- Jaki plan?- zapytałam chłopaka.- Powiem jak pójdziesz ze mną na kawę. - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Ehh, no ok, chodźmy.- powiedziałam wyprzedzając chłopaka idąc w stronę dobrze znanej kawiarni. On tylko poszedł za mną. Po drodze mnie dogonił i szliśmy w ciszy. Przed wejściem do kawiarni Max otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy po kawie.
- To jaki plan?- powtórzyłam pytanie.
- Spokojnie, wszystko w swoim czasie.- powiedział uśmiechając się.
Dobra zaraz się wkurwie. Zaczyna mnie już powoli irytować.
- No dobra..- powiedział patrząc na moją minę. - w sobotę jest impreza u Sophie, a wy idziecie z nami. Tam spikniemy ich razem..
- Jak ? - zapytałam.
- Dobre pytanie.. pomyśle nad tym i dam ci znać.-powiedział. Zapadła chwila ciszy- A co do naszej ostatniej rozmowy..
- Wiem, że żartowałeś, luz - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, ale czemu?
- No, ale właśnie nie żartowałem.- powiedział z poważną miną, a kelner przyniósł nam zamówienie stawiając na stoliku. Poczułam takie ciepło rozlewające się po moim ciele kiedy usłyszałam, że nie żartował. Tylko czy aby na pewno nie kłamie?
- No nie wiem.. opinia na twój temat- wyruchać zostawić, nigdy nie byłeś w prawdziwym związku, skakałeś z kwiatka na kwiatek.- powiedziałam, za długo go znałam, nie byłam pewna.
- Serio? Będziesz mi teraz moją przeszłość wypominać ? - powiedział jakby trochę smutny ?
- Jaką przeszłość ? Dwa tygodnie temu człowieku chwaliłeś się Sam'owi, że zaliczyłeś kolejną laskę w kiblu..- powiedziałam i poczułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami.
- Ty też mnie kochasz.- powiedział z nadzieją w głosie.
- Nawet jeżeli to jak to sobie wyobrażasz ?
- Jak to sobie wyobrażam ? Wracam zmęczony po pracy do domu a ty witasz mnie w drzwiach mówiąc, że zrobiłaś obiad trzymając na swoich rękach nasze dziecko. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- No to niezłe marzenia.- powiedziałam upijając łyk kawy.
- Wiem, że ty też chcesz tego co ja. - szepnął to bardzo pewny siebie.
- Skąd ty to możesz wiedzieć? - zaśmiałam się, chociaż miał racje.
- Widzę to kochanie w twoich oczach. - spojrzał tymi swoimi czarującymi oczami w moje. Nie mogę pęknąć. Nie teraz.
- A ja sądzę, że gówno widzisz i przydałyby ci się okulary, kochanie - podkreśliłam ostatnie słowo.
- Nie dostępna...widzę, że będzie ciekawie. - uśmiechnął się szeroko.
- Idiota z ciebie. Skupmy się na Sam'ie i Emmie. - upiłam kolejny łyk kawy.
- O mam pomysł- powiedział nagle po dłuższej chwili ciszy.- jak uda mi się ich spiknąć to się ze mną umówisz na randkę.
- Ej ej ej, ja ci przecież pomagam. Tobie jak i mi chodzi o samo. To by było nie akurat nie fair..- zbuntowałam się.
- To się po prostu ze mną umów, proszę.. serio traktuję cię poważnie mała. Nie widzę w Tobie siostry mojego przyjaciela, tylko kobietę z którą chce spędzić całe życie.- złapał mnie za rękę patrząc mi w oczy.
- Dobra, ale jak wywiniesz mi jakiś numer to pożałujesz. - powiedziałam milutkim głosem ze sztucznym uśmiechem.
- Mogę nazywać cię moją dziewczyną?
- Nie tak szybko. Na wszystko przyjdzie czas. - dopiłam swoją kawę. - wracam do domu.- powiedziałam wyciągając pieniądze za kawę i położyłam ją na stole.
- Odprowadzę Cię, i tak miałem iść do Sam'a- powiedział do mnie robiąc tą samą czynność co ja chwilę wcześniej.
Szliśmy w ciszy. Chłopak w pewnym momencie złapał mnie za rękę. Automatycznie zabrałam swoją dłoń.
- No weź.. - był lekko zirytowany.
- Przestań, nie chce. - powiedziałam to tak cicho, że sama ledwo usłyszałam.
- Chcesz, ale się boisz, że zostawię Cię jak inne. A wcześniej zaciągnę do łóżka. - no i miał racje, bałam się takiego zwrotu wydarzeń. - czemu nie chcesz mi zaufać? Znasz mnie tyle lat.
- No i chyba to jest błąd.. widziałam jak traktujesz dziewczyny.
- Ciebie nie skrzywdzę, błagam daj mi szanse.
- Okej. - powiedziałam mało pewnie.- ale nie jesteśmy parą, po prostu pójdę z Tobą na tą imprezę.
- Wiesz, że nie odpuszczę ? - podniósł brew do góry.
- Wiem. - powiedziałam odwracając się i wchodząc do parku.
CZYTASZ
Brat? ( W CZASIE KOREKTY)
Novela JuvenilOpowieść o pewnym rodzenstwie które łączy nie samowita weź. Chodź czesto sie kłócą nie potrafią patrzeć na cierpienie drugiego. Czy wyjawienie prawdy przez ich matkę zmieni coś w ich życiu? A może w ogóle się prawdy nie dowiedzą? *Książka pisana o...