– Moore, uspokój się. Przesadzasz – westchnął niższy z bliźniaków, których i tak trudno było rozpoznać.
– Ja przesadzam?! – podniosłam głos, zaczynajac się denerwować coraz bardziej. – Camilla jest mała! Podkładanie pająków, których panicznie boi się każde dziecko Ateny, nie jest mądre! – krzyknęłam, przeczesując dłonią ciemne brąz włosy.
Oni potrafili człowieka zdenerwować. Bo tylko Connor i Travis Stoll byli w stanie wymyślić aż tak głupie rzeczy!
– Czy ty właśnie przyznałaś się, że panicznie boisz się pająków? – zaśmiał się ponownie Connor, a ja zaczęłam ubolewać nad tym, że Annabeth jest na misji.
Jakby tu była, pewnie by mi pomogła. Ale wyjechała.
– I co z tego? – prychnęłam, lecz zaczęłam się obawiać, kiedy uśmiechnęli się cwaniacko. – Wiecie dobrze, że z domkiem Ateny się nie zadziera. Bo można pożałować i... – nie dokończyłam, gdyż przerwał mi jakże inteligenty Travis Stoll.
– Tak, tak. Znamy tę gadkę. – Nabrał powietrza, aby kontynuować wysokim głosem: – Bo można pożałować, bo my jesteśmy najmądrzejsi! I utalentowani! I genialni! Sprytni i odlotowi!
– Najlepsi! – podsumował Connor równie piskliwym głosem.
– Zaczynam się zastanawiać, czy odłożenie rzeczy potrzebnych do permanentnego make-up'u było dobrym pomysłem – syknęłam w ich stronę, na co bracia przełknęli głośno ślinę.
Domek Afrodyty nieźle ich załatwił po tym, jak oni spróbowali żartu na nich. Travisa pomalowali i jak to ładnie on określił, wyglądał jak klown. A Connor miał przez miesiąc ubrania o dwa numery za małe, co również mu się nie uśmiechało. I jestem prawie pewna, że kolejna nauczka, tym razem od Ateny, powinna im dobrze zrobić.
- Och, Moore, weź odpuść! - jęknął Travis, ale ja zmierzyłam go surowym wzrokiem.
Zawsze mi mówili, że to działa. Szczególnie u dzieci bogini mądrości, ponieważ one mają szare oczy, sprawiające wrażenie, jakby za szybą szalała burza. Przynajmniej większość osób tak reagowało na groźne spojrzenia Annabeth.
Znowu ona, prawda? Przecież to ona jest najlepszym i najsłynniejszym dzieckiem z domku numer 6.
- Andy, spokojnie - powiedział kpiąco Travis, zauważając zapewne jak zaczynam szybko oddychać.
- Nie mów do mnie Andy - syknęłam, groźnie mrużąc oczy.
Nienawidziłam tego zdrobnienia, ale on najwyraźniej nic sobie z tego nie robił. Bo kogo interesuje moje pełne imię?!
- A ty nie mów o pajączku Chejronowi - odparł Travis, a ja zamrugałam oczami.
Szantaż?
Mogłam się tego spodziewać po dzieciach Hermesa, ale żeby tak nisko upaść? I ja niby mam się na to zgodzić? Ich niedoczekanie!
- Nie ma mowy. Jutro rano na śniadaniu od razy do niego pójdę. - Nie miałam zamiaru im odpuścić.
Za wiele razy już tak było. Za dużo osób nic sobie z tego nie robiło. A oni nie ponoszą żadnych konsekwencji! Jeśli nadal wszyscy będą siedzieć cicho i odpuszczać, to oni jeszcze zniszczą ten obóz!
A moja odpowiedź najprawdopodobniej ich zdziwiła. Nie mówiłam? Nie spodziewali się tego, bo nikt tak jeszcze nie zrobił. Wymienili szybko porozumiewawcze spojrzenia, które lekko mnie zaniepokoiły, i równocześnie odparli:
- Okej. - Tylko, aby na tym "okej" mogło się skończyć!
Ale to bracia Stoll, zemszczą się i wszelkich żartów będzie multum.
CZYTASZ
I will also steal your heart
FanfictionNiektóre rzeczy w Obozie Herosów po prostu są i nic się na to nie poradzi - tak, jak na przykład nic się nie poradzi na Dionizosa. Dlatego też, przyznajmy, Andrea Moore miała prawo irytować się z powodu Travisa Stolla, jednakże miała też prawo do...