Było słoneczne i naprawdę piękne popołudnie. Całe duże miasto cieszyło się dobrą pogodą. Stare zabytkowe budynki iskrzyły się w promieniach słońca. Nie ma zresztą co się dziwić- zazwyczaj koniec lata jest właśnie taki, ciepły i słoneczny.
W samym centrum Wrocławia, po nasłonecznionych ulicach szły dwie nastolatki w mundurkach, wesoło gawędząc. Jedna z nich była wyraźnie wyższa od drugiej, ale były w tym samym wieku. Były to Nina i Anka, dwie zżyte przyjaciółki.
Właśnie zmierzały one do kawiarenki po swój ulubiony napój - kawę mrożoną z karmelem. Miały one w ten sposób uczcić 1 września, rozpoczęcie roku szkolnego. Z naprzeciwka nadchodziła rozwrzeszczana gromadka chłopaków. Jeden z nich, Filip, najbardziej hałaśliwy uczeń całej klasy. Wiadomo było, że od dawna interesuje się on zgrabną i niską sylwetką Niny.
-Cześć! Co tam? - zagadnął.
Jednak nic nie udało mu się w ten sposób osiągnąć. Wyjątkowo wysoka jak na swój wiek, Anka zasłoniła przyjaciółkę ramieniem, i, chichocząc, oddaliły się, zostawiając zawiedzionego Filipa.
______________________________________Już pijąc swój wspaniały napój, dwie dziewczyny wędrowały w stronę domów - mieszkały w miarę blisko siebie. Nagle znów ujrzały chłopaków.
- Czemu oni się nas tak uczepili? - zapytała Ala.
- Wiesz co?... Jakoś nie chcę znowu ich mijać. .. Nina jakoś straciła dobry chumor.
- Dobra jak wolisz. - dziewczyny skręciły w boczną uliczkę, zostawiając chłopaków daleko za sobą.
Niespodziewanie usłyszały głosy, dużo tajemniczych słów dobiegających ze starego opuszczonego domu. Budynek był niski, jednak bardzo długi. Głosy dobiegały z pierwszego, najwyższego piętra. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że były to głosy dostojne, uroczyste i trzeźwe. Słychać było też dziecko.
- Eeeej chodź zobaczyć co to! - Nina pragnęła zaspokoić w ten sposób swoją ciekawość i niedosyt wrażeń.
- No co ty! - Ance pomysł nie pasował - Po prostu za dużo czytałaś książek fantastycznych! To, że ram ludzie zawsze wychodzą cało z tego typu przygód, nie znaczy, że będzie tak i w prawdziwym życiu.
- Przecież to nie może być nic niebezpiecznego! Po prostu chcę posłuchać chwilkę i idziemy.
- Nie ma mowy!
- Ok, to pójdę sama. - Ninka uparcie ruszyła. Weszła do środka przez ciemną, drewnianą bramę. Głosy stały się ciut wyraźniejsze. Nagle coś złapało ją od tyłu za ramię.
-Co to??!! - Krzyknęła z przerażeniem
- Spokojnie, to tylko ja - szepnęła Anka
- Wystraszyłaś mnie.
- Przepraszam.
Teraz dziewczyny pięły się po skrzypiących schodach we dwójkę. Kiedy znalazły się na górze, głosy słychać było już całkiem wyraźnie. Dobiegały zza drzwi. Dziewczyny znalazły w noch szparę. Teraz widziały i słyszały już wszystko .
Na środku niewielkiej zakurzonej sali stał stolik, a wokół niego - 12 osób. Na wprost drzwi zza których wyglądały dziewczyny siedział człowiek w koronie i długim srebrnym płaszczu. Po lewej od niego siedziała mała dziewczynka, po niej trochę starszy, chyba nastoletni chłopak. I tak dookoła stołu. Tuż przy królu ( bo tak dziewczyny w myślach nazwały człowieka w koronie) siedział zgarbiony staruszek. W sumie przy stole siedziało dwanaście osób.
- Czyli... Marcel Kwiatkowski tak? O jedną osobę za dużo w tej przeklętej rodzinie. Niestety... to jest ostatni człowiek w miarę przyzwoity w tej nienormalnej gromadzie niedorozwiniętych. Ale cóż, takie życie... - powiedział staruszek
- A raczej śmierć... - sprostował ironicznie mężczyzna w środku kręgu.
-Nie bądź taki! - mała dziewczynka była wyraźnie smutna - To jak i o której?
- 21:23 równo - powiedział mężczyzna w podeszłym wieku, trzeci po prawej stronie od "króla".
- Dokładnie! - wykrzyknął jakiś mały głosik.
Na początku Nina i Anka nie zrozumiały skąd pochodził, ale nagle zobaczyły, że w powietrzu dookoła stołu wiszą malutkie wróżki. 60 mikroskopijnych dziewczynek w każdej przerwie między dużymi ludźmi. Głos należał do 23 istotki w lewo od człowieka, który podał godzinę.
- Uwaga! Równa trzynasta! - Krzyknęla najmłodsza dziewczynka.- Ooo, jak słodko, właśnie o trzynastej ksiądz wypowiedział do szczęśliwej pary : pocałujcie się!
- Ty to masz sszczęście - powiedział cxłopiec po lewej.
Nagle Anka pojęła o co w tym wszystkim chodzi. Jak dotąd przyglądała się wszystkiemu i nic nie rozumiała, a teraz dotarł do niej sens tego całego zamieszania.
- Ninuś...
- Co jest ?
- Ja już wiem. Już ogarniam. To są godziny. A te małe to min...
Niespodziewanie zadzwonił przeraźliwy dzwonek. Wśród radców zapanowało zamieszanie.
- Ktoś obcy. Ktoś tu jest. - wypowiedział "król".
I nagle spojrzał wprost na drzwi, za którymi ukryły się przyjaciółki. Albo nie. Zdecydowanie patrzył prosto w oczy przerażonej Niny.
- O nie... - wyszeptał bezgłośnie.
- O nie... - zawtórowała dziewczyna.
______________________________________- Moi drodzy , muszę na chwilkę was opuścić. Wracam za pięć wróżek. - grobowym głosen wypowiedział "król". I ruszył do drzwi.
Dziewczyny natychmiast zbiegły po schodach. Jednak gdy już prawie były przy wyjściu, brama zatrzasnęła się tuż przed ich nosami.
- Skąd się tu, do diabła, wzięłyście?! Czy wiecie w ogóle zo narobiłyście?! Teraz wszystkim wygadacie! - "król" był rozwścieczony.
- My przepraszmy!
- My nie wygadamy! - dziewczyny chciały się ratować, ale daremnie.
- Oj wygadacie. A tak poza tym, i tak nie może tego wiedzieć żaden śmiertelnik, szcególnie dziecko. Jakie jest wasze ostatnie życzenie?
- Nie! Błagam niech nas pan oszczędzi! - Nina klęczała. Okropnie chciała żyć. Przepraszająco popatrzyła na Ankę. Nie trzeba było tu włazić...
- No cóż, jeśli nie macie życzeń...
- Stój! - krzyknęła zza pleców "króla" najmłodsza z radców - Sylwestrze, nie zabijaj ich. Nie chciały.
- Ale nie mogą się obejść bez kary!
- No to je ukaraj ale nie zabijaj. - dziewczynka odwróciła się na pięcie i odeszła.
- No dobrze. - powiedział Sylwester do radosnego pisku przerażonych dziewczyn - ale na razie się nie cieszcie. Mam dla was zadanie, pewnego rodzaju wyzwanie. Jeśli przeżyjecie, wrócicie do normalnego życia. Ale możecie też zginąć. I będzie wam ciężko. Zgadzacie się?
- Jasne! Byle mieć szansę! - dziko wrzasnęła Anka wraz z Niną
- A więc słuchajcie. Będę was przenosił przez czas i przestrzeń, czasem zmieniając wasz wygląd. Będzie 12 miejsc, w każdym macie przetrwać miesiąc. Potem przenoszę was gdzie indziej. Po roku wrócicoe tutaj, do tej chwili, i będziecie mogły kontynuować narmalne życie. Możecie też przenosić przedmioty z jednego miejsca do drugiego. Wszystko jasne?
- Taaak. - dziewczyny znów zaczęły się bać. Ale przecież to i tak lepiej niż natychmiastowa śmierć.
- W takim razie... Powodzenia! - krzyknął Sylwester i wypowiedział jakieś dziwne zaklęcie.
Dziewczyny straciły grunt pod nogami.
______________________________________No i jak podoba się? To mój pierwszy rozdział na Wattpadzie. Będzie więcej. Papa dzięki za przeczytanie i wesołych świąt wszystkim życzę ja czyli Rekinalia papa papa papa papa
CZYTASZ
12 przygód
FantasyDwie przyjaciółki nastolatki przez swą ciekawość mają okazję zobaczyć coś, czego nie ma prawa zobaczyć żaden śmiertelnik. Okropny i potężny mag straszliwie się gniewa, jednak daruje im życie pod jednym warunkiem - mają one przeżyć bardzo niebezpiec...