Rozdział 3

13 1 0
                                    



Po nieprzespanej nocy leżałem w łóżku przez kolejne parę dni, nie mogąc dojść do tego, co wydarzyło się tego feralnego dnia. Nic nie jadłem i nie piłem. Teoretycznie nie musiałem tego robić, ale lubiłem. Nie wiem, dlaczego aż tak bardzo się tym przejąłem. Niestety czułem, że wracają stare odczucia. Wiedziałem, że nie było dobrze. Stwierdziłem, iż pomału zaczynam śmierdzieć, więc postanowiłem się umyć. Nie zabijałem nikogo przez ten czas, co też wpływało na mój nastrój. Musiałem coś zrobić, bo nie chciałem, aby skończyło się tak jak... Kiedyś. Bóg, ani Lucyfer na pewno nie wybaczą mi tym razem. Chociaż co do tego pierwszego to już dawno straciłem nadzieję. Wszedłem pod prysznic, a zimna woda spływała mi po plecach, z które swoją drogą były kościste. Nie ćwiczę zbyt często, więc dlatego tak to wygląda. U nas o wiele szybciej zachodzą takie przemiany jak zmiana sylwetki, ze względu na brak ćwiczeń fizycznych. Parę dni wystarczyło abym tak wyglądał. Wychodząc z kabiny usłyszałem jak ktoś... WŁAMUJE MI SIĘ DO MIESZKANIA?! Tego za wiele! Błyskawicznie założyłem na siebie szlafrok i wziąłem swój nóż chowając się za ścianę w salonie. Może nie będę musiał wyłazić z tego głupiego domu, żeby się pobawić. Nagle odgłosy wyłamywania zamka ucichły. Temu idiocie udało się. Raz, dwa, trzy... ATAK! Wbiłem nóż w brzuch włamywacza. Spojrzałem mu w oczy i zamarłem. To był... Mój przyrodni brat!

-O nie, nie, nie, nie... Adam!

-Kochany braciszek, jak zawsze trafia w czuły punkt.

Jego słaby uśmiech sprawił, że chciałem cofnąć czas i to w siebie wbić to beznadziejne narzędzie. Chciałem umrzeć, chociaż wiedziałem, że to niemożliwe.

-Nic nie mów. Wszystko będzie dobrze, będzie dobrze, dobrze...

Powtarzałem to w kółko i w kółko. Nic nie będzie lepiej... Nigdy.

-Dobrze wiesz, że umieram. Twój nóż jest wyjątkowy... Nic mnie nie uratuje.

Ten mały kretyn miał rację. Nie dało się go uleczyć. Miał jedyne szesnaście lat... Modliłem się do Boga, aby pozwolił mu do siebie dojść. Chociaż nie był on Aniołem Mroku, powiedziałem mu, kim jestem i co robię. Zaakceptował to. Jako nastolatek, który dopiero osiedlił się na ziemi zesłany przez najmroczniejsze siły zła zostałem przyjęty pod dach tej rodziny. On stał się dla mnie jak prawdziwy brat i odwrotnie. Teraz, musiałem się z nim pożegnać na zawsze.

-Żegnaj, mój drogi. Pamiętaj jesteś dla mnie wszystkim.

-Wiem, ja ciebie też kocham staruszku. Przekaż rodzicom o mojej śmierci. Nie przyznawaj się im jednak, kto mi to zrobił. Mam nadzieję, że znajdziesz szczęście.

Pocałowałem go w czoło, chociaż wiedziałem, że już odszedł. Ostatnie zdanie, które do mnie wypowiedział, nie będzie prawdą. Nigdy nie znajdę ukojenia po tym, co zrobiłem. Zapowiadały się bardzo, ale to bardzo mroczne czasy w moim egzystowaniu. Zacząłem płakać nad swoim losem, nie wiedząc, że ktoś obserwuje mnie z góry, a także na Ziemi, zaraz pod moim oknem. Nie dane było mi to jednak ujrzeć.


Dzisiaj taki krótszy rozdział, ze względu na święta ;p Wszystkiego dobrego z okazji Świąt Wielkanocnych! 

Anioły MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz