7

194 19 21
                                    

[ Wesołych świąt robaczki! ]

  Pierwszy przebudził się Eridan. Obudził go falujący nieznośnie brzuch, ale chłopak postanowił dzielnie z nim walczyć. Zacisnął powieki, starając się ponownie zasnąć, jednak kiedy poczuł, że nie ma na sobie żadnych ubrań, zaniepokoił się. Jeszcze bardziej zaniepokoił się, gdy jego łydki dotknęła trzecia, z pewnością nienależąca do niego noga. Zanim spróbował dowiedzieć się, kto leży obok niego, wyprowadził kopniaka w obcą nogę i odskoczył pod ścianę. Zakrył się pościelą po samą szyję.

 Po pokoju poniósł się bolesny, wściekły syk Solluxa. Captor złapał się za nogę i z wyrzutem spojrzał na czerwonego Eridana. Z początku widocznie nie był w stanie załapać, o co chodzi. Marszcząc brwi, zlustrował drugiego chłopaka.

 - Cz-czy my...? – zapiszczał Eridan i zasłonił pościelą usta. Sollux odniósł wrażenie, że za moment się rozpłacze.

 - A co, nie pamiętasz? – prychnął, starając się zdusić ból łydki. Już mniej więcej pamiętał, co się stało i jak skończyli razem w łóżku.

 Eridan cały się zasłonił. Spod pościeli wydobył się tylko jego przytłumiony głos, powtarzający: „nie, nie, nie", bulgotanie przypominające zbyt mocno gotującą się wodę i coś na kształt „blech".

 - ED do łazienki! – Sollux poderwał się, złapał Eridana i pociągnął go do ubikacji, wciąż owiniętego kołdrą. Ledwie zdążyli.

 Sollux przytrzymał włosy Ampory, które przez noc całkowicie oszalały i pościel. Starał się jednocześnie gładzić go po plecach, mając nadzieję, że choć trochę mu to pomoże.

 - Kara na przyszłość, żeby nie mieszać – śmiał się.

 Gdy Eridan uspokoił się, Sollux przyniósł mu butelkę wody. Ampora skulił się w pościeli w kącie łazienki, zaraz przy muszli, przepłukał usta, napił się i opuścił wzrok. Sollux usiadł obok, w drzwiach, bo inaczej nie mógłby się zmieścić i uśmiechnął się do Australijczyka.

 - Naprawdę nic nie pamiętasz? – zagadnął.

 - Nie, coś pamiętam. Jak... umawialiśmy się pod blokiem? Ale... Nie... - Chłopak znów ukrył twarz. Sollux wplątał palce w jego włosy.

 - Tylko nie rycz. Byliśmy pijani, rozebraliśmy się i poszliśmy spać. Nic się nie stało.

 - Naprawdę? – Eridan uniósł twarz.

 - Tak. A co, wizja przespania się ze mną jest naprawdę tak przerażająca?

 - N-nie – Ampora pokręcił lekko głową.

 - Napij się jeszcze.

 - Mhm.

 - Wyglądałeś na przerażonego.

 - Ja... - Chłopak odstawił wodę. – Umm, Fef ci nie pisała?

 - Co miała mi pisać? A zresztą rozmawiamy teraz, nieważne czy FF pisała mi, czy nie, cokolwiek chcesz mi powiedzieć.

 - Dobra, jasne. Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć... Nigdy nie byłem zakochany.

 - Co ty, serio? – Sollux nie zdołał powstrzymać uśmiechu. Było to dla niego niemożliwe, żeby chłopak w jego wieku nigdy nie był zakochany.

 - Uh, no, na pewno nie naprawdę. Kiedyś myślałem, że jestem zakochany w Fef. Ale byłem wtedy smarkaczem.

 - Haha, wasze dzieci nie byłyby tak doskonałe, jak wy.

 - No tak, trzecia ręka nieco oszpeca.

 Sollux zaśmiał się i zmienił trochę pozycję na wygodniejszą. Był teraz bliżej Eridana.

ZimaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz