Rozdział 29

1.2K 68 5
                                    

Co do wczorajszych wydarzeń nic się nie zmieniło pomiędzy mną a mamą. Umówiłam się z Oscarem, że będę mówić do niego po imieniu po mimo tej sytuacji z ponad siedemnastu lat. Dużo myślałam o tych wszystkich wydarzeniach z mojego wręcz zajebiście po pieprzonego życia. Śmierć ojca, załamanie mojej mamy. Nie wiem czemu płakała po nocach skoro go nie kochała. Ciągłe jej wyjazdy po tym jak ukończyłam dziesięć lat. Związek z Max' em. Rzekoma zdrada, wypadek - amnezja. Rozczarowanie Max ' em po dowiedzeniu się prawdy. Znalezienie pamiętnika Sophi i odwiedzenie się prawdy o Thomas ' ie. Ponowny związek z Max ' em. Poznanie Oscara i jego syna. No i ten pieprzony rak.

Spotkałam się z Max ' em i wytłumaczyłam mu wszystko. Parę razy dzwonił, ale zapomniałam telefonu z domu przez ten cały pośpiech i stres. Mamy już połowę sierpnia. Został mi rok w tym jakże cudownym liceum, ale martwiło mnie to, że Max i Sam w ostatni tydzień sierpnia wyjeżdżają do Londynu. Dobra zostało przecież półtora miesiąca. Dzisiaj są moje siedemnaste urodziny. Widocznie przez tą chorobę mamy wszyscy zapomnieli. Próbowałam umówić się dzisiaj z Max' em, ale pojechał do babci na wieś. Sam był zajęty albo Emma, albo siedzeniem z moją mamą w szpitalu. A właśnie, dzisiaj wychodzi ze szpitala. Emma podobno jest u ciotki do końca tygodnia, więc zapowiadają się urocze urodzinki.

Po zjedzeniu śniadania udałam się do swojego pokoju. Wzięłam parę rzeczy z szafy i udałam się pod prysznic. Po drodze minełam się z Luke ' iem który posłał mi ciepły uśmiech witając się krótko. Dobra nie mówię nic, bo on wcale nie musiał wiedzieć kiedy mam urodziny. Sama nie wiem kiedy on ma. Weszłam pod gorący strumień wody i stałam przez chwilę zastanawiając się co w sumie będę dzisiaj robiła. Nikt nie ma czasu. Cóż bywa, umyłam dokładnie swoje ciało i włosy, a następnie wytarłam się ręcznikiem. Założyłam wcześniej wybrane rzeczy - krótkie dżinsowe spodenki i czarna bluzkę odkrywająca brzuch. Włosy wysuszyłam i spiełam je w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż.

Wróciłam do pokoju po torebkę i telefon. Założyłam buty a następnie skierowałam się w stronę kuchni, w której siedział Luke.

- Wychodzę. - odpowiedziałam krótko zakładając buty.

- Mhm, o której będziesz ? - zapytał z buzią pełną jedzenia. Ja tylko wywróciłam na ten widok oczami.

- Jak dziecko. - palnełam z szerokim uśmiechem na ustach. - Za jakąś godzinę... albo za dwie. Zrobię zakupy. - odpowiedziałam patrząc się na brata. On tylko kiwnął głową, a wyszłam z domu. Założyłam słuchawki i włączyłam pierwszą losowa piosenkę. Ruszyłam w stronę parku. Chciałam trochę siedzieć sama. Po dotarciu na miejsce usiadłam na ławce i po prostu patrzyłam na bawiące się dzieci, spacerujące osoby, biegające psy w skrócie. Na wszystko. Po około półtorej godziny stwierdziłam, że wrócę do domu, ponieważ zaczęło sie robić chłodno. Szłam szybkim krokiem dzięki czemu byłam na miejscu po około piętnastu minutach. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Schowałam telefon do torebki i ściągnąłam buty. Ruszyłam prosto do mojego pokoju. Odłożyłam torbę i usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę. - odpowiedziałam cicho szukając telefonu w torebce.

- Chodź na dół, twoja mama już wróciła i chciała spędzić troche z tobą czasu. - Powiedział Oscar.

- Dobrze, przyjdę za pięć minut muszę jeszcze coś zrobić. - posłałam mu serdeczny uśmiech, mężczyzna go odwzajemnił po czym wyszedł zamykając drzwi.

Tak jak obiecałam tak zrobiłam. Pięć minut później byłam już na dole. Weszłam do kuchni nic.

- Jesteśmy w salonie Rose. - Krzyknęła mama.

Od razu się tam udałam. Moim oczom ukazała się cała moja rodzina - na czele z mamą trzymająca tort. Był Sam razem z Emmą, Max, Ciocia Sara ze swoim mężem - Zach'iem i z dziecięcioletnim synkiem Dylanem. Luke, ale o tym raczej nie muszę mówić. Babcia - mama mojej mamy z mężem.

^~^~^~^~^~^

Brat? ( W CZASIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz