewać. A Kakashi przełożył pierwsze spotkanie na polu specjalnie ze względu na Ciebie.
~Nie musiał... poza tym, chciałbym się udać do Hokage. Chciał mi coś zaproponować.
~Chyba się domyślam, że chodzi o TO... Ale jeśli to prawda to przecież nie musisz być w drużynie.
~Też się domyślam... Ale na pewno ma jakieś ukryte intencje odnośnie TEGO. Ale jeśli to to co myślę że to to... to będziemy mieli łatwy dostęp do ważnych informacji. Będzie nam łatwiej uciec z tej wiochy. Do... Tak właściwie gdzie uciekniemy?
~Rozwinąć twoje Dõjutsu... a co myślałeś? A teraz się ubieraj Naru. Idziesz do Hokage.
~Czyli nie mamy pomysłu gdzie uciec.
~Przed siebie Gaki. Przed siebie.
Powoli zwlekam się z łóżka. Jak najciszej, aby ich nie obudzić. Zapewne nie pozwolili by mi się ruszać. Biorę złożone ubrania, które były na "mojej" szafce nocnej i podszedłem do drzwi. Delikatnie uchyliłem drzwi i sprawdzając czy żadna biała piguła mnie nie zatrzyma... czysto! To teraz przekraść się do łazienki... Ok! Ubieram ubrania i westchnąłem cicho.
-Naruto.-cholera… Kakashi- powinieneś leżeć w łóżku!
-Uwaga!-krzyknąłem i wskazałem palcem jakby na kogoś za Kakashi’m, dokładniej pojawił się tam mój klon, który zmienił się w.. wilkołaka?
-Przygotuj swój tyłek na to, że zginiesz na śmierć Ty mroczny, uzbrojony, chory, bezwstydny, zboczony siódmy synu Silvera Salamandry!!-Aha... ok że to na pewno mój klon cienia? Dobra... to był zły plan... zignoruję go.
-Ale Kakashi-sensei. Ja muszę udać się do Hokage-sama.
-Bo?
-Wzywał mnie.
-A skąd to wiesz?
-Z wiadomości pozostawione przez ANBU-Przyjrzał mi się uważnie.
-No dobra... idź. Ale widzisz mi ramen za obronę przed Sakurą.
-Dobrze. Ale postawiłbym tylko panu, bo ja... Tak jakby.. nie lubię.. Ramen.
-Jak można nie lubić Ramen?!?!? Normalnie świat się kończy..-po jego "grze" aktorskiej posłał mi delikatny uśmiech i wyszedł.
Poczułem przyjemne ciepło na szyji. Zaraz... czemu wcześniej nie zauważyłem? Przecież mam na sobie czerwony szalik Sensei’a. Skąd on się tu wziął?
Nie zastanawiając się zbytnio nad tym, wybiegłem na korytarz za kaszalotem, ale jego już tam nie było. Zniknął. Udałem się więc w stronę budynku Hokage.
Idąc ulicami Konohy nie obyło się bez rzucania we mnie śmieciami, warzywami, owocami i różnymi obelgami.. Demon..
Potwór.. staram się to ignorować i przy okazji zakładać maskę obojętności lub szczęścia.. wkurza ich to jak Cię obrażają, a Ty odwzajemniasz to "przywitanie"uśmiechem.
Wreszcie znalazłem się przed budynkiem głównym wioski. Po drodze mijałem wielu Jounin’ów.. dlaczego ich się tyle tu zebrało? Bez zbędnego przeciągania wszedłem do budynku Hokage. Nie kwapiąc się pukaniem do biura Hokage.. po prostu wszedłem z buta wyjechałem na powitanie z tekstem "I z buta wyjeżdżam". Hokage popatrzył się na mnie ze zdziwieniem i się zaśmiał.
-Witaj Naruto..
-Dzień dobry Hokage-sama-powiedziałem z wymuszoną powagą.
-No.. już już.. Wiesz po co Cię tu wezwałem?
-Domyślam się, ale nie jestem pewny.
- Przyznaję, że od jakiegoś czasu Cię obserwuję..-na zewnątrz może tego nie było widać, ale w duchu zdawałem sobie pytania. Jak? Przecież za każdym razem dokładnie sprawdzałem okolicę. Ale to by znaczyło, że mężczyzna zna mój sekret? Moja twarz jakby na zawołanie nabrała ostrzejszych konturów. Z oczu bił ogromny chłód, a atmosfera stała się napięta.
-Co Szanowny chce przez to powiedzieć?- ups.. zabrzmiało chłodniej niż chciałem, jednak jego mina jest warta zapamiętania.
-Widziałem jak ćwiczysz na jednym z pól treningowych.-zaczął się tłumaczyć. Od razu się uspokoiłem, zaś on widząc moją reakcję, również się uspokoił.-I chciałem się zapytać, czy może nie zechciałbyś zostać...-przerwał na chwilę.
-Zostać..?
Wiem o co chodzi. Ale przecież nie zna mnie tak dobrze żeby do TEGO doprowadzić. tylko z oceny siły? Przecież trzeba mieć też ogromną wiedzę. A skąd niby ma wiedzieć jaką wiedzę posiadam.
~Może Ci zrobić test na inteligencję geniuszu. Ale tobie to chyba nie wypali.
~Dzięki wiewióro..
-Czy może, bo jesteś jeszcze młody i możesz odmówić. Ale czy nie chciałbyś zostać....
CZYTASZ
Naruto: Gra Się Rozpoczęła Magi
Fiksi PenggemarDlaczego to tak strasznie boli? Ból jest cząstką naszego życia.. Dlaczego jestem inny? Bo jesteś wyjątkowy.. Dlaczego mnie wybrałeś..? Bo masz w sobie to coś.. Dlaczego nie patrzysz na mnie jak inni? Bo znam prawdę.. Dlaczego w potworze pokładasz na...