#3 Komplikacja

50 0 1
                                    


Od ostatniej imprezy minął miesiąc. Z Mattem zostaliśmy parą. Na reszcie po kilku latach z powrotem czułam te bardzo dawne uczucie w moim brzuchu. Na samym początku oboje musieliśmy bardziej się poznać, i poskutkowało. 

-Muszę już iść.. - wydusiłam z siebie w odstępach od pocałunków

-Najchętniej to nie puściłbym cię nigdy... 

Po chwili odsunęłam się od chłopaka i poszłam w stronę domu. Dzisiaj wyjątkowo nie wracałam z Mattem ze szkoły ze względu że miał ważną próbę ze swoim zespołem. Założyłam słuchawki i podążyłam w stronę domu, po drodze musiałam zajść do sklepu po coś na obiad. Najbliżej mnie był jakiś spożywczak gdzie kupiłam mrożoną pizze i szybko z niego wyszłam.

Powolnym krokiem szłam w stronę domu, a z oddali zobaczyłam nieznajomego chłopaka pod moją furtką. Na oko był w moim wieku, wysoki, brunet. Wątpiłam że to ktoś do mojej rodzicielki.

-Pomóc w czymś? - zapytałam 

On tylko odwrócił się gwałtownie w moją stronę i na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wyglądał jak psychopata... z każdą sekundą zaczynałam się go bać...

-To ty Wiki? - zapytał z pewnością w głosie

-Zależy kto pyta. - skrzyżowałam ręce i czekałam co będzie dalej

-Nie pamiętasz mnie? - posmutniał

-No jakoś nie bardzo? - nie miałam ochoty na jakieś podchody więc postanowiłam zignorować tego gościa. 

Kiedy otworzyłam furtkę, i już wyciągałam klucze, aby otworzyć dom, chłopak znów sie odezwał

- To ja! Eryk... 

W tym momencie kopara mi opadła. Nie mogłam uwierzyć że jeszcze kiedykolwiek zobaczę mojego najlepszego przyjaciela. Zmienił się nie do poznania. Z prędkością światła puściłam na ziemie moją siatke z zakupami i podbiegłam do niego mocno się wtulając. Od razu odwzajemnił uścisk.

-Tęskniłam ty pajacu... - wyszeptałam, a z oczu zaczęły dobrowolnie wypływać łzy szczęścia

-Ja też skarbie...

Czułam że ta chwila to tylko kolejny mój głupi sen, który skończy się razem z nadejściem kolejnego dnia. Okropnie tęskniłam za nim przez te kilka lat. Nie było miesiąca jakbym chociażby raz nie wspominałabym naszego cudownego dzieciństwa. Liczyłam że znów będzie jak dawniej... z jednym małym ale. 

-Kiedy wróciłeś? - oderwałam się od niego, a ten przetarł ręką moje łzy

-Z kilka tygodni temu. Byłem tutaj kilka razy, jednak obawiałem się że się przeprowadziłaś, a na Facebook'u nie ma po tobie śladu.

-Chciałam zapomnieć... - szepłam

-O mnie?- zdziwił się

-Myślała że zapomniałeś o mnie i naszych obietnicach... - spuściłam głowę, którą on momentalnie podniósł 

-Nigdy bym o tobie nie zapomniał. Trochę mi zajęło zanim wróciłem, ale już cie nie opuszczę. - Oparł swoje czoło o moje, a ja zaniemówiłam 

-

Zaprosiłam go do środka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaprosiłam go do środka. Minęło kilka godzin zanim uświadomiłam sobie że to nie sen. Rozmawialiśmy, dużo rozmawialiśmy. Opowiedział mi o swoim życiu we Włoszech. O tym jak tęsknił i pamiętał o naszych chwilach razem. Jego rodzice wreszcie po latach mogli tu wrócić, kiedy jego ojciec dostał dobrze płatną pracę. Ja również powiedziałam co przez te lata się ze mną działo. Nie miałam jednak siły powiedzieć mu o Ma'cie. Czułam że to co łączyło nas za dzieciaka, wcale nie odeszło, a wręcz przeciwnie. Wróciło wraz z jego powrotem. Lecz w końcu temat zszedł na 'miłość'.

-No to mów ile ich było po moim wyjeździe? - zaśmiał się - Ty chyba zapomniałaś o obietnicy " do końca razem"? - pokazał branzoletke ze sznurówki gdzie markerem wąsko było na niej to napisane. 

-Jako dzieci mieliśmy naprawdę różne pomysły. - zachichotałam - Nadal to trzymasz? 

-Nigdy nie wyrzuciłem pamiątki po tobie. - uśmiechnął się, a ja momentalnie to odwzajemniłam i cicho westchnęłam

-Od miesiąca jestem z Matt'em, muszę się wam przedstawić. 

Z jego twarzy znikł dotychczasowy uśmiech i zastąpiło zdziwienie... 

-O.. to masz jednak kogoś? 

-Tak, naprawdę jestem bardzo szczęśliwa. - nie do końca byłam pewna swoich słów - a ty?

-Em... Tak oczywiście że mam! - jego słowa i gesty nie były do końca przekonywujące. - Ale musiałem z nią....em... zerwać! - gubił się trochę we własnych zdaniach, a zdenerwowanie i zakłopotanie na jego twarzy było ewidentnie namalowane 

-Rozumiem. - dotknęłam jego dłoni, aby już skończył się tłumaczyć

Przyjaciel z Dzieciństwa #PrologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz