"Jestem Wiktoria. Mieszkam od dziecka w Sarascie z mamą. Ojciec zostawił nas z 8 lat temu kiedy byłam dzieckiem. Tak jak każdy uważa: miła, zaradna i zawsze pomocna. Z tą byciem 'miłą' bym się kłóciła. Większość ludzi którzy mnie otaczają po prostu mnie irytują, więc tylko zamieniam z nimi z grzeczności kilka słó. Nie wytrzymuje z większością chociażby 15-nastu minut, dlatego mam tylko dwójkę przyjaciół. Ewelinę i również Wiktorie na którą mówię Wiki.
Moja życie to chyba jak każdej innej nastolatki. Chodzę do drugiej klasy liceum. Przez cały okres Gimnazjum nie zakochałam się ANI razu. Z tym faktem specjalnie nie ubolewam, lecz mimo wszystko chciałabym z powrotem coś czuć... Od wyjazdu Eryka minęło tak wiele lat. Prawdopodobnie nie czuje do niego już nic. Błagam ... ostatni raz widziałam go z dziesięć lat temu. O naszych obietnicach i wspomnieniach zapewne zapomniał, szkoda że ja tak nie umiem...
W tym momencie jestem na ostatniej lekcji matematyki i do domu. Dzisiaj wyjątkowo nie mogłam się w ogóle skupić.
-Wiktoria! - nauczycielka krzyknęła na całą sale, rzucając przed mną podręcznik do matematyki
Gwałtownie usiadłam wyprostowana z pozycji leżącej na łokciach..
-Em... przepraszam. - poruszyłam głową i przetarłam oczy
-Oby było mi to ostatni raz. - kobieta prychnęła i wróciła do swojego biurka
Faktycznie... prawię przysnęłam. Od początku dnia jestem jakaś zaspana, a oczywiście nie ma dzisiaj Elizy która nie dałaby mi zasnąć. Zwłaszcza na ławce.
Cudem uratował mnie po chwili dzwonek. Jak poparzona wybiegłam z klasy, jak i ze szkoły. Specjalnie, aby żadna osoba nie napatoczyła się i przeszkodziła w moich przemyśleniach.
Jeszcze zanim wyszłam z okręgu krat szkoły, w plecaku szukałam małych słuchawek które na tamten czas były niezbędne. Widząc już mój ukochany sprzęt na końcu plecaka zaliczyłam glebę.
-Ku*wa - klnęłam w myślach kiedy zobaczyłam w ulubionych jeansach dziure na środku kolana
-Pomóc ci? - usłyszawszy nieznajomy męski głos spojrzałam w górę
Zobaczyłam wysokiego blondyna, wyciągający w moją stronę rękę. Jego tęczówki były koloru zielonego,z małymi źrenicami. Ubrany był w biały T-shirt w którym było idealnie widać jego umięśniony brzuch. Był niczego sobie...
-Nic ci się nie stało? - znów blondyn odezwał się
-Em... nie nic się nie stało. - chwyciłam za rękę chłopaka i dzięki niemu natychmiast byłam z powrotem na górze
-Jestem Matt. - uścisnął moją dłoń, za którą go wcześniej złapałam
-Wiktoria... - czułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce
-Dasz sobie sama radę? Może cię podwieźć?
-Nie dzięki. - nerwowo się zaśmiałam - Chcę się przewietrzyć.
-W takim razie jeżeli to nie problem, może pójdę z tobą?
-... Jasne? - nie byłam do końca pewna czy to dobry pomysł
-Chodzisz tutaj niedaleko do szkoły? - zaczęłam rozmowę
-Właściwie to chodzę tu od niecałego tygodnia, do trzeciej liceum, a ty?
-Jestem w drugiej klasie...
I tak od tematu szkoły aż do prywatnego życia. Okazało się że miesiąc temu przeprowadził się do mojego miasta. Mieszka sam z Ojcem a jego głównym zainteresowaniem jest muzyka. Kiedy odprowadził mnie do domu, wymieniliśmy się numerami i obiecaliśmy że jeszcze się spotkamy...
CZYTASZ
Przyjaciel z Dzieciństwa #Prolog
Storie d'amoreByliście tylko dziećmi... którzy od najmłodszych lat czuli że to nie tylko przyjaźń.