5

8 2 0
                                    

Dziś niedziela. Wieczorem zadzwoniłam An, żebyśmy się dzisiaj spotkały. Oczywiście się zgodziła, na 15:00 byłyśmy umówione w parku na ławce. Wstałam około godziny 9. Byłam w bardzo dobrym nastroju. W mgnieniu oka ubrałam się i byłam juź w kuchni. Przywitałam się z mamą i poszłam sobie robić śniadanie po 15 minutach zjadłam posiłek, chwilę porozmawiałam z mamą i poszłam do pokoju. Na ekranie telefonu widniała godzina 10:30. Odblokowałam urządzenie i zobaczyłam mnustwo nieodebranych połączeń i wiadomości. Te wszystkie powiadomienia były od osoby którą tak kochałam i nienawidziła jednocześnie, a mowa tu o Jiminie. To był mój idol, oczywiście narazie mi tego nie powiem bo jeszcze się do mnie zrazi. Leżała na łurzku i słuchałam muzyki. Dochodziła godzina 14:30. Postanowiłam sie zbierać. Telefon, słuchawki, portwel i klucze były mi na ten czas potrzebne. Wszystko wpakowałam do torebki i wyszłam z domu. Po drodze zobaczyłam wiewiórkę. Była taka urocza i miała taki sam kolor futerka jak Jimina włosy. Zaśmiałam się pod nosem i przed parkiem dzielił mnie tylko pasy. Czekałam na sielone światło. Jest. Przeszłam i usiadłam na ławce. Anieli jeszcze nie było, a zresztą nie dziwię się  bo jestem jeszcze przed czasem. Czekałam na nią jakieś 10 minut. Dziewczyna usiadła obok mnie. Miała bardzo poważną minę co mnie troszkę zkrępowało. Trwała wielką przytłaczająca sisza. W pewnym momęcie An się odezwała.
An
- Nie wiem jak mam zacząć. To jest krępujące ale muszę Ci to w końcu powiedzieć. Nie mogę dłużej tego trzymać w sobie...Tak naprawdę... To nigdy Cię... Nie LUBIŁAM... Nie znaczysz dla mnie nic, jesteś zerem.
Teraz wszystko się zawaliło. Moje życie nie miało sensu, te słowa były zbyt cięszkie dla mojej psychiki. Uciekłam, a za mną słyszałam jeszcze śmiech dzewczyny, która była dla mnie najważniejsza w życiu. Biegłym przed siebie. Droga cały czas była rozmazana. Gdy byłam nie daleko mojego lasu wpadłam na osobę. Chciałam coś powiedzieć ale ona była pierwsza.
Jimin
- Em co się stało? Czemu płaczesz?
Ja cały czas płakałam. Nagle się przytuliłam do mojego oppy i moczyłam my bluzkę którą miał na sobie. Na początek był zdziwiony ale potem mnie przytulił i zaczą mnie głaskać po kłowie abym się uspokoiła. Po dłuższym czasie byłam w miarę ogarnięta. Jimin zaproponował spacer. Oczywiście się zgodziłam. Powiedziałem mu o wszystkim. Gdy to wspominałam byłam bardziej przygnębiona. Gdy doszliśmy do miejsca jeszcze mi nie znanego Jimin nie pewnie się do mnie przysuną. Coraz bliżej, metry w centymetry, centymetry w milimetry zamieniały sie w szybkim czasie, który dla mnie był tak długi i niemiłosiernie bolesny. W momęcie kiedy chciałam coś powiedzieć nagle poczułam ciepłe usta Jimina. Ten gest był taki delikatny. Ta chwila mogła by trwać wiecznie.

Życie od nowa przez Park'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz