Wszędzie dookoła tykały zegary. To było znajome uczucie - przecież Nina przenosiła się już po raz czwarty. Wszystko białe, oprócz zegarów wszelakiej wielkości i rodzaju, brak ścian, podłogi sufitu...
Ale nie, tym razem coś było nie tak jak zawsze. Do równomiernego oodgłosu zegarów dochodził inny dźwięk - ludzkie kroki. Po chwili w oddali ukazała się mała dziewczynka, Pierwsza. Miała w ręce dwie karteczki, które wsunęła Nince do kieszeni. Potem się uśmiechnęła i rozpłynęła się w powietrzu.
______________________________________Śniło jej się, że jest w Warszaiwe. Że Ala, zazwyczaj gadatliwa, tym razem siedzi cicho w kącie i płacze, tęskniąc za Ulą. To musiało być trudne - straciła trójkę przyjaciół w ciągu tygodnia. Może więcej - kto wie, ile osób zginęło na tamtej akcji.
Do pokoju wszedł Janko - też smutny, objął Ale za ramię, ale po przyjacielsku - rozumiem cię, też to czuję. Potem przyszła Anka - w dżinsach i plecaku, z kubkiem mrożonej kawy w ręce. Potem jej rodzice i znajomi ze szkoły...
______________________________________Nina się gwałtowne podniosła i zamrugała, zastanawiając się, gdzie się znajduje. Nagle usłyszała spazmatyczny kaszel tuż obok siebie.
Była to... Anka! W tym momencie Nina odczuła największą radość w swoim życiu. Czyli jednak! Nina nie będzie musiała samotnie przemierzać czasu i przestrzeni! Z przyjaciółką znacznie lepiej.
- Anka?... Żyjesz? Wszystko ok? - Nina lekko potrząsała ją za ramię. Anka powoli otworzyła oczy i ze smutkiem w głosie stwierdziła:
-Nie. Nie żyję. - po czym rozejrzała się dookoła, zobaczyła Ninę i z keszcze większym smutkiem zapytała:
-Ty też?
- Nie! Żyjesz, i ja też żyję! - Nina płakała ze szczęścia.
- Aha. Dobrze wiedzieć. W takim razie... Gdzie jesteśmy?
Nina już otworzyła usta żeby odpowiedzieć, ale nagle zamrugała z przestrachem.
- Dobre pytanie.
Dziewczyny stwierdziły, że wypadałoby na nie jak najszybciej odpowiedzieć. Aktualnie znajdowały się w niewielkim schowku na miotły i mopy, pachnącym świeżym lakierem. Zza drzwi dobiegały liczne ludzkie głosy, krzyk ogromnego tłumu. Słychać też było... Szum fal? Nagle jednak rozległo się głośne trąbienie, przesłaniając wszystko pozostałe. Podłoga lekko się kołysała.
- Są tu ludzie. - zauważyła Nina, ściągając biało-czerwoną opaskę, na wszelki wypadek - Co jak niemcy?
Anka krytycznym wzrokiem obejrzała swój strój - pasiaste ubranie więzienne. Nina też to zauważyła, po czym zaproponowała, że poszuka jej jakieś znośne odzienie. Dziewczyna otworzyła drzwiczki i znalazła się w ogromnym tłumie ludzi - wszyscy machali rękoma i coś krzyczeli, chyba po angielsku.
Nina zlustrowała wzrokiem najbliższe osoby. Obok jakiejś pani stała walizka. Dziewczyna, walcząc z wyrzutami sumienia, zabrała ją i wróciła do schowka.
Anka szybko wynalazła jakąś sukienkę, Nina również. Potem, walcząc ze zdrowym rozsądkiem, przyjaciółki odstawiły walizeczkę na miejsce, przy nogach właścicielki. Ona, wymachując ręką, nic nie zauważyła. Niewiadomo czemu, dziewczyny to bardzo rozbawiło, i swoją misję zwiadowczą kontynuowały przy chcichotaniu.
Nina jednak tylko zachowywała pozory wesołości. Analizowała sytuację, myśląc o wszystkich odgłosach, tym lekkim, prawie niezauważalnym kołysaniu i ogromnym tłumie ludzi, a w jej głowie powstawała teoria, która ją przerażała.
Niespodziewanie, na pozór nieskończony tłum się zakończył i przyjaciółki natrafiły rękoma na jakąś metalową barierkę. Za nią, kilkanaście metrów w dół, znajdowała się tafla wody - nierówna i błyszcząca. Ale był to tylko niewielki pasek oceanu pomiędzy lądem a statkiem, na którym dziewczyny się znajdowały.
Był to rzeczywiście ogromny statek -majestatyczny, pomalowany na biały i granatowy, lśniący w słońcu. Mógł pomieścić cały tłum statomodnie ubranych ludzi.
Serce Niny zadrżało, tknięte niedobrym przeczuciem. Oby było błędne! Nagle przypomniała sobie o dziwnym śnie - małej dziewczynce, godzinie 13 w ludzkim zegarku, która dała jej jakieś karteczki.
Nina drżącą ręką sięgnęła do kieszeni, bojąc się nawet pomyśleć o tym, że jej teoria może być słuszna. Tymczasem Anka wydawała się być wesoła, wręcz zachwycona widokiem tak wielu ludzi pod nią, machających chustkami. Nina w końcu wymacała w kieszeni kartki - tak, były na miejscu. Dziewczyna wyciągnęła je i popatrzyła uważnie - ich zawartość spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Cały świat się zachwiał. Ninka chwyciła metalową barierkę, aż zbielały jej palce. Cała drżała, patrząc na karteczkę. Jakieś słowa po angielskub ale to wszystko nieważne. Najgorszy, najstraszniejszy był napis dużymi czarnymi literami:
TITANIC.
Dziewczyna szybko zajrzała za burtę z nadzieją że jednak stanie się cud i jeszcze zdążą zejść...
Właśnie odpięto ostatni łańcuch, mocujący Titanica do brzegu.
Nagle rozległo się donośne buczenie. To kolos Titanic ogłaszał rozpoczęcie rejsu na dno oceanu.
______________________________________Anka była zszokowana. Titanic. Wszyscy zginiemy.
Kiedy Nina jej to powiedziała, dziewczyna nie wiedziała nawet co pomyśleć. Przyjaciółki dostały kajutę w 3 klasie, piętrowe łóżko, niewielka szafa, do której nie było co włożyć - i tyle. Po tym, jak dziewczyny się rozgosciły, położyły się na łóżku, tępo patrząc w sufit.
Mimo wszystkich nieprzyjemności nadchodzącej podróży, bardzo przyjemne było leżenie na prawdziwym łóżku - nie spały przecież w ten sposób od trzech miesięcy!
- A... Co się właściwie działo po tym jak cię zabrali? - w pewnej chwili zapytała Nina.
-Trafiłam do obozu.
- Koncentracyjnego?
- Mhm.
Humor Anki wyraźnie się popsuł po tym jak dowiedziała się, gdzie się aktualnie znajduje. Mimo to dziewczyna niechętnie opowiedziała wszystkie wydarzenia.
- A co u ciebie? - rzuciła na koniec.
- Ula nie żyje.
- Ach.
______________________________________Świeże bułeczki były całkiem dobre. Stały na wielkiej tacy i nie wiadomo było, czy są płatne. Piwo też było znośne. Co prawda Nina i Anka nigdy jeszcze nie piły alkoholu - przynajmniej nie w takich ilościach- ale nie było tu nic innego. Po jakimś czasie perspektywa zatonięcia statku nie wydawała się już taka przerażająca i dziewczyny coraz więcej śmiały się z żartów dotyczących zabawności ich losu. Potem jakiś chłopak zaczął grać na gitarze i Nina wpadła na genialny pomysł. Wstała i zaprosiła Ankę na parkiet - zresztą nie były już same, dużo podchmielonych ludzi tańczyło wesoło. Potem przyjaciółki nabrały śmiałości i, chichcząc, zaczęły wybierać sobie partnerów z tłumu - najczęściej przystojnych chłopaków w wieku od piętnastu do dwudziestu lat. Najwyraźniej nikomu to nie przeszkadzało. Zabawa trwała przez całą noc. Około drugiej dziewczyny odłączyły się i, również chcichocząc, poszły spać.
______________________________________-Co... Się... Dzieje?... - Anka czuła się źle, bolała ją głowa. Najpierw, chwilę po przebudzeniu, nie mogła się zorientować, gdzie się znajduje. Przez głowę przemknęły tysiące pomysłów: Warszawa? Znów się przeniosłam? Może ja nie żyję? O mój boże, to wzzystko był zły sen, jestem w domu?
Ale wspomnienia wróciły dość szybko. Ance tak bardzo się nie spodobały że schowała głowę pod poduszkę.
- Wstawaj! Anka! Nie śpij! - w jej plecy trafiła druga poduszka.
Nina zwisała głową w dół z górnego poziomu ich łóżka.
-Ogarnij się...
-Wstawaj!
- Ogarnij się!
- Wstawaj! Ja... Próbuję sobie przypomnieć... To ważne!
Anka niechętnie się podniosła.
- No co?
- Pamiętasz ten film? O Titanicu? - Nina była wyraźnie podenerwowana.
- No... Pamiętam. I?
- No bo... Tam było sporo faktów, na przykład daty były autentyczne.
- Czyli próbujesz sobie przypomnieć, kiedy dokładnie zginiemy?
- Dość pesymistyczne podejście, ale... Tak. Chyba kwietnia 1914 roku. Albo też 14 kwietnia 1912.
Dziewczyny poszły do baru coś zjeść. Śniadanie było darmowe i całkiem zjadliwe. Niespodziewanie podeszła do nich dziewczyna mniej więcej w ich wieku i wesoło się uśmiechnęła. Miała ciemne oczy oraz brązowe włosy, ubrana była w prostą, szarą sukienkę.
- Hello! - powiedziała - My name is Mary. And you're...?*
-Ann. - przedstawiła się Anka. Stwierdziła, że nie powie "Anka", tylko spolszczy swoje imię. - And this is Nina. Nice to meet you.**
- Mi też miło - stwierdziła Mary i dodała: - Nie mam z kim pogadać. Mogę się dołączyć? ***
- Jasne! Albo... Wiesz co? Chodźmy lepiej na... - Nina nie mogła znaleźć ssłowa - pokład. Chodźmy na pokład.
- Ok, dobry pomysł.
Trójka dziewczyn powoli poszła po niezliczonych schodach na górę. Mary była wesoła i gadatliwa, i dziewczyny szybko ją polubiły. Z angielskim nie było raczej problemów - w Tokio trzeba było go używać i przyjaciółkom szło całkiem nieźle. Opowiedziały Mary swoją historię- oczywiście wymyśloną - i wysłuchały jej opowieści o życiu w Anglii. Po pokładzie spacerowali się całkiem przyjemnie i dziewczyny powoli zapominały o problemach. W pewnym momencie Mary stanęła przy dziobie statku ,spojrzała na morze i wyszeptała:
- Mój Boże, cudowny tet statek. Niezatapialny Titanic.
______________________________________
ODNIESIENIA
*Cześć. Mam na imię Mary. A wy to...?(Eng.)
**Ania. A to jest Nina. Miło cię poznać.
(Eng.)
*** postanowiłam, że nie będę tłumaczyć z angielskiego bo to nie ma sensu więc z Mary gadają zawsze po angielsku.
______________________________________Hejka! Wena mnie opuściła więc długo nic nie pisałam. Ale powracam!!! Jak się podobało to zostaw gwiazdkę.
Papa!
CZYTASZ
12 przygód
FantasyDwie przyjaciółki nastolatki przez swą ciekawość mają okazję zobaczyć coś, czego nie ma prawa zobaczyć żaden śmiertelnik. Okropny i potężny mag straszliwie się gniewa, jednak daruje im życie pod jednym warunkiem - mają one przeżyć bardzo niebezpiec...