Ta myśl dręczyła go już od kilku godzin. Wstał z krzesła i zamienił swoje plany w czyny. Wziął z kuchni jabłko i udał się odszukać pokój 25. Chciał jakoś dotrzeć do tej groźniej i zamkniętej w sobie Scar. Szedł korytarzem. Mijał pokoje 21, 22, 23, 24, No nareszcie jest 25. Cieszył się, że to nie on przydzielał dziewczynie pokój. Była ona dość specyficzna. Bez sprzecznie szalona. Blizny po pierwszym spotkaniu nadal były niezagojone. W tylnej kieszeni nosił paralizator, tylko i wyłącznie w obronie własnej. Od niedawna jego priorytetem życiowym stało się dotarcie do dziewczyny. Człowiek bez życia musi mieć jakiś cel. W sumie to miejsce było jego życiem. Jako pierwsze chciał się poznać i sposobem przyjaciela ją wyleczyć nie wyszło. Teraz wymyślił sposób nagród i kar. Oczywiście było by więcej nagród. Otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Był taki jak wszystkie; w stylu peerelu obrzydliwie zielony, łóżko przy ścianie, okno i ewentualnie lustro jeśli nie jesteś niedoszłym samobójcą. Lustro było w zagłębieniu pokoju, na wejściu nie było widać osoby przed nim stojącej. W tym przypadku był tu jeszcze czarny stolik i czarny brudny fotel. Gdy Bain wszedł zamkną drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu. Na leżance siedział pluszowy królik koloru niebieskiego, lecz był on tak jasny niemalże biały. W miejscu czarnego oczka był wszyty bordowy guziczek, a usta zabawki był zaszyte. Miał na oko mięciutkie futerko, z jego pleców wystawał granatowy, mały pompon. Wyglądało na to iż króliczek jest pozytywką.
-Ekhem-dało się słyszeć krząknięcie-szukasz guza?
-Cześć przyszłem pogadać-powiedział z wątpliwą śmiałością psychiatra
-Ja i Albert nie zapraszaliśmy cię-wzięła z łóżka pluszaka rzucając na nie uprzednio trzymaną w rękach szczotkę. Jej włosy były lekko lokowane ale nadal oddzielone na czarne i na białe. Po ściągnięciu ,,szczudeł'' pomarańczowy niby więzienny kombinezon był na nią dużo zadługi. Na dodatek przez niedowagę wisiał na niej jak na wieszaku, lecz nie aż tak bardzo jak na anorektyczkach. Przytuliła pluszaka.
-Mam prezent-powiedział-wiem że w stołówce jest breja i brak owoców więc przyniosłem jabłko-powiedział wystawiając owoc na dłoni.
-Następnym razem przynieś mi pomarańcze. Wole cytrusy-odpowiedziała, a Logan wyraźnie się uśmiechną na słowa o drugiej wizycie. Puki co było w miarę normalnie. Ogryzek zostawiła na stole.
-O czym chcesz gadać?-spytała
-Chciałbym się dowiedzieć coś o tobie-poprosił
-Na przykład co?-podeszła do niego i zarzuciła mu dłonie na szyję. Stał jak zastygły.
-Co robisz?-zapytał kiedy Margo zaczęła koło niego krążyć nadal trzymając go w uścisku
-Nic-oddaliła parę kroków zachowując dystans. Wyciągnęła zza pleców paralizator
-Co to?-posłała mu pytanie obracając przedmiotem w dłoni, a drugą bawiąc się kosmykiem włosów. Miała główkę lekko przechyloną w bok-boisz się mnie?-spytała smutnym dziecinnym głosikiem po czym kpiąco się zaśmiała. W jej oczach błyszczało szaleństwo-A może mnie nie lubisz?-zrobiła naburmuszoną minę-Nie lubię być nie lubiana-tupnęła nogą-Alfred co myślisz o tym by dać mu nauczkę?-psychiatra stał jak kamień wiedział że zapewnianie jest tu bezsensowne-jak to działa? Hmm..-udała zamyślenie-Chcesz się przekonać?-spytała kierując narzędzie w jego stronę
-Nie zrobisz tego-powiedział stanowczo Bain
-Założymy się?-zapytała retorycznie. Po czym lekko poraziła go prądem
-Auć-krzyknął
-Oj Logan Logan więcej wiary w ludzi. Co ty sobie myślisz? Ja tu na wakacjach nie jestem. Wierz mi lub nie ale ja tak mogłabym cały dzień. Alfred już o tym wie-spojrzała na zaszyte usta króliczka-Gzie cię boli? Podmuchać?-zaśmiała się szaleńczo-Wiesz są plusy tego że przychodzisz.
-Jakie?-spytał chłopak masując łokieć w który oberwał.
-Mam rozrywkę. Nawet jesteś śmieszny próbując się ze mną zaprzyjaźnić-powiedziała wciąż się uśmiechając
-Nie mam nic do roboty więc nie odpuszczę wiesz?-przyznał całkiem szczerze psychiatra.
-Czasami warto się poddać-oznajmiła mu przypatrując się jego reakcji
-Ale ty nigdy tego nie zrobiłaś-odpowiedział szybko
-Panie Bain jestem za twarda-powiedziała i rzuciła mu paralizator
-Po prostu odpuść bo pomaluję ci drugie oko-zaśmiała się, a Logan dotkną spuchniętego miejsca na oku. Siniak nieco zzieleniał ze starości, za kilka dni miał zniknąć.
-Może teraz,ale nie później-powiedział i wyszedł.Nareszcie znalazłam czas❤️❤️❤️
CZYTASZ
Pretty Little Psycho
Science FictionDo psychiatryka trafia trudny przypadek. Jest nim Margo zwana też Scar. Co kryje w sobie psychiatryk?