Finał historii z 「Jak zwierzę」i 「Jeszcze raz」
To nie tak, że się zadomowiłem w mieszkaniu, a dopiero później pokochałem Sakunosuke. To on najpierw pokochał mnie, a zaraz potem pokazał, że mogę pokochać go. Mieszkanie to kwestia gustu.
Byliśmy ze sobą od dłuższego czasu, a ja nie potrafiłem zaprzeczyć, że zakochuję się. Nie uważałem miłości za przeżytek, ale po tym wszystkim... po prostu zdawało mi się, że jej w ogóle nigdzie nie ma.
A tu bum. Bum-bum. Bum-bum. I tak w kółko. Serce zaczyna mi bić na samą myśl o nim.
Siadam przy stoliku z nosem w kwiatach, które ostatnio mi przyniósł. Gdy wcześniej tak zrobiłem, on ścierał mi z twarzy pyłek, a ja mogłem poczuć jego przyjemny dotyk.
Dzięki Sakunosuke przestałem się tak wszystkiego bać. Uśmiecham się, mam się z czego cieszyć, od miesięcy nie płakałem, a on twierdzi, że zaczynam się rządzić. Może to i dobrze? To, co było wcześniej, załamało mnie. Wtedy w mojej głowie huczało tylko, żeby przetrwać następny dzień i nie zasnąć na głodniaka. Dziś myślę o tak głupich rzeczach, o których wtedy się bałem.
Drzwi się otwierają.
- Chuuya, jak ci minął dzień? - słyszę za sobą i znów się odwracam. - Jesteś dziś naprawdę wesoły.
- A nie mam prawa mieć dobrego humoru? - pytam, wstając i idąc w jego stronę. Szybko go odnajduję i porządnie przytulam. - Minął mi miło, ale chciałbym w nim trochę więcej ciebie.
- Doprawdy? - słyszę psotny ton w jego głosie i nie mylę się, bo mnie podnosi i całuje, tak jak z reguły robi w takich momentach. - Dziś mam więcej energii, przez ten jeden dzień nic złego się nie działo. Masz na coś konkretnego ochotę?
Prycham. Zwykle w takim momencie mówił to dla żartu, mając nadzieję, że ja nie mam pomysłu i będzie mógł zaszpanować swoim. Tym razem jednak czeka na moją odpowiedź.
- Cóż, jest jedna taka rzecz.
- Jaka?
Szepczę mu do ucha to wszystko, czego dziś chcę. Czuję, że on styka nasze czoła, co robi tylko wtedy, gdy naprawdę chce, żebym go słuchał.
- Jesteś tego pewien? - pyta mnie cicho, muskając swymi ustami moje usta.
- Jak jeszcze niczego. - rzucam, wieszając ręce na jego szyi.
- A to... nie jest za szybko? - w jego głosie było zmartwieniem, przejechał palcem po mojej zamkniętej powiece.
Wiem dobrze, co miał na myśli. Ale dobrze już nauczyłem się na to odpowiedzi.
- Złe wspomnienia chcę zastąpić dobrymi. - odpowiadam.
Przez dłuższą chwilę milczy, aż w końcu niesie mnie do innego pokoju, w którym z reguły byłem tylko w nocy. Jego... nasza sypialnia pachnie inaczej, niż inne pokoje. Tutaj zazwyczaj czuć taki korzenny zapach. Nie znam dokładnego układu mebli, ale nie muszę, bo on od razu niesie mnie łóżka, na miękką kołdrę.
Z troski nie kładzie się na mnie, ale jest tuż nade mną. Ja prawie bezbłędnie trafiam dłońmi w jego włosy i bawię się nimi, podczas gdy on całuje moją szyję. Słyszę, jak szepcze moje imię i wiem, że znów chce się upewnić, czy wszystko jest dobrze, ale ostatecznie o to nie pyta.
- Kocham cię. - odpowiadam i uśmiecham się, chcąc mu dodać otuchy.
Szukam palcami jego ubrań i powoli je z niego zrzucam. On odezajemnia się tym samym, nie pozwala mi myśleć o chłodzie. Jego usta lądują na mojej piersi i zostają tam na dłuższą chwilę, pewnie zostawiając ślady, ale nie przeszkadza mi to. On i tak będzie jedynym, który będzie je widział, więc w czym problem?
Równocześnie chcę, by to trwało jak najdłużej, ale pragnę też przejścia dalej. Dziwny dylemat.
Sakunosuke sam wie lepiej, jak to zrobić. Wiem dobrze, że wie co robi. Czuję, jak pozbywa mnie kolejnych ciuchów i jak moje ciało drży pod jego dotykiem. To takie magiczne. Gdy on na chwilę się zatrzymuje i chyba mnje ogląda zauważam coś jeszcze, napawającego zawstydzeniem.
Jestem na jego łasce.
Szybko jednak dowiaduję się, że nie muszę tak o tym myśleć. Chcę coś powiedzieć, ale jego dotyk obiera mi zrozumiałość moich słów. Wszystko zmienia się w nieartykułowany jęk. Nie mogę wydusić z siebie słowa, a pierwsze, które w końcu powiedziałem, to jego imię. Bardzo głośno, na dodatek. W sumie zawstydzam się na moment, gdy przypominam sobie, że to nie wszystko, że to co teraz czuję, to dopiero początek.
Płonę od jego dotyku, a on dobrze o tym wie i dalej to robi, doprowadzając mnie do niemal ekstazy i... przestaje. Spojrzałbym na niego z pretensją, no ale nie mogę, przez co chce mi się śmiać. Dobrze wiem, dlaczego przerwał to wszystko.
Wiem, co się zaraz stanie i nim choćby zebrałem się na powiedzenie czegokolwiek, on zaczyna we mnie wchodzić. Chciałbym zobaczyć jego minę, ale mogę jedynie jej dotknąć. Ma zmrużone oczy, uchylone usta, napięte mięśnie twarzy i gorącą skórę. I szepcze moje imię, wciąż. Samo wyobrażenie napawa mnie jeszcze większym podnieceniem. Z moich ust ucieka jęk, gdy orientuję się, że jest cały we mnie, że nasze ciała są złączone. Wiszę mu na szyi i wiem, że w moich oczach byłoby samo porządnie, a w jego wciąż kryłaby się troska. Tacy jesteśmy i nie mamy na to większego wpływu.
Szukam ustami jego ust, ale gdy zaczyna się poruszać, jest to jeszcze trudniejsze, nie potrafię się skupić. Nie pamiętam już, czy to w ogóle bolało.
To śmieszne, ale czuję się oślepienie z przyjemności. Jego ruchy są lekkie i przyjemne, ale to nie znaczy, że nie robią na mnie wrażenia.
Czasem nie jest ważne, jak się z kimś kocha, a ważne jest to kto to jest ten ktoś. Tak właśnie czuję teraz i napawa mnie to szczęściem. Czuję, jak zbliżam się do granicy i czuję, że on też. Docieramy do ekstazy razem. Sakunosuke po wszystkim pada na mnie, zapominając o swoim ciężarze, ale mi to nie przeszkadza, czuję go przy sobie i jestem szczęśliwy.
- Co ty ze mną robisz, Chuuya?
- To samo co ty ze mną, kochanie. - szepczę i padam głową na poduszkę.
- Kocham cię. - to ostatnie co słyszę, nim zasypiamy.
Pokój nadal pachnie jak korzenne ciastka.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o tą historię o niewidomym Chuu. Naprawdę cieszę się, gdy widzę, że się to wam podoba.
CZYTASZ
BSD ONE-SHOTS
FanficReaderki i paringi, ale nie wszystkie bo ja wybredna jestem. Miłego czytania :D