Rozdział 2. cz.1

31 6 6
                                    

Nina się ocknęła. Chyba nie była długo nieprzytomna, bo wszystko wyraźnie pamiętała. To, jak zniknął jej grunt pod nogami, oślepiające światło i tysiące zegarów dookoła. Nina uniosła się na łokciach żeby zobaczyć, gdzie jest.
Jako pierwszą zobaczyła Ankę. Leżała i wymiotowała, jak za pierwszym razem. Nina stwierdziła że nie ma co się martwić i się rozejrzała. Leżała na zakurzonym asfalcie. Z trzech stron otaczały ją wysokie betonowe budynki pokryte jakimiś dziwnymi, niezrozumiałymi napisami graffiti. Przy ścianach stały kosze na śmieci, z powywalanymi odpadkami. Niedaleko stąd słychać było szum ulicy. Pogoda była ciepła, ale niebo zasnute chmurami i smogiem. Miasto.
Nagle z jakiegoś ciemnego kąta zaułku (bo to był zaułek) wyłoniło się niewielkie zwierzę.
Najpierw Nina pomyślała, że to jakaś mucha. Jednak zrozumiała, że to najzwyklejszy w świecie kot! Czyli przyjaciółki wróciły do dawnego rozmiaru!
Anka się podniosła, jednak najwyraźniej nie czuła się jeszcze zbyt dobrze.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała
- Czekaj tu. Pójdę na zwiady i zaraz wrócę.  - Nina zauważyła stan przyjaciółki i ruszyła w stronę, z której dobiegał hałas. Szła niedługo, po czym wyłoniła się z ciemnego zaułku i poczuła ruch ulicy. Wszędzie samochody, pełno ludzi i kolorowych szyldów. Dziewczyna stała chwilę oszołomiona, po czym przyjrzała się wszystkiemu dokładnie. Zaczęła dostrzegać szczegóły. Po pierwsze, znaczna większość ludzi miała skośne oczy. Wszędzie widziały neonowe napisy, jednak wszystkie napisane jakimiś chińskimi znaczkami. Tylko w niektórych miejscach świeciły napisy po angielsku, zwyczjne, łacińskie litery. Potem Nina zauważyła, że pełno tu wieżowców, jakich w Polsce nigdy nie widziała. A potem dostrzegła czerwoną, ogromną wieżę, którą widziała tylko na zdjęciach.
Połączyła fakty i odpowiedź stała się oczywista.
Tokio.
Teraz wiadomo już, gdzie się znajdują.  Pozostaje pytanie : kiedy? Na pewno blisko rzeczywistości, którą przyjaciółki opuściły. Nie była to przeszłość, bo samochody, ubrania i towary w sklepach były nowoczesne. Również nie mogła to być przyszłość - brakowało latających pojazdów i tak dalej. Czyli to mniej więcej teraźniejszość.
Nina zwróciła i oddaliła się od ulicznego hałasu. Chciała jak najszybciej podzielić się odkryciem z Anką. Po drodze coś zaczęło ją drapać pod koszulką. Dziewczyna wyciągnęła stamtąd nienaturalnie dużą kostkę czekolady. Teoria się sprawdziła.
Anka czuła się już dobrze.
- I co? - spytała - Jak bardzo mamy przechlapane?
- Tokio, teraźniejszość.
- Hmm... To chyba nie tak źle jak mogłoby być. Czy nie? - dziewczyna miała oczy pełne wiary w przyszłość.
Może jednak uda im się przeżyć ten miesiąc, potem jeszcze dziesięć i już!
- Tak, nie jest źle. Nie ma drapieżników, kanibali, malarii ani stosów do palenia czarownic. Ale coś mi się zdaje, że będzie trudniej niż na naszym strychu.
- Tak sądzisz?  - Anka się lekko załamała.
- No... Tak się składa, że gdybym tak nie sądziła, to bym tak nie powiedziała. A teraz do rzeczy - gdzie nocujemy?
To pytanie zaskoczyło obie dziewczyny. Gdzie mają nocować?
- Może znajdziemy jakąś ławeczkę w parku i na niej sobie poleżymy? - Zaproponowała Anka pół żartem pół serio. Ku jej zdziwieniu Nina stwierdziła:
- Jak na pierwszy dzień to niezły pomysł. Chyba nie zanosi się na deszcz, a przecież nie mamy kasy żeby wynająć pokój!
- Nieprawda! Ja mam kasę!
- Serio? Skąd? Ile? - Ninka była wniebowzięta
- No... Zostały mi 2 złote po tamtej kawie...
- Jesteś. Głupia. Anka.
______________________________________

Dziewczyny znalazły dwie ławeczki w ogromnym parku. Szły do niego jakieś 20 minut, oddalając się od Tokyo Tower. Dookoła było wiele wysokich wieżowców. Samochody i ludzie byli wszędzie. Było duszno i dość ciepło, wszędzie panował zgiełk.
W parku pełnym drzew i fontann przyjaciółki poczuły się lepiej. W tym wielkim mieście były zgubione, ludzie mówili w nieznanym języku. Straszne.
- Chcesz jeść? - pryjaźnie spytała Anka
- Jasne! Teraz byłabym zdolna zjeść stado słoni.
Dziewcyny jadły przerośnięty kawałek chleba i myślały o przyszłości, a niebo nad nimi robiło sie coraz ciemniejsze. Ludzi ubywało, po jakimś czasie tylko pojedyncze zakochane pary przechodziły obok dziewczyn. W końcu Nina wstała, żeby udać się na swoją ławkę. Nagle usłyszała, jak coś uderzyło o żwirową ścieżkę. Anka też.
- Co to?-  Zapytała zdziwiona
- Nie wiem... Aa, to mój telefon!
- Masz przy sobie telefon?! Czemu nic nie mówiłaś?
- No bo... Został mi od kiedy się przeniosłyśmy. Kiedy był zmniejszony, nie działał, ale go zatrzymałam. Tak jakby... Łączył mnie z przeszłością. Ej! A może on nadal działa! Sprawdzę.
Nina nacisnęła przycisk. Telefon zawibrował, zagrał jakąś melodyjkę i się włączył. Miał 50% baterii. Nagle mina Anki się zmieniła. Dostała olśnienia:
- Eej, a gdybyśmy tak zadzwoniły do rodziców?
- Jutro. - Nina już spała na ławeczce, opatuliwszy się w swoją brudną, od dawna nie praną bluzę.
______________________________________

- Aaa... Psik!
Ankę obudziło donośne kichnięcie. Nina już siedziała na ławce i drżała.
- Cześć. Chyba dopadło mnie (a psik) przeziębienie. To źle.
- No właśnie widzę! Trzeba się postarać o jakieś kołdry czy coś... Ja też zamarzłam.
- Kołdry, ubrania, gorącą wodę, pieniądze , jedzenie, dach nad głową... Tak można wymieniać w nieskończoność. Idziemy szukać!
- Czego konkretnie?
- Wszystkiego! Zaczynając od pieniędzy i informacji. Wiesz jaką walutę mają w Japonii? - Nina miała nastrój bojowy.
- Co?
- Waluta! Kasa, którą się płaci w danym kraju. Czym oni tu płacą?
- A skąd ja to mam wiedzieć?
- Znikąd. Idziemy.
Dziewczyny ruszyły. Anka miała ponure myśli. Duże miasto było obce i niebezpieczne.
W końcu dotarły do dużej ulicy. Chyba przechodziły tędy wczoraj. Wszędzie było pełno sklepów odzieżowych i sushi-barów. Nagle Nina się oddaliła.
- Ej! - krzyknęła Anka - Co ty?... - Jednak nie zdążyła dokończyć. Nina podeszła do jakiejś kobiety, która nie miała skośnych oczu, i zapytała:
- Excuse me... Wich day is it?*
Kobieta spojrzała ze zdziwieniem na Ninę, nie rozumiejąc. Nagle ją olśniło:
- Aaa, okay. It's second September**.
- Thank you... - powiedziała Nina - And wich year? ***
Tym razem nieznajoma zrozumiała od razu:
- Twenty seventeen****.
- Thank you, goodbye! *****
- Goodbye, little girl!******
Nina uciekła , a Anka za nią.
- Słyszałaś? - wysapała Nina
- Tak... A , właśnie! Miałyśmy zadzwonić do rodziców.
- No dobra - dziewczyna wyciągnęła komórkę z kieszeni , ale się zatrzymała:
- Nie możemy zadzwonić.
- Czemu?
- Bo nawet jeśli zadzwonimy to i tak za miesiąc znowu zmienimy miejsce pobytu. W dodatku...
- No co!?
- Paradoks! Mamy 2 września 2017 roku, czyli wczoraj przeniosłyśmy się na strych. Czyli jeśli zadzwonimy, to są dwie możliwości : może przeżyjemy wszystkie 12 prób i wrócimy do domu, tak jak Sylwester zapowiadał, wczoraj, czyli będziemy już w domu i rodzice na pewno nie uwierzą, że jednocześnie jesteśmy w Tokio. Może też nie przeżyjemy, czyli nie będzie nas w domu, co znaczy że możemy sobie skoczyć z mostu.
- Święta racja! - Anka była pod wrażeniem po tym filozoficznym monologu przyjaciółki.
- No cóż... Nie wiem jak ty, ale ja się boję dowiedzieć, czy przeżyjemy, czy nie.
- Ja też.
W ten sposób dziewczyny zrezygnowały z pomysłu dzwonienia do rodziców. Potem aż do wieczora smętnie chodziły po okolicy, szukając deski ratunku. Znalazły jakieś dwie stare kurtki na śmietniku i porzucony przez kogoś lunch w pudełku. Już pod wieczór odkryły wejście do metra. Czekały do zmroku, po czym w jakimś ciemnym zaułku podziemnych korytarzy ułożyły się pod starymi kurtkami i zasnęły w bliskim sąsiedztwie nieokreślonego bezdomnego, który zalatywał alkoholem.
Przyszłość w Tokio nie zapowiadała się kolorowo.
______________________________________

W końcu skończyło się miejsce z bezpiecznym strychem... I jak nowe klimaty? Jeżeli się wam podoba, głosujcie!
Pa!
______________________________________

* przepraszam... Który jest dzień ? (Ang.)
** jest drugi września ( ang.)
***dziękuję [...] a który rok?(ang.)
**** 2017 (ang. Dosłownie : dwadzieścia siedemnaście)
***** dziękuję, do widzenia ( ang.)
******do widzenia, mała dziewczynko (ang

12 przygódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz