Rozdział 4

17 1 0
                                    


Nie wiem ile czasu minęło odkąd zabiłem Adama. Otworzyłem oczy i to, co zobaczyłem nie było przedpokojem w moim mieszkaniu. Leżałem na łóżku otoczony przez szyby. Podniosłem się i zacząłem rozglądać  po pokoju. Był on przestronny. Po lewej stronie znajdowały się drzwi do toalety, a mogłem to wywnioskować z tego, iż ściany nie były już oszklone. Chciałem wstać i pójść do łazienki, lecz coś mi to utrudniło a mianowicie dopiero teraz zobaczyłem, że zostałem przykuty do ramy posłania. Świetnie, czyli teraz muszę czekać, aż ktoś łaskawie mnie rozkuje...Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, iż podejrzewałem gdzie mogę się znajdować, a to miejsce nie wróży nic dobrego. Modliłem się w duchu, aby ktoś wreszcie przyszedł, bo troszeczkę niewygodnie mi się robiło. Jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł średniego wzrostu chłopak. Miał on mniej więcej tyle lat, co ja. Śmiało można było stwierdzić, że jest nadzwyczaj ładny. Był brunetem o zielonych oczach z lekko zarysowanymi mięśniami brzucha. Ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie. Spojrzał na mnie trochę jakby litościwie.

- Witaj, nazywam się Dagio i przyszedłem ci pomóc.

-Gadka szmatka. Gdzie jestem, po co tu jestem i dlaczego jestem przykuty?!

-Na te pytania odpowie ci już ktoś inny, a teraz nie ruszaj się.

Podszedł do łóżka, po czym rozkuł moje ręce.

-Idź do łazienki, weź prysznic i tak dalej. Czyste ubrania też tam znajdziesz. Będę na ciebie czekać.

Bez słowa ruszyłem w stronę pomieszczenia. Ubrania, które ktoś mi przygotował były identyczne, jak te, które miał na sobie Dagen czy jak mu tam było. Rozebrałem się i spojrzałem w lustro. Od czasu feralnego spotkania w bloku Nieznajomego moje ciało zupełnie straciło jakiekolwiek umięśnienie. Nie żeby trudno było to zmienić, ale jakoś na nic nie mam ochoty. Wszedłem pod prysznic i po piętnastu minutach ubierałem się. Zdziwiło mnie to, że rozmiar idealnie pasował. Skąd ci zasrańce wiedzieli, jaki mam rozmiar?! Chyba, że... Nie no bez jaj! Wychodząc z łazienki zapomniałem, że przed kąpielą powinienem rozłożyć swoje przecudowne skrzydła, ale głupi Christian zapomniał. Widząc uśmiech na twarzy chłopaka, który po mnie przyszedł zdałem sobie sprawę, że mam mały problem...

-Ktoś tu chyba czegoś zapomniał...

-Nie śmiej się głupku.

Dla mnie to nie było śmieszne, bo teraz przez cały dzień będę musiał tak chodzić, a to trochę utrudnia sprawę z kamuflowaniem się.

-Tutaj nie musisz się obawiać, że ktoś wyda, kim jesteś. Tak w ogóle to wyjątkowo ładne je masz.

To fakt, są ładne. Duże i czarne, mające lśniące pióra.

-Jak śmiesz czytać mi w myślach! Podejrzewałem gdzie jestem, ale teraz biorąc pod uwagę twoją umiejętność i to, jaką mam wiedzę odnośnie takich jak wy...

-Jeszcze wiele rzeczy cię zdziwi drogi Christianie.

-Skąd... W sumie to nie ma sensu pytać. Idziemy, gdziekolwiek mamy iść?

-Oczywiście, chodź za mną.

Anioły MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz