Rozdział IV

5 0 0
                                    

Rano na korytarzu rozległ się potężny dźwięk trąbki. Przerażona od razu usiadłam.
- Co się dzieje?!  - Rozejrzałam się, koło mnie stała Nancy.
- Pobudka, za dwadzieścia minut mamy być na zbiórce.
- Jezu... Dlaczego mi to robisz.... -Niezadowolona wstałam i spojrzałam na przedmiot w mojej dłoni znaleziony w studni. Założyłam go na szyję i zaczęłam się ubierać i robić niezgrabnego koczka na głowie. Ubrana wyszłam na zbiorkę. Wszyscy szeptali, stanęłam obok kKory.
- O co im wszystkim chodzi?
- Mysza, nie wróciła do domków wieczorem i jej nigdzie nie ma. Chyba coś jej się stało.... - Mówił wyraźnie zaniepokojony.
- Może pojechała do domu?
- Ona nigdy by tak nie zrobiła, dobrze ją znam.
- Cisza! Robimy wszystko co się da by znaleźć Mysze, na pewno nic jej nie jest. - Krzyknęła drużynowa ukrywajac niepokój.
- Baczność! Za mną na stołówkę, równym krokiem marsz! - Słychać było w głosie drużynowej niepokój, poszliśmy na śniadanie, ale nikt nie miał apetytu. Wszyscy myśleli o  tej dziewczynie. Po śniadaniu odbyły się ćwiczenia, czułam się jakby dookoła mnie pełzały zombie, zgaszone, i bez życia. Nawet zawsze uśmiechnięty Kora był przybity. Ćwiczenia jak zwykle były męczące, po ćwiczeniach, czas na sprzątanie pokoju. Nie widziałam w tym sensu, sprzątać by zrobić miejsce na nowe śmieci. Też coś, jednak to mi tym razem tak nie przeszkadzało jak myśl czemu Mysza zniknęła, co się stało..... i że musze znaleźć jakiś trop. Wszystko co mogłam to wepchnęłam  pod łóżko i starannie ukryłam sprzęt elektroniczny który był zakazany. Przyszła "inspekcja", rozejrzała się i poszła dalej. Zeszłam z innymi na dół każdy dostał do plecaka lunchbox z obiadem, widocznie szliśmy w dłuższą drogę. Szłam obok Kory.
- Poszukamy jej, na pewno się znajdzie. - zrobiło mi się go żal.
- Dzięki że chcesz mnie pocieszyć.... - Chyba chciał się uśmiechnąć, ale mu nie wyszło. Szliśmy pod górkę i z górki i przez jakieś przewrócone pnie Dębów. Nie miałam już siły wlokłam się z tyłu.
- Mała przerwa! Odpocznijcie! - Krzyknęła drużynowa gdzieś idąc. Napiłam się wody, rozglądając się. Byliśmy daleko od schroniska.
- AAAAAA! ! - Po lesie rozbiegł się mrożący krew w żyłach krzyk. Od razu pobiegłam z Korą do źródła, Michalina zwana Misią siedziała przerazona pod drzewem, Kora pomógł jej wstać i ją objął, ja natychmiast spojrzałam tam gdzie kierował się jej wzrok. Na ziemi leżało wystające z krzaków rozszarpane ciało sarny, wszędzie była krew. Przybiegła drużynowa. I spojrzała na nas i na sarne, którą nagle coś z łatwością wciągnęło w krzaki. Drużynowa kazała nam uciekać. Biegła za nami upewniajac się że cokolwiek to było nie pobiegło w naszą stronę. Kora tulił płaczącą ze strachu Misię. Drużynowa też nie wyglądała najlepiej.
- Na dzisiaj koniec, wracamy szybko do schroniska. - Potruchtalismy po jakimś czasie byliśmy w schronisku był już wieczór. Nikt po raz kolejny nie miał ochoty na obiad. Wszyscy dopytywali się co się stało jednak nikt nie chciał odpowiedzieć. Poszłam do pokoju gdzie, jeszcze niedawno, spała Mysza. Grzebałam w jej rzeczach, znalazłam jej pamietnik ozdobiony w różowe wstążeczki i kolorowy makaron. Schowałam go pod bluzkę, wychodząc z pokoju i kierując się do swojego. Tam włożyłam go pod materac w moim łóżku. zeszłam na dół do reszty.
- Gdzie byłaś? - Pyta Kora siedząc pod drzewem.
- W toalecie. - Kłamstwa zawsze wychodziły mi łatwo. Od małego nie miałam problemów z mówieniem nieprawdy. Usiadłam obok niego.
- Nie wyglądasz na wstrząśniętą tą naszą przygodą w lesie.
- To mógł być tylko jakiś wilk. - Wzruszyłam ramionami.
- Nie, wilk nie chowałby się tak, zauważyłbym go. Nie raz je widziałem. - Spojrzał na mmie jak na idiotkę, która nigdy nie była w lesie.
- Nie patrz tak na mnie, ostatnim razem byłam w lesie jak miałam siedem lat. Nie lubiłam i nadal nie lubie ti chodzić.
- Las to mój drugi dom.
- Każdy ma inne hobby. Twoje to survival po lesie, mój to pobijanie rekordu w RPG-ach. - Chyba nie dokońca wiedział co to, ale nieprzeszkadzało mi to. Po kolejnych ćwiczeniach, poszliśmy do pokojów. Przez okno widziałam jak drużynowa rozmawia przez telefon, nerwowo bawiąc się krawatem. Pewnie rozmawia o Myszy i o tym czymś w lesie. Poszłam pod prysznic. I w piżamach położyłam się grzebiąc w laptopie.
- Dobrze go schowaj bo czasami jest przeszukiwanie rzeczy, po akcji z Myszą na pewno będzie przeszukiwanie pokoi. - Rzekła Nancy poprawiając gumkę w aparacie.
- Dam sobie radę, nie raz już chowałam rzeczy przed innymi.
- Moge zgasić światło? Chyba pójdę spać już za dużo wrażeń.
- Tak zgaś, nawet to lepiej i dla mnie. - Czytałam trochę o lesie i o zwierzętach, kiedy Nancy zasnela wzięłam pamietnik i z latarka siedziałam pod kołdrą. Otworzyłam pierwszą stronę

Obóz tajemnic [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz