Rozdział 3

8 0 0
                                    

Kuba

Woda spływała gładko po moim ciele. Powoli napawałem się jej ciepłem. To dobra odmiana po wcześniejszej kłótni z ojcem. Wprowadza cię w stan spokoju. Co do mojego ojca, nienawidzę go, nienawidzę go całym sercem. Zresztą on do mnie czuje to samo. Zawsze patrzy na mnie z obrzydzeniem, zupełnie inaczej niż na moją siostrę, gdy ona wchodzi do pokoju zawsze się do niej uśmiecha a w jego oczach widać błyski szczęścia. Fakt, który go przy mnie trzyma to ten, że wpisany jestem w papierach jako jego syn - niestety. Jednak wcale go nie przypominam, nie jestem do niego w ogóle podobny, mam inne rysy twarzy i inny charakter. Czasami się zastanawiam, czy moja mama nie miała romansu lub czy nie podmienili mnie przypadkiem w szpitalu.

Wyszedłem spod prysznica wycierając głowę i owijając biały ręcznik wokół bioder. Moje blade ciało odbijało się w wielkim lustrze nad umywalką. Odkręciłem kurek zamaczając w wodzie szczoteczkę do zębów i chwyciłem za tubkę z pastą. Już miałem ją nałożyć, gdy na umywalkę spadła duża bordowa kropla, a zaraz po niej następna. Spojrzałem w lustro, krwawiłem z nosa. Znowu, cholera.

Szybko urwałem kawałek papieru toaletowego i zacząłem tamować krwawienie. Coraz częściej mi się to zdarzało. Muszę coś z tym zrobić. Warknąłem, wychodząc z łazienki i nadal trzymając się za nos złapałem za komórkę, wybierając pospiesznie numer. Po trzech sygnałach odezwał się głos.

-Hej, co tam u ciebie dzieciaku?

-Jesteś jutro u siebie? -Zadałem konkretne pytanie, pomijając odpowiedź na te, które mi zadano.

-No pewnie mały, co jest? - zapanowała chwila ciszy. - Znów się biłeś, a może nieszczęśliwi wypadek, których zawsze masz dosyć sporo? Pewnie wpakowałeś się w jakieś kłopoty. Mów już i tak nic mnie nie zdziwi.

-Pesymista.

-Jeśli chodzi o ciebie, to zawsze będę stawiał na te najgorsze scenariusze.

-Dzięki, to naprawdę mnie dowartościowało.

-Proszę bardzo.

-Będę jutro o dziesiątej.

-W porządku.

-Na razie. -Rozłączyłem się i położyłem telefon na szafkę, sprawdzając, czy przestałem krwawić. Na papierze nie pojawił się nowy bordowy znak, dlatego rzuciłem się wygodnie na łóżko zakrywając głowę poduszką. Eryk jest lekarzem, znaczy nielegalnym, bo cofnęli mu prawo do wykonywania zawodu, za coś tam. Jest on jedyną osobą, która ma w pełni moje zaufanie. Zawsze mi pomaga. Gdy miałem złamaną rękę lub żebra po bójce lub gdy po prostu jestem chory, zawsze idę do niego i tylko jemu mówię co mi dolega, nikt inny o tym nie wie.

Maciek

Jest piękna, uwielbiam jej widok, opadające lekko na ramiona blond włosy, uśmiech i gdy marszczy swój lekko zadarty nosek, gdy się nad czymś zastanawia lub gdy się jej coś nie podoba. Potrafi mnie rozśmieszyć, pamiętam jej wszystkie gesty, całą mimikę twarzy. Przy niej czuje coś, czego nie czułem przy nikim innym. Zawsze od tego uciekałem, nie przywiązywałem wagi do uczuć, to była moja obrona, lecz teraz, teraz to coś mnie złapało i nie chce puścić, sprawia, że czuje się szczęśliwy, przepełnia mnie takim szczęściem, którego jeszcze w moim życiu nigdy nie doznałem, sprawia, że zaczynam się nad tym zastanawiać, czy ja w ogóle na nie zasłużyłem. Gdzieś tam głęboko w podświadomość, przez białą mgłę pełną radości, która mnie otacza jak tarcza ochronna przed tym złym światem, przeczuwam, że się coś zdarzy, coś bardzo ważnego. Nie wiem tylko, czy to będzie coś złego, czy coś dobrego.

-Maciek? - słyszę jej głos przebijający się przez moje myśli.

-Tak? -pytam, próbując zakryć moją dezorientacje.

WAWA KIDSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz