Rozdział III

1 1 0
                                    

Koło godziny 6:30 zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran telefonu, Numer Nieznany. Niewiele myśląc odebrałam i odezwałam jeszcze zaspanym głosem:
-Halo?
-Szykuj się, masz 20 minut. - odpowiedział tajemniczy głos i się rozłączył.
Z początku nie wiedziałam o co chodziło. Więc po chwili poszłam do łazienki, po około 10 minutach wyszłam z łazienki i wruciłam do pokoju. Ubrałam się w jeansy do kolan, czarną koszulkę z jakimś tam nadrukiem i zabierając czarny plecak spojrzałam przez okno, właśnie zatrzymał się przed nim czarny samochód.
- Jest 5 minut przed czasem - mruknełam do siebie. Zbiegłam po schodach i wyciągnęłam z szafki czarne adidasy.
Jakto ja mam w zwyczaju z jednym butem na nodze wyskoczyłam z domu zakładając drugi. Spojrzałam w stronę furtki, za nią stał wysoki ciemno włosy chłopak. Ubrany w jeansy, skórzaną kurtkę i okulary przeciwsłoneczne. Stał tam bez ruchu. Zamknęłam drzwi od domu i ruszyłam w stronę furtki, gdy byłam już za nią usłyszałam:
- Alex, już czas na ciebie. - powiedział grobowym tonem, patrząc w moją stronę.
- Ta. Też miło cię widzieć. - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę samochodu. Usłyszałam za plecami śmiech, gdy się odwróciłam zobaczyłam ze on się śmieje.
- Widzę, że z rana już łapie cię głupawka. Co Michał? Jak już skończysz to wsiadaj do samochodu i jedziemy. - powiedziałam i wrzuciłam plecak do samochodu na tylnie siedzenie, a sama usiadłam z przodu na siedzeniu pasażera.
Michał wsiadł na miejsce kierowcy i zapytał:
- To jak jedziemy?
- Skręć w lewo jak dojedziemy do tej z pierwszeństwem, a dalej prosto aż do wiaduktu, obok slegrosa skręć w lewo i dalej cały czas prosto, a dalej...
- Awaria rdzenia pryzmatycznego potrzebujemy pomocy...
- Może jednak ja poprowadzę samochód...
- Rdzeń pryzmatyczny aktywny
- Jedziemy już ?
- Ok
- Tylko zatrzymajmy się w jakimś sklepie po drodze bo muszę kupić parę rzeczy.
- Czyli cały sklep?!
- Nie kurde cały magazyn. Jedźmy już.
Ruszyliśmy, mało samochodów było na ulicach to na wiadukcie byliśmy już po kilku minutach.
- Tu skręć w prawo a na rozjezdzie w lewo.
- Ok
- Podjedź jeszcze do mojej pracy bo czegoś zapomniałam wziąć wczoraj. Pojechaliśmy do mojej pracy i poprosiłam Michała by chwilę poczekał, a sama weszłam do środka i wzięłam reklamówke którą na szykowałam sobie dzień wcześniej. Gdy wróciłam do samochodu Michał grał w jakąś gierkę na telefonie.
- Ok. Już załatwione, możemy jechać. - to mówiąc położyłam reklamówkę z tyłu.
- Tylko dokończę lewel.
- Skoro musisz...
Ruszyliśmy po chwili. Wyjechaliśmy z wąskiej osiedlowej uliczki i skręciliśmy w lewo.
- Alex?
- Ta?
- Jest tam gdzieś niedaleko twojej działki jakąś rzeka albo jezioro?
- Jest a co?
Michał spojrzał na mnie z tym błyskiem w oku i już wiedziałam...
- Zbudujemy duuuuży zamek z piasku - powiedział Michał.
... że zaraz powie coś głupiego.
- Ile ty masz lat, że chcesz robić coś takiego!? i patrz na drogę jak prowadzisz.
- No weź. Będzie fajnie. Nie daj się prosić.
- ...
- No weź zrób to dla mnie.
- Zobaczmy, jak pogoda dopisze to możemy podjechać nad rzeke.
- Jest, wiedziałem, że się zgodzisz
- Nic nie obiecuje
Michał zaczął nucić pod nosem - Zbudujemy zamek z piasku, zamek z piasku, zamek z piasku będzie fajnie bardzo fajnie.
Koło ósmej Michał zjechał na parking przy biedronce.
- Idę kupić kilka rzeczy.
- chciałaś chyba powiedzieć cały sklep...
- Weź już nie zaczynaj, bo nie pojedziemy nad rzekę
- Dlaczemu? Dlaczemu ja się pytam?!
- Idziesz czy zostajesz?
- Idę
Po wejściu do biedronki ja poszłam kupić produkty spożywcze, Michał z początku był ze mną ale po chwili gdzieś poszedł. Włożyłam jeszcze kilka produktów do koszyka, a następnie poszłam do kasy gdzie na szczęście nie było dużych kolejek. Zapłaciłam i zaniosłam zakupy do samochodu do którego Michał cos pakował, zobaczyłam tylko fragment tego co schował. Był to fragment jakiegoś plastiku.
- Co kupiłeś?
- Tajemnica, zobaczysz potem.
Już wiedziałam że to jakaś głupota. Wsiedliśmy do samochodu.
- W którą stronę teraz?
- W lewo.
- Tak jest kapitanie!
- Bo zaraz kapitan przejmie ster.
- Nie, niech kapitan tego nie robi.
- To się uspokój.
- Dobrze mamo.
- Michał tylko teraz poważnie.
- Tak?
- Co brałeś przed wyjazdem?
- Hmmm... chyba herbatę z 1 łyżeczką cukru
Wyjęłam telefon, włączyłam notatnik i zaczęłam mówić jednocześnie zapisując - Nie dawać Michałowi herbaty z cukrem !!!
Bardzo Ważne!!!
- Alex ty tak na serio?
- No tak skoro odwala ci po herbacie z cukrem to nie mogę ci jej dawac.
- Buuuu - odpowiedział i zaczął się śmiać.
- Weź mi odpowiedź. Dlaczego tu jestem?
- Bo mnie lubisz, bo chcesz, bo mnie lubisz, bo będzie fajnie, bo tak, bo mnie lubisz, bo będzie fajnie i... bo mnie lubisz czy już mówiłem, że bo mnie lubisz.
- A czy ja już mówiłam że Cię kiedyś zabije?
- hmm... jakoś około pi przez kwadrat szescianu razy x dzielone przez y do 123 wychodzi ciastko...
W tym momencie zabijam go wzrokiem.
- no dobra w tym miesiącu jakoś 5 raz.
Po 9:20 byliśmy już na działce. Otworzyłam bramę i Michał wjechał samochodem i zatrzymał się jakieś 30 m od bramy tak że nie było go widać z drogi. Zamknęłam bramę i podeszłam do samochodu wziąć namiot, śpiwór, materac i mój plecak. Michał też wziął swoje bagaże i poszliśmy ścieżką między drzewami na polane na której mieliśmy rozłożyć namioty. Polana miała mniej więcej 50 na 35 metrów, po drugiej stronie polany znajdowała się kuchnia polowa. Wskazałam miejsce lekko w cieniu było najbardziej równe i powiedziałam - Tu rozstawimy namiot.

Ucieczka z Mrocznego LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz