Część 2

53 6 2
                                    

Obudziłam się. Była dziewiąta godzina. Wstałam i zaczęłam się zastanawiać czy warto. 

Poszłam do łazienki, uczesałam włosy umalowałam się.
Poranek mówił mi że się spóźniłam do szkoły, ale jakoś wtedy mnie to nie interesowało.
Ubrałam się wzięłam torbę i potrzebne mi rzeczy.
Wychodząc złapałam za klucze i zamykając za sobą drzwi ruszyłam do szkoły.

Mijali mnie ludzie.
Szara rzeczywistość.
Każdy gdzieś szedł. Do szkoły, pracy, urzędu.
W parku zatrzymała mnie kobieta. Poprosiła mnie o papierosa. Dałam jej.
Ćpunka.
Czarne włosy zlepione, ciuchy podarte, zmęczona smutna twarz jak na 20 latke. Znam ją, mieszka na końcu ulicy obok szkoły. Razem z innymi osobami które życie straciło na ulice. Większości nie da się już pomóc. Jej tez nie.
Nie ważne.
Szłam dalej.

Wyjęłam aparat z torby.
Po co go wzięłam?

Zaczęłam robić zdjęcia.
Przez obiektyw widziałam ludzi. Smutnych ludzi. Zranionych ludzi. Przez kogo ? Społeczeństwo, chamów bez serca i rozumu. Wśród nas rodzi się brak empatii i chęć zdobycia szczytów za wszelką cenę. Wiec po co takimi jesteśmy ?
Nie ważne.

Białe brzozy na nich małe wróble. Świeża zielona trawa która podkreślała uroki wiosny.
Obok staw, wypełniony rybami i różnymi plastikowymi ozdobami. Ludzie niszczą naturę zmieniając ja na "lepsze" czyżby?

Mały plac zabaw, bawiące się małe dzieci i kobiety rozmawiające o tym jaki to świat nie jest.
Jeżeli chcesz zmienić świat zacznij od siebie.

Siedziała na ławce. Smutna, mała brunetka z zaczerwionymi od płaczu  oczami. Oglądała ptaki, wyglądała jakby im zazdrościła. Zerwał z nią chłopak, matka nie żyje, ojciec jest alkoholikiem. Próbowała odebrać sobie życie. Nie raz. Widać na nadgarstkach ślady szram, ukrywa to przed światem pod gruba szara bluza. Smutna historia jej jest. Jak zresztą każdego z nas.
Skąd to wiem ?
Nie ważne.

Każdy gdzieś pędził. Po co ? Nie wiadomo. Każdy z nas umrze więc po co się spieszyć. Zdobywać niepotrzebne nam rzeczy. Stawiać sobie zgubne cele. Niszczyć siebie i innych po to by wygrać.
Po co ?
Nie ważne.

Szłam dalej. Paliłam. Widziałam go z daleka. Schowałam aparat i ruszyłam w jego stronę. Wyrzuciłam kiepa. Otworzyłam bramkę. Stałam przed nim.
Stary obskurny budynek, przerobiony na "szkołę", w której tak rzadko bywałam. Stare okna, rozpadające się ściany, dziurawy podjazd wraz z parkingiem zarośniętym od trawy i krzewów. Gdyby ktoś nie wiedział że to szkoła, uważał by że to opuszczony dom.
Przeszłam parking, weszłam po schodach i otworzyłam drzwi, które ledwo trzymały się na zawiasach.

Byłam w środku. Zamazane ściany, graffiti, odpadająca farba,oraz oczy ludzi zdziwionych i wpatrzonych we mnie. Ósmy cud świata, osoba która bywała w tym budynku rzadziej niż są święta w roku. Mijają mnie i patrzą, jakby w życiu nie widzieli dziewczyny. Fakt, nie byłam i nie jestem normalna, lecz kto na tym świecie jest ? Nikt, wszyscy się patrzą i idą dalej. Spokojnym krokiem zmierzam pod sale, kolejne zapuszczone drzwi, które otwieram i wchodzę do środka. Po co ?

Siedzę i obserwuję drzewa. Stara ławka, krzesła zza czasów kamienia. Wszyscy siedzą jak w wiezieniu, niektórzy wdali się w dyskusję z nauczycielką. Mówi do mnie. Nie słucham jej. Nie interesuję mnie to co mówi. Patrzę na nią
- Słucham? Masz mi coś do powiedzenia młoda panno ?- słowa obijają się w moich uszach i po chwili dociera do mnie ich sens. W jej oczach widać złość, zawiedzenie, ból. Wie już, że mąż ją zdradził, mieszka z córką u matki. Była młodsza od niej, i ładniejsza, lecz nic nie znaczyła dla niego. Przeżywa to, wyglądała jak ja. Wyżywa się, w sumie kto by się nie wyżywał. Zaczęła palić i pić. Jest na kacu. Skąd to wiem ? Nie ważne.

Odwróciłam od niej wzrok i spowrotem wlepiłam go w okno. Patrzyłam na brudny podjazd, skalane krzewy. W oddali dostrzegałam park, ten sam park którym szłam. Ten sam który został przerobiony, "upiększony".
Czas mijał. Ja myślami znowu błądziłam. Po czym?
Nie ważne.

Zadzwonił dzwonek. Wyszłam ze szkoły. Minęłam park i postanowiłam wrócić rzeką. Nałożyłam słuchawki i szłam dalej. Znowu wyjęłam aparat. Robiłam zdjęcia rzeki, krzaków, zwierzętom, liściom. Usiadłam na skale. Wokół mnie cisza i muzyka wydobywająca się z moich słuchawek. Kto z nas ma czas by myśleć, by zatrzymać się i odpocząć. Zanurzyć się we własnych marzeniach i myślach. Mało kto w dzisiejszych czasach to robi. Każdy gdzieś pędzi, chce coś osiągnąć. Po co ? Żeby zdobyć majątek? Dostatnie życie? I tak to wszystko stracimy w ostatnim dniu naszego życia. Więc po co nam to ?
Nie ważne.

Zaczęło się ściemniać. Wstałam z kamienia i powoli kierowałam się do domu. Minęłam działki, przeszłam garaże i wyszłam przy głównej ulicy.
Ciemna noc oświetlana przez pełnię księżyca i latarnie uliczne. Większość ludzi i zwierząt kładzie się spać. Ja jeszcze krążę, nie chce wracać ale nie chce też chodzić.
Nagle go widzę. Wychodzi zza rogu i patrzy się na mnie. Jego wzrok był przenikliwy i dociekliwy. Patrze się na niego,nic nie widzę. Nie wiem kim jest i skąd. Nie umiem powiedzieć jaką ma historię. Uśmiecha się i kłania przede mną. Rusza dalej. Zastanawiam się kim jest i co tu robi i ile razy go jeszcze spotkam zanim poznam.

Stoję przed domem. Otwieram drzwi, jak zwykle skrzypią. Zapalam światło i wchodzę do środka. Przekręcam zamek i kieruje się do mojego pokoju. Biorę laptopa i przegrywam dzisiejsze zdjęcia robione aparatem. Włączam muzykę, przebieram się i siadam na łóżku. Zamykam oczy i w trzy sekundy znajduję się w innym świecie. Bez bólu i cierpienia. Bez potrzeb i pragnień. Bez krzywd i nienawiści. Jestem w swoim świecie o którym nikt nie wie. Nie lubię z niego wracać. Tam jest idealnie, świat o którym każdy marzy i każdy kiedyś go dozna. Zasypiam. Kiedy się obudzę?
Nie ważne.

Nie Ważne.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz