Mariola i Aleksander wraz z Janiną żyli sobie normalnym życiem, jedli i pili za swój koszt i tak naprawdę nie mieli pojęcia, że karmią w ten sposób jeszcze dwie małe współlokatorki. Nie wiedzieli, że na ich niewielkim, zakurzonym i od dawna nieużywanym strychu mieszkajką przyjacióki, które przez potężnego Sylwestra zostały skazanę na długą tułaczkę po czasie i przestrzeni.
Ninie i Ance również nie przeszkadzali wspołlokatorzy dla nich życie w dość trudnych warunkach i wiecznyn półmroku stało się codziennością. Zdobywanie pożywienia przychodziło im z łatwością. Co prawda trochę doskwierała im nuda, ale na to też znajdowały radę.
Codziennie wstawały około ósmej i myły twarz (a czasem zostawało tyle wody, że udawało się umyć za którymś z pudeł całe ciało). Potem się szykowała jedna z dziewczyn, na zmianę - raz Nina, raz Anka. Sprawdzały uważnie czy wszystko mają i zjeżdżały na dół. Pożywienie zdobywało się dziecinnie łatwo - właściciele ogólnie nie dbali o czystość domu, jedzenie zostawiali na wierzchu. Często też zapominali o herbacie lub kawie i jej nie wypijali, co nadzwyczaj pomagało Ninie i Ance. Niestety, choć rzadko, ale się zdarzało, że nikt nie zostawiał ani kawy, ani herbaty, ani odkręconego kranu. Wtedy przyjacióki były skazane na całodobowy brak picia. Co prawda po tym, jak taki przypadek się parę razy powtórzył, zawsze zostawiały w drugiej nakrętce wodę - na czarną godzinę.
Po tygodniu pobytu w domu Ninka poszła po raz ósmy na zwiady na strychu ( żeby się nie nudzić ). Tym razem jednak postanowiła dokładnie obejrzeć zawartość każdego z pudeł. Szukała czegoś, co mogłoby ją rozbawić.
- Anka, chodź! Idziemy na zwiady! - krzyczała optymistycznie nastawiona Nina
- Nie. - usłyszała odpowiedź. Wróciła do przyjaciółki i zobaczyła, że Anka rysuje palcem jakiś skomplikowany wzór na podłodze.
- Ok, rozumiem. Idę sama. - Ninka ruszyła, żeby przetrząsać kolejne pudła. Nagle na całym strychu rozległ się jej wrzask, bardzo zresztą donośny.
Anka zerwała się na nogi by ratować przyjaciółkę, jednak usłyszała w tonie głosu nie przerażenie, nie smutek, tylko... Radość?
Mimo to podbiegła do miejsca, skąd dobiegał krzyk. Okazało się, że Nina znalazła pudło z książkami fantastycznymi. Było to ocalenie jej życia. Teraz pojęła , że bez czytania by zmarniała. Anka próbowała się złościć, ale też lubiła ciekawe historie w książkach, więc nie za bardzo jej wyszło. Po chwili już coś tam znalazły do czytania. Jedynym problemem było to, że był to niezły wysiłek fizyczny - trzeba było biegać po kartkach, żeby zobaczyć tekst. Te książki dostawał siostrzeniec Aleksandra od swoich wykształconych rodziców, ale nie lubił czytać, więc wszystko zostawiał na tym strychu, czym zrobił przyjaciółkom wielką przysługę.
Następnego dnia po prowiant szła Nina. Z trudem udało się ją oderwać od " Zwiadowców ". Niechętnie przewiązała się liną, wzięła szkło i poszła. Najpierw Anka dobierała od niej picie (zimną, przesłodzoną czarną herbatę). Nagle zauważyła, że z wyrazem twarzy Niny jest coś nie tak.
Kiedy dziewczyna wróciła z wyprawy, jej pierwszymi słowami było:
- Anka. Jesteś. Głupia - jejs mina mówiła sama za siebie. Stało się coś poważnego.
- Boże... Czemu? Co się stało? No mów! - Anka się przeraziła
- No więc słuchaj : czy zdajesz sobie sprawę z tego, że szanowny pan Aleksander jest z wykształcenia archeologiem? Nie? A dla archeologa, nawet nie pracującego, trudno jest nie zauważyć... Małych odcisków stóp prowadzących od rozlanej kałuży kawy!
- O nie... Przepraszam...
- Strasznie się o to martwią. Podsłuchałam ich rozmowę jak wychodzili. Teraz módlmy się, żeby tu nie przyszli - Nina byla zła. Bardzo zła.
- Jeszcze raz przepraszam! - Anka prawie płakała.
- No dobra... Chodź. Zjedzmy coś i idę poczytać!
Wkrótce dziewczyny poszły spać.
______________________________________Dni mijały szybko. Zanim dwie przyjaciółki się na dobre zadomowiły, minęła połowa wyznaczonego im miesiąca mieszkania na przytulnym strychu. Wtedy właśnie dziewczyny zaczęły się martwić o swoją przyszłość.
- Ninuś?... A jak myślisz, gdzie trafimy później? - zapytała Anka
- W sensie?
- No... Jakie będzie następne miejsce i czas?
- Aaa... O to chodzi. - Nina oderwała się od lektury i popatrzyła na przyjaciółkę. - Nia mam pojęcia.
- A co jak trafimy na wężową wyspę? - Anka nie zamierzała odpuścić. - To taka wyspa niedaleko Brazylii, na której na 1 metrze kwadratowym może być około 10 węży!
- Nie sądzę. Na pewno musimy mieć jakieś szanse na przeżycie. A na tej wyspie nie przeżyłybyśmy ani chwili!
- Albo na przykład do czasów dinozaurów!
- A to jest znacznie mniej straszne i znacznie bardziej prawdopodobne. A teraz idę spać.
- Ok, dobranoc.
______________________________________
CZYTASZ
12 przygód
FantasyDwie przyjaciółki nastolatki przez swą ciekawość mają okazję zobaczyć coś, czego nie ma prawa zobaczyć żaden śmiertelnik. Okropny i potężny mag straszliwie się gniewa, jednak daruje im życie pod jednym warunkiem - mają one przeżyć bardzo niebezpiec...