Sobota (wieczorem)
- Skoro i tak siedzicie u mnie cały dzień to zostańcie na noc - zaproponowałam. - Nie ma nikogo w domu i...
- Nie ma sprawy - odpowiedziały jednocześnie.
- Gdzie pojechali twoi rodzice? - zapytała Ronnie.
- Na jakieś urodziny, czy coś w stylu hucznej czterdziestki - zaśmiałam się.
- Oni się bawią, a ty nie? Trzeba to zmienić - stwierdziła Melissa i wyciągnęła swój telefon. - Piwo czy wino? - zapytała.
- A może szampan - zaproponowała druga, a ja powoli przytaknęłam głowa. Mel zadzwoniła do swojej starszej o cztery lata kuzynki. Niestety w Ameryce alkohol spożywać i kupować można dopiero od dwudziestego pierwszego roku życia... Co nie jest... fajne?
- Hej Sylvia mam prośbę - zaczęła. - Kupiła byś trzy butelki szampana i przywiozła je do Maggie? Nie nikogo nie ma... Tak wiem, że mam u ciebie duży dług... Oddamy ci za paliwo i szampany... Dziękuję jesteś najlepsza - dziewczyna rozłączyła się. - Załatwione - delikatni się uśmiechnęłam. Nie miałam zbytniej ochoty na jakikolwiek alkohol. Szczerze liczyłam na to, że to będzie normalny i spokojny wieczór z moimi przyjaciółkami... Powiedziałam spokojny? Raczej głośny po czym będę musiała cały dzień sprzątać. Tak to zazwyczaj wyglądało na trzeźwo i też nie. Chociaż to drugie zdarzało się bardzo rzadko. Dziewczyny wiedzą, że po sytuacji pół roku temu, wolę raczej pić w mniejszym gronie osób... Albo raczej wcale nie pić. Przyjaciółki boją się o mnie, nie dziwię się im, a moim rodzicom w szczególności. - Ziemia do Maggie - pomachała mi ręką przed twarzą.
- Przepraszam zamyśliłam się - przyznałam.
- A o czym tak myślałaś? - zapytała Ronnie.
- Chyba raczej o kim - zachichotała Mel.
- Przestańcie! - przewróciłam oczami.
- Meg my się po prostu cieszymy - przyjaciółka uśmiechnęła się szeroko.
- Właśnie - przytaknęła druga. - W końcu podoba ci się ktoś kto nie jest podobny do sama wiesz kogo i nie jest sama wiesz kim...
- Jego imię chyba nie jest zakazane? - zapytałam retorycznie. - To przecież nie Voldemort...
- Jest zakazane - powiedziała poważnie Ronnie. Jakieś dwadzieścia minut później pojawiła się Sylvia z naszym "zamówieniem", a za kolejne dwadzieścia minut dostawca z pizzą. Poszukałam kieliszków, a Melissa w tym czasie otworzyła alkohol. - Za nas - dziewczyny wzniosły toast do, którego się przyłączyłam. Przyjaciółki z zerowały szampana, a ja odstawiłam alkohol na bok.
- Co się dzieję? - zapytała blondynka.
- Nie mam nastroju - wzruszyłam ramionami. - Z resztą same wiece, że od tamtej sytuacji alkohol ledwo przechodzi mi przez gardło...
- Mogłaś od razu powiedzieć - zaczęła brunetka. - Skoro tak to schowaj resztę do szafy, a ten otwarty wylejemy do zlewu - zaproponowała.
- Albo wypijemy - wtrąciła się Melissa, ale Veronica popatrzyła na nią morderczym wzrokiem. - Dobra, dobra... to była tylko propozycja - broniła się.
Następnego dnia
- Która ustawiła, jako budzik jakieś durne ptaki? - zapytała zirytowana.
- To nie są ptaki to odgłosy dżungli - odpowiedziała zaspana Mel.
- Po prostu wyłącz tą dżunglę - rzuciłam w nią poduszką, ale okazało się, że z zamkniętymi oczami kiepsko atakuję się ludzi, więc w głowę oberwała Veronica, a później ja.
- Pożyczysz nam jakieś ciuchy? - zapytała Ronnie, a ja przytaknęłam. Wstałam z łóżka i otworzyła szafę. - Bierzcie, co chcecie, ale ma to potem do mnie wrócić - podkreśliłam. - I bądźcie cicho, bo moi rodzice na pewno jeszcze śpią - w tym czasie, kiedy przyjaciółki urządziły wyścig do łazienki, ja poszłam do kuchni i zrobiłam nam śniadanie, czytaj płatki z mlekiem. Problem był w tym, że każda z nas lubiła inny rodzaj płatków: Melissa jadła tylko cynamonowe, Veronica miodowe, a ja czekoladowe kulki. Do tego jeszcze ja lubiłam ciepłe mleko, a one zimne. I powiedzcie mi, że płatki to najprostsze śniadanie...
W szkole
- Czy ty nie masz w swojej szafie mniej feministycznych koszulek? - zapytała Ronnie.
- Nie narzekaj mogłam ci niczego nie pożyczyć i poszłabyś dzisiaj do szkoły w ubrudzonej czekoladą koszulce, albo w samym staniku - uśmiechnęłam się ironicznie, a przyjaciółka zrobiła typową dla niej minę "oh, zamknij się, bo zaraz ci wpierdolę", a ja zrobiłam w stylu: " i tak mnie kochasz ". Weszłyśmy na stołówkę, bo była teraz pora lunchu.
- Dzisiaj jest dzień fit - powiedziała zadowolona Melissa, a ja wydęłam dolną wargę.
- A miałam ochotę na frytki - zrobiłam niezadowoloną minę.
- A ja na budyń czekoladowy - przyznała Veronica.
- Musicie się zadowolić smoothie, kanapkami z ciemnego pieczywa z pomidorem, sałatą oraz chudą szynką albo kotlecikami sojowymi z...
- Ronnie dzwoń po pizzę - przerwałam Mel i westchnęłam, a przyjaciółka przytaknęła.
- Chcesz też? - zapytała blondynkę. Dziewczyna patrzyła to nas to na stołówkę.
- Z podwójnym serem - powiedziała po chwili. Dostawca przyjechał po dwudziestu minutach, więc mamy kolejne dwadzieścia żeby ją zjeść. Poszłyśmy na parking i wsiadłyśmy do mojego samochodu. Przecież nie mogłyśmy jej tak po prostu zjeść na stołówce, bo za dwie sekundy zleciało by się stado sępów i nic by nie zostało...
Dwadzieścia minut później
Brunetka wyrzuciła karton pizzy do śmietnika. Właśnie miałam otworzyć drzwi, kiedy ktoś mnie uprzedził.
- Założyłyście klub feministek? - zapytała Cole. - Mam rozumieć, że dlatego nie siedziałyście ze mną podczas lunchu. W waszym squadzie nie ma miejsca dla faceta? Ja wam coś powiem - wziął głęboki wdech. - To jest dyskryminacja! - krzyknął. - Zniosłem jedną feministkę - spojrzał na mnie. - Melissa, Veronica jest dla was jeszcze nadzieja - chłopak zaczął swój monolog, a ja wywróciłam oczami. Cole już taki był lubił dramatyzować i używać dużej ilości słów... Wyminęłam go w drzwiach.
- Śmiało kontynuuj swój monolog - uśmiechnęłam się lekko i poszłam dalej. - Następnym razem nie dam wam żadnych ciuchów i przyjdziecie do szkoły w stanikach - mrugnęłam do przyjaciółek i zniknęłam w głębi szkoły.
---------------------------------------------
Hej wszystkimJakieś plany na weekend?
UWAGA ŻYCIOWA RADA: nie miejscie crushy
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał :)
Idę oglądać Riverdale
KOCHAM ❤
CZYTASZ
American girl & English boy |•Bradley Simpson•|
FanfictionWOLNO PISANE Dziewczyna - impulsywna feministka. Chłopak - ironiczny materialista. Ona mająca stereotypowe zdanie o Anglii i jej mieszkańcach. On mający stereotypowe zdanie Ameryce i jej mieszkańcach. Ona zakochana w Ameryce i w nim. On zakochany w...