Heather •p.jm+j.jg•

Wino

Wyśmienita kolacja i wspaniałe towarzystwo. Wino, posiłek i bukiet wrześniowych kwiatów w wazonie. Spotkanie biznesowe. Je spokojnie, konsumuje ze swoim szefem. Największą szychą. Szefem nie tylko jego ale i całej mafii.
-Pan wybaczy ale muszę iść do toalety- rudowłosy odchodzi od stolika i kieruje się do łazienki. Wychodzi z kabiny, poprawia włosy i krawat. To jego szansa by osiągnąć jeszcze, więcej. Wraca. Patrzy na starszego mężczyznę, który głupkowato się uśmiecha.  Nie zwraca na niego uwagi.
-Zawsze traktowałem cię jak syna, którego nie miałem... Twoje zdrowie Jiminie!-unosi kieliszek. Stukają się nimi. Nagle zjawia się kelner, który od pewnego czasu stał w kącie i obserwował czy gościom niczego nie brakuje.
-Emmm... Przepraszam... Mój kolega chyba pomylił wasze wino. To dużo młodszy rocznik. Pozwolą państwo- wyjmuje z dłoni Jimina kieliszek z czerwonym płynem. Muska lekko jego palce, przechodzą go niewyjaśnione dreszcze. Debil... jakby nie mógł zobaczyć butelki. Upija łyk i przytakuje głową.- Tak to zdecydowanie pomyłka. Państwo wybaczą... -zabiera ich kieliszki i kładzie na swoją tace- Zaraz przyniesiemy odpowiedni rocznik.- lekko się kłania. Wymieniając  poirytowane spojrzenia, ale Minseok wydaje się jakby spięty. Park obserwuje chwile kelnera. Widzi jak w rogu sali popija jego wino. No tak. Nic się nie może zmarnować. Ale tak w pracy. Młodzi ludzie to czasami nie wiedzą jak się zachować. Jest dość przystojny. Chyba od niego młodszy. Czarne kosmyki włosów opadają na bladą twarz i przysłaniają widoczność. Wzrokiem powraca do szefa. Kontynuując rozmowy biznesowe dopóki nie słyszą głośnego kaszlenia i krztuszenia się. Kelner się przewraca. Starszy szybko podnosi się z miejsca i podbiega do chłopaka.
-Proszę pana niech pan oddycha!-próbuje uspokoić jego ciało lecz po paru sekundach przestaje jakkolwiek się ruszać. Z ust wypływa mu piana wymieszana z krwią. W ręku trzyma kieliszek, a spod rękawa koszuli wystaje łodyga uschniętego wrzosa. Wygląda tak... Pięknie.