(PRZEPRASZAM ZA DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ)
Kogut na podwórku zapiał już piąty raz. Liczyłam. Pierwszy raz było to coś koło 6:03. I właśnie od tej godziny obydwoje nie spaliśmy, a raczej próbowaliśmy zasnąć pomiędzy jednym odgłosem ptaka a następnym. Około 6:30 ktoś wypuścił konie na pastwisko. Nawet nie musiałam wyglądać przez okno, żeby wiedzieć, że tak się stało. Po prostu było słychać ich rżenie. Miałam serdecznie dosyć bezczynnego leżenia. Szczególnie dlatego, że w pokoju zaczynało robić się coraz bardziej gorąco. Słońce prażyło od samego rana i wpadało do pokoju przez nie do końca zasunięte zasłonki. Około godziny siódmej postanowiłam się ubrać i zejść na śniadanie.
- Wstajesz? - mruknął z głową w poduszce. Odpowiedziałam mu tylko cichym westchnięciem. Chłopak wyciągnął rękę. I spojrzał na mnie kątem oka. Podeszłam bliżej. - Nachyl się - zdziwiona nachyliłam się do niego. Szepnął mi na ucho. - Skoro już wstałaś to zrób mi jajecznicę - wywróciłam oczami i cisnęłam w niego poduszką.
- Sam sobie zrób! - krzyknęłam mu do ucha. Chłopak aż podskoczył. Poszłam do łazienki odświeżyć się oraz ubrać (outfit w mediach). Ubrałam się lekko, bo dzisiaj będzie pewnie około trzydziestu stopni. Skoro już teraz jest bardzo ciepło. Gdy zeszłam na dół poczułam zapach jajecznicy oraz boczku. Simpson dobrze trafił ze śniadaniem.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się.
- Witaj Maggie. Wcześnie wstałaś - kobieta postawiła przede mną śniadanie oraz szklankę wody.- Jakby to ująć... Już od wczesnych godzin porannych słuchałam serenady koguta - zaśmiałam się.
- No tak. Wiesz ja już nawet tego nie słyszę. Przyzwyczaiłam się i nie zwracam na to uwagi - pani Morgan dosiadła się do mnie i zaczęła czytać gazetę. Po chwili w kuchni pojawił się Travis.
- Masz może ochotę pojeździć dzisiaj konno? - zapytał z tym swoim kowbojskim akcentem, a ja o mało, co nie zakrztusiłam się jajecznicą.
- Pewnie, że tak - przytaknęłam.
- Jeździłaś kiedyś?
- Gdy byłam dzieckiem często - odpowiedziałam.
- To świetnie - ucieszył się. - Znajdę ci jakieś kowbojki i możemy ruszać w teren dopóki nie jest aż tak gorąco - oznajmił. - Twój chłopak będzie chciał z nami jechać?
- Gdybym go miała to bym go o to zapytała, a jeśli chodzi o Anglika z którym przyjechałam, Bradley pewnie śpi albo jest teraz w łazience, a za nim z niej wyjdzie będzie południe - podziękowałam gospodyni za śniadanie i poszłam z Travisem. Blondyn dał mi kapelusz i buty. - Ostatni raz jeździłam jakieś pięć lata temu - oznajmiłam.
- Trochę minęło od tamtego czasu. Może najpierw chcesz spróbować pojeździć trochę na lonży. Oswoić się, po anglezować... - wiedziałam, że mnie podpuszcza, bo zaczął się głupio uśmiechać.
CZYTASZ
American girl & English boy |•Bradley Simpson•|
FanficWOLNO PISANE Dziewczyna - impulsywna feministka. Chłopak - ironiczny materialista. Ona mająca stereotypowe zdanie o Anglii i jej mieszkańcach. On mający stereotypowe zdanie Ameryce i jej mieszkańcach. Ona zakochana w Ameryce i w nim. On zakochany w...