10

223 18 3
                                    

Obudziło mnie bardzo ciche wołanie.

Szybko podniosłem się do siadu oraz porządnie rozbudziłem.

Od razu zobaczyłem błękitne ślepka, które wpatrują się we mnie.

Jake siedział oparty o ramę łóżka.

Wstałem i podszedłem do niego, nie wiem czemu, ale poczułem, jakby się spiął.

Usiadłem na skraju łóżka.

- Czemu zniknąłeś ? Martwiliśmy się o ciebie. - Starałem się brzmieć łagodnie.

Wyciągnąłem dłoń, żeby odgarnąć z jego twarzy pasma włosów, już byłem w połowie, kiedy zobaczyłem, jak jego oczy się rozszerzają, a oddech przyśpiesza. Od razy cofnąłem dłoń.

- Jake spokojnie, nic ci nie zrobię. Chcę tylko wiedzieć, co ci się stało ? Proszę, powiedz mi. - Mój to był praktycznie błagający.

- N-nie pamiętam. - Powiedział ochrypłym głosem.

Podałem mu szklankę z wodą. Od razu wypił duszkiem całą zawartość.

- To może powiedz, to co pamiętasz ?

Pokiwał głową.

- Ogólnie to spacerowałem. Potem w miasteczku natknąłem się na grupkę jakichś nastolatków. Zaczęliśmy gadać i w sumie później zaproponowali mi piwo. Kiedy byłem już wstawiony dali mi jakieś dziwne proszki i chyba po tym całkowicie odleciałem.

Szczerze nie myślałem, że jest aż tak źle, myślałem, że jakieś zwierzę się, na niego rzuciło. Okazuje się, że sprawa jest bardziej, poważna niż myślałem. Teraz tego nie będzie za bardzo odczuwał, ponieważ razem z Olive podaliśmy mu ostatnio zastrzyk znieczulający, po prostu, żeby go nic nie bolało.

- Enoch, dlaczego mam tyle bandaży ? - Jego głos wyrwał mnie z przemyśleń.

Musiałem mu to powiedzieć.

- Kiedy rano okazało się, że cię nie ma, każdy z nas poszedł cię szukać. Znalazłem cię ledwo żywego w lesie, to był doprawdy straszny widok. Na początku myślałem, że jakieś zwierze cię poszarpało, ale teraz kiedy opowiedziałeś, mi o tym gdzie byłeś i co robiłeś. Praktycznie większość rzeczy wskazuje na to, że zgwałcili cię Jake.

Jeden wielki szok malował się na jego twarzy.

- C-co? - Zapytał łamliwym głosem.

- Przecież n-nawet nic nie c-czuję. - Dało się słyszeć rozpacz w jego głosie.

- Razem z Olive daliśmy ci znieczulenie, później znowu ci je podamy.

Zobaczyłem jak w jego oczach, zaczynają kumulować się łzy, które po chwili spływały po policzkach, spuścił głowę.

Instynktownie usiadłem obok niego.

Delikatnie objąłem go ramieniem.

- Już nic ci nie grozi. Jestem przy tobie. - Szeptałem.

Ta cała sytuacja była popieprzona.

Starałem się go uspokoić, ale nic nie pomagało, był roztrzęsiony.

We mnie rosła żądza mordu osoby, która skrzywdziła tę kruchą istotkę.

Tylko wiedziałem, że jedynie co mogę teraz zrobić to zawiadomić panią Peregrine.

Ona powinna się tym zająć.

Po pewnym czasie Jake zasnął.

Ułożyłem jego głowę na poduszce oraz przykryłem go dokładnie kołdrą.

Dyskretnie wymknąłem się z pokoju, żeby iść zadzwonić.

***

Jake POV

Naprawdę to nie zasnąłem, ale nie miałem na nic siły.

Kiedy tylko usłyszałem zamknięcie drzwi, otworzyłem moje czerwone opuchnięte oczy.

W sumie patrzyłem tylko tempo w sufit.

Mimo, że próbowałem sobie cokolwiek, przypomnieć co działo się później, było to na nic. Czułem się brudny, skażony.

Na sekundę przeszło mi na myśl, że może lepiej jak nie pamiętam. Wiem, że bardziej bym na pewno cierpiał.

Z moich oczu znów zaczęły lecieć łzy.

Jedynie czego teraz chciałem to, żeby Enoch wrócił i mnie przytulił.

Czułem jak, to znieczulenie przestaje działać, powoli zaczynałem czuć te wszystkie rany, oraz najmocniejszy ból w dolnych partiach ciała. Miałem cichą nadzieję, że jednak nic takiego mnie nie spotkało, czyste wyparcie. Tylko ten ból mówi sam za siebie.

Miałem dość życia.

Zamknąłem oczy i starałem się zasnąć.

***

Usłyszałem, jak drzwi bardzo cicho się otwierają i ktoś wchodzi do środka.

Rozbudziło mnie to, leniwie otwarłem oczy.

- Przyniosłem ci lekarstwo. - Powiedział ciemnooki.

Wstałem do pozycji siedzącej, po chwili siedział obok mnie i podtykał mi szklankę z substancją w dziwnym kolorze.

Wziąłem od niego szklankę i popatrzyłem się na niego z miną "Co to jest ?".

- Zamiast zastrzyku, może w smaku nie jest dobre, ale na pewno ci pomoże. Poczujesz się lepiej.

Zatkałem nos i jednym duszkiem wypiłem zawartość.

Odłożyłem szklankę na szafkę nocną.

Dopiero teraz poczułem smak i skrzywiłem się.

Spuściłem głowę i zacząłem bawić się swoimi palcami.

Strasznie brakowało mi takiego ciepła drugiego człowieka.

- M-mógłbyś mnie p-przytulić ?

Enoch wziął mnie na swoje kolana, owinął ręce wokół mojej talii, a jak małe dziecko wtuliłem się w niego.

- Popatrz na mnie.

Od razu podniosłem głowę i popatrzyłem w jego oczy.

- Nie musisz się mnie o takie rzeczy pytać, zawsze możesz mnie przytulić. W końcu jesteś moją przylepką. - Delikatnie się uśmiechnął.

Pomimo wszystkiego również się delikatnie uśmiechnąłem.

Strange, Crazy, Beautiful Love // Enoch O'Connor/Jacob PortmanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz