Rozdział 18

1.6K 90 4
                                    

Poniedziałek oznacza koniec wolnego. Nie będę jak ta głupia siedzieć w domu do końca roku, lub dopóki nie wyjedzie na studia. Zostały dwa miesiące do końca roku i jeszcze dwa miesiące do wyjazdu Maxa. Wyruszyłam, więc do łazienki wziąść szybki prysznic. Kiedy skączyłam wróciłam się do pokoju. Wyjęłam z szafy standardowo letnia sukienke. Było naprawdę bardzo ciepło. Do tego sandałki. Spakowałam się i zeszłam na dół zrobiłam Sobie śniadanie i wyszłam.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki.

- Halo - usłyszałam głos dziewczyny. - idziesz do szkoły czy jeszcze tydzień w domu?- zapytała się
- No właśnie chciałam ci powiedzieć, ze chciałabym, byś pojawiła się za 10 minut w parku. - powiedziałam w zamian usłyszałam pisk, a następnie poważny głos informujący mnie ze będzie nawet za 5, po czym się rozłączyła.

Po dziesięciu minutach zobaczyłam przyjaciółkę stojącą przy ławce w parku tyłem w moja stronę. Pobiegłam do niej rzucając się jej na plecy.

- Nie jesteś wcale taka lekka Rose.- powiedziała, kiedy zeskoczyłam.
- Trudno. Nie ja cierpię z powodu grubasa na plecach.- powiedziałam uśmiechając si do niej ciepło.

W drodze do szkoły przez cały czas rozmawiałyśmy na różne tematy. Kiedy doszliśmy na miejsce zobaczyłam Maxa. Siedział przy wejściu.

- On tak zawsze? - zapytałam się Emmy.
- Tak, dzień, w dzień.

Podeszłam szybkim krokiem patrząc się przed siebie. Miałam nadzieję, żE nic nie powie. Kiedy chciałam wejść do szkoły chłopak złapał mnie za rękę.

- Rose, proszę wysłuchaj mnie. Proszę nie widzisz jak mi na tym zależy?- powiedział chłopak. Jego głos nie brzmiał za ciekawie. On cierpiał.
- No dobrze. Tylko szybko. - Powiedziałam a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ale nie był zbyt wesoły.

- Uważaj na tego całego Thomasa. W piątek wracał z Sophi...
- Co w związku z tym? - przerwalam mu
- Oj daj mi do kończyć. Szli przez park, wiesz jak dużo osób jest tam po południu. Szlem równo z nimi. Zaczęli rozmawiać, ze się udało. Ze dzięki temu żE Cię " zdradziłem " Thomas może się do Ciebie zbliżyć. Oni coś knują. - kiedy to wszystko mówił chciało mi się płakać.
- Co Ty jeszcze wymyślisz? No co? Thomas nie jest taki. Znam go. Chodziłam z nim do jednej grupy w przeczkolu. A wtedy był moim przyjacielem. Później jego ojciec dostał pracę za granicą i musiał się przeprowadzić. Sześć lat później znów się tu przeprowadzili i znów byłam z nim przez trzy lata w klasie. O proszę plus dwa lata w liceum. Znam go od zawsze, a Ciebie? A Ciebie trzy lata. Proszę Cię nie wymyślaj takich głupot na jego temat. Tylko tyle. A i jeszcze jedno zostaw mnie. Zostaw mnie w spokoju raz na zawsze.- w tym momencie nie kontrolowałam łez. Zobaczyłam u w niego oczach łzy.

- Żegnaj. Kocham Cię księżniczko.- Powiedział a następnie odwrócił się na pięcie złapał plecak i opuścił teren szkoły. Ja jeszcze przez chwilę gapiłam się tepo przed siebie, a łzy same spływały mi po policzkach.

No więc Rose nie chce uwierzyć Maxowi choć ten mówi prawde. Rozdziały będą dodawane częściej :> ponieważ jestem chora i siedzę w domku :<.
Miłego dnia (*☆-)





Brat? ( W CZASIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz